„Mniej więcej za dwa miesiące będzie promocja na graczy z ligi włoskiej. Działamy intensywnie”

Rozgrywki PlusLigi, tak jak to się działo w innych dyscyplinach, należało przerwać?
Jakub BEDNARUK: Jeżeli wszystko jest zamykane lub przekładane, to nie ma tematu. Musimy się dostosować do nowej sytuacji. Trzeba słuchać mądrych ludzi, pewne decyzje należy uszanować. Nie robimy z tego problemu.

Czy wstrzymanie do odwołania rozgrywek to korzystna sytuacja dla pana klubu?
Jakub BEDNARUK: Nie patrzymy na to w taki sposób. Jesteśmy zadowoleni z jedenastego miejsca, które w tej chwili zajmujemy, ale generalnie chcieliśmy powalczyć o wyższą lokatę. Moim zdaniem rozgrywki PlusLigi dla Będzina już się skończyły. Nie mamy zresztą gdzie trenować i grać, gdyż hala MOSiR w Sosnowcu jest zamknięta z wiadomych powodów. W tej sytuacji kazałem jechać chłopakom do rodzin, by mogli już teraz rozpocząć urlopy. Zostały jeszcze dwie kolejki do zakończenia sezonu zasadniczego, a play off nam raczej nie grozi.

Nie wyobrażam sobie, bym musiał ściągać zawodników z urlopów i kazać im grać ligę. Dostali dwa tygodnie przerwy, a gdyby musieli wracać, to gdzie mieliby trenować? Wszystko jest pozamykane – hale, siłownie… Trudno byłoby się przygotować do wznowienia ligi. Na pewno nie będzie już meczów o miejsca 9-12, natomiast mistrza Polski trzeba wyłonić. Ale to już temat dla władz Polskiej Ligi Siatkówki, które muszą znaleźć jakieś rozsądne rozwiązanie.

Gdyby jednak podjęta została decyzja o dokończeniu sezonu zasadniczego i późniejszej rywalizacji o miejsca 9-12, to tak naprawdę nie mielibyście gdzie trenować i grać.
Jakub BEDNARUK: Generalnie byłoby wtedy bardzo różnie. Pierwsza czwórka raczej będzie grała o mistrzostwo Polski. My ze swojej strony dostosujemy się do nowych rozwiązań, nawet gdyby trzeba było grać za miesiąc. Ale dla nas byłaby to trudna sprawa.


Zobacz jeszcze: Rozgrywki wstrzymane. Co dalej?


Sytuacja związana z szalejącym koronawirusem jest dynamiczna i musicie być przygotowani na różne scenariusze. Tutaj jest chyba zgoda między nami?
Jakub BEDNARUK: Jest to sytuacja nietypowa, można powiedzieć, że tak bywa w życiu. To, czy zagramy jeszcze w PlusLidze, czy też nie, jest teraz najmniejszym problemem. Trzeba znać swoje miejsce w szeregu. Życie ludzi jest najważniejsze…

Pamięta pan ze swojej kariery zawodniczej czy też trenerskiej podobną sytuację związaną ze wstrzymaniem rozgrywek siatkarskich?
Jakub BEDNARUK: Nie pamiętam czegoś takiego, chociaż w 2005 roku, po śmierci naszego papieża, przełożono mecze, ale chodziło wtedy o jedną kolejkę. Najgorsze jest to, że człowiek nie wie, co będzie jutro. Możemy sobie mówić, że chcemy trenować, grać, a tu władze podejmą decyzję, że nie możemy wychodzić z domu. Sytuacja na pewno jest dynamiczna.

W sytuacji, gdy nie wiadomo, kiedy wznowicie treningi i czy w ogóle do tego dojdzie w starym sezonie, można już planować nowe rozgrywki. Macie pomysł na nowy sezon, zwłaszcza w kontekście ewentualnych roszad kadrowych?
Jakub BEDNARUK: Zawodnicy dostali na razie 2-tygodniowe urlopy. Pożegnaliśmy się z Davidem Sossenheimerem, który już wyjechał do Niemiec. W nowym sezonie on już nie zagra u nas, nie było zresztą sensu trzymać go w Sosnowcu, Nie wiadomo bowiem, czy nie zostaną zamknięte granice (z soboty na niedzielę ostatecznie granice Polski zamknięto – przyp. red.), więc lepiej jak wróci do rodziny. Zostało mi dwóch krajowych przyjmujących, Jan Fornal i Rafał Sobański, i poradzimy sobie, nawet gdybyśmy musieli jeszcze grać.


Zobacz jeszcze: Metamorfoza MKS-u Bedzin. Jakub Bednaruk czegoś takiego jeszcze nie widział.


Mimo że nie wiadomo, co dalej z PlusLigą, to już teraz może się pan pokusić o podsumowanie sezonu w waszym wykonaniu. Zadowolenie czy też niedosyt?
Jakub BEDNARUK: Były to dwie różne rundy w naszym wykonaniu. Pierwsza, nieudana, na co złożyło się kilka przyczyn, między innymi niekorzystny dla nas kalendarz, gdy na początku graliśmy z silnymi rywalami. I to cały czas na wyjeździe. Do tego nasi obcokrajowcy, Purya Fayazi i T.J. Sanders, nie byli gotowi do gry. Sanders miał niewyleczoną kontuzję, z kolei Irańczyk miał problemy wizowe i przyjechał do nas później. Gdy wreszcie dotarł, był nieprzygotowany, a jak się przygotował, to… wyjechał z powrotem do Iranu.

Druga runda natomiast była fantastyczna, najlepsza w historii klubu. Wygrana 3:1 z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, pewne zwycięstwo w derbach z Aluronem Virtu CMC Zawiercie czy też trzysetowa wygrana z GieKSą bardzo mnie cieszyły. Nasi kibice z pewnością zapamiętali te mecze na długo. Jestem bardzo zadowolony nie tylko z gry drużyny, ale także postępów indywidualnych zawodników.

W końcowej fazie drugiej rundy dopadła was jednak „czkawka”. Skąd wziął się ten regres formy?
Jakub BEDNARUK: Widzę dwa, trzy powody tego stanu rzeczy. Przez dwa miesiące graliśmy na maksa, to był szczyt naszych możliwości. Zagraliśmy najlepsze spotkania, jakie mogliśmy zagrać. Potem pojawił się w naszych głowach sygnał, że cel minimum został zrealizowany, utrzymaliśmy się w PlusLidze. Była też szansa na play off, ale nie było mocnej presji, by wejść do ósemki.

Do tego trzeba dodać rozmowy transferowe w kontekście nowego sezonu. A to nie sprzyjało mobilizacji sportowej. Tak na marginesie, to te rozmowy przeszkadzają także innym klubom, prowadzone są zdecydowanie za wcześnie. Ale tego nie da się na razie uniknąć. Na pewno nie jestem fanem tego, że w połowie sezonu przeprowadzane są nowe transfery. Tak więc nie był to dla nas najszczęśliwszy czas, to wszystko złożyło się na obniżkę dyspozycji sportowej. Po prostu zeszła z nas presja, nie utrzymaliśmy formy.


Zobacz jeszcze: Siatkówka z siłą wodospadu


Teraz możecie tego żałować, bo była szansa na znakomity wynik w historii klubu.
Jakub BEDNARUK: Być może udałoby się zrobić awans do ósemki i ewentualnie grać potem w play offie, gdybyśmy wygrali dwa kluczowe mecze. Chodzi o starcia z Indykpolem AZS Olsztyn u siebie i Cuprum Lubin na wyjeździe. Zamiast 6 punktów były dwa tie-breaki i tylko dwa oczka. Teraz mogę tylko żałować, że nie utrzymaliśmy wysokiej formy do końca. Ale pamiętajmy także, że prawie pół sezonu drużyna była na ostatnim miejscu. Dopiero wygrana w Bydgoszczy zmieniła układ tabeli na dole. Podsumowując nasze występy, mogę powiedzieć, że byłem dumny z zespołu.

Na metamorfozę zespołu w drugiej rundzie w dużej mierze złożyło się przyjście do klubu rozrywającego Grzegorza Pająka. Jego pozyskanie to był świetny ruch.
Jakub BEDNARUK: Było w tym trochę szczęścia, akurat Grzegorz był wolny i na dodatek mieszkał w Czechowicach-Dziedzicach, więc mógł dojeżdżać do klubu. W mojej opinii to był najlepszy sezon w karierze Grzegorza.

Czy nowy MKS Będzin budowany będzie w oparciu o Pająka czy też są inne pomysły?
Jakub BEDNARUK: Bardzo chcemy, żeby Grzesiek został i prowadzimy w tej sprawie rozmowy. Ale nie ma jeszcze konkretów. Ogólnie mogę powiedzieć, że budujemy nowy zespół. Moim zdaniem, mniej więcej za dwa miesiące będzie promocja na graczy z ligi włoskiej. Działamy intensywnie, budujemy ciekawy skład. Rozmawiamy też z tymi, którzy chcą u nas zostać. Mogę powiedzieć, że połowa zawodników z obecnego skład u nas zostanie. Obcokrajowcy? Jak już powiedziałem, Sossenheimer nie wchodzi w rachubę.


Zobacz jeszcze: Iskierka nadziei


Czy w przyszłym sezonie MKS Będzin wreszcie zrealizuje marzenia swoich kibiców i powalczy o play off?
Jakub BEDNARUK: Zawsze stawiam sobie wysokie cele, ale nie lubię kozaczenia… Od 3-4 lat mamy ten sam budżet, a gramy coraz lepiej. Jesteśmy łakomym kąskiem dla potencjalnych sponsorów, mówi się o nas, więc są nadzieje na zbudowanie stabilnego budżetu. Do tego jest fajna atmosfera w drużynie. Ale dużo zależy od gospodarki po koronawirusie.

Dużo też zależeć chyba będzie od powstania nowej hali w Będzinie… Nie można robić dobrego marketingu i wyniku sportowego, gdy praktycznie cały czas gra się na wyjeździe.
Jakub BEDNARUK: Gramy w Sosnowcu, ale wszyscy marzymy, by nowy sezon zacząć w Będzinie, gdzie jest nasze miejsce. Budowa pnie się w górę, dach hali jest już chyba zamknięty. Jeśli dobrze pójdzie, a jest nadzieja, to nowe rozgrywki zaczniemy w nowym pięknym obiekcie. Ale w Radomiu już 2 lata temu miała być otwarta nowa hala, a tak się nie stało. Wierzę jednak, że wkrótce zespół wróci do Będzina.