Jakub Skrzyniarz: O Hiszpanii jeszcze nie myślę

Rozmowa z Jakubem Skrzyniarzem, bramkarzem reprezentacji Polski i Górnika Zabrze.


Dwa towarzyskie spotkania ze Szwecją, mimo że zakończyły się porażkami, może pan chyba zaliczyć do udanych…

Jakub SKRZYNIARZ: – Przede wszystkim cieszę się, że dostałem możliwość pokazania się i to w meczach z takim rywalem. To drużyna złożona z najlepszych graczy w Europie, a najważniejsze turnieje kończy w ścisłej czołówce. Szansa na zmierzenie się z takimi zawodnikami była dla mnie bardzo ważna. Na parkiecie spędziłem 60 minut, grając w drugich połowach (Skrzyniarz zastąpił Adama Morawskiego z Wisły Płock i Mateusza Korneckiego z Vive Kielce – przyp. red.), ale nie chciałbym oceniać swojej postawy. Szkoda, że przegraliśmy oba mecze, bo mogliśmy pokusić się o coś więcej. Nie możemy się jednak załamywać, bo progres w naszych poczynaniach był zauważalny.

Skoro nie chce się pan oceniać, to może zapytam inaczej. Jest pan zadowolony z tego, jak się zaprezentował przeciwko mistrzom Europy?

Jakub SKRZYNIARZ: – Zawsze jest przestrzeń do poprawy, nie wszystko wyszło idealnie. Pokazałem się jednak na tyle, na ile potrafiłem. Myślę więc, że po części mogę być zadowolony z tych występów.

Kolejny raz potwierdziło się, że bramka to pozycja, o którą selekcjoner Patryk Rombel chyba nie musi się martwić…

Jakub SKRZYNIARZ: – W naszym kraju jest wielu bramkarzy, którzy prezentują optymalny poziom. Czasem jest on wyższy, czasem niższy, ale myślę, że trener ma liczne grono zawodników, z których może korzystać. Będę walczył, by udowodnić swoją jakość i w reprezentacji postaram się zadomowić na dłużej.

W postawie Górnika również pojawił się progres. Przed przerwą na reprezentację pokonaliście Stal Mielec, przełamując serię przytłaczających porażek. Ulga była spora?

Jakub SKRZYNIARZ: – Wplątaliśmy się w czarną serię, ale trzeba pamiętać, że dwa mecze przegraliśmy zaledwie jedną bramką. Ze Stalą zagraliśmy u siebie i za wszelką cenę musieliśmy zwyciężyć. Udało się, te punkty były nam bardzo potrzebne, bo dzięki nim odblokowaliśmy głowy. Ewentualna porażka pociągnęłaby nas w dół. Teraz jesteśmy bardziej pewni siebie i mam nadzieję, że przywrócimy elementy, które były w pierwszej rundzie naszą siłą. To jest jednak sport, więc musimy się liczyć z tym, że nie wszystkie spotkania przebiegną po naszej myśli. Chcemy jednak grać w dobrym stylu i prezentować się jak najlepiej.

W sobotę pojedziecie do Tarnowa, by zmierzyć się z Unią. To chyba nie będzie łatwe starcie, bo jeśli rywale przegrywają, to minimalnie.

Jakub SKRZYNIARZ: – W tym sezonie każdy mecz jest ciężki. Nieważne, czy naszym rywalem jest drużyna, która plasuje się w dole tabeli, pośrodku, czy na samym szczycie. Z pewnością czeka nas trudne spotkanie. Przeciwnicy sie nie położą, tym bardziej że grają u siebie i mają wielu wartościowych zawodników. Mam jednak nadzieję, że przywieziemy cenne punkty.

Sezon powoli wkracza w końcową fazę. Jakie są założenia Górnika na tych kilka ostatnich spotkań?

Jakub SKRZYNIARZ: – Przede wszystkim chcemy seryjnie punktować. Żeby się przekonać, jakie miejsce zajmiemy w końcowej klasyfikacji, trzeba jeszcze trochę poczekać. Na pewno nie odpuścimy. Będziemy walczyć, by znaleźć się na jak najwyższym miejscu.

Dla pana będą to ostatnie występy w Górniku. W nowym sezonie będzie pan bronił barw CD Bidasoa Irun. Jak się pan nastawia na przeprowadzkę do Hiszpanii?

Jakub SKRZYNIARZ: – Zabrze będzie miało dla mnie bardzo duże znaczenie. Spędziłem tu trzy owocne lata. Raz zajęliśmy 4. miejsce, raz zdobyliśmy brązowy medal. Górnik na pewno zapisze się w mojej pamięci. Do samego wyjazdu jestem bardzo pozytywnie nastawiony. Czekają mnie nowe wyzwania i mam nadzieję, że będą nimi między innymi starcia w europejskich pucharach. Na razie jednak skupiam się na tym, co tu i teraz. Zostało jeszcze trochę pracy do wykonania.

Będzie panu brakowało treningów z Martinem Galią?

Jakub SKRZYNIARZ: – Oj, na pewno! Jestem Martinowi bardzo wdzięczny za pracę, którą z nami wykonał. Doceniam też, jakim indywidualnym podejściem mnie obdarzał. Chciałbym móc współpracować z takim specjalistą również w klubach, w których będę miał okazję grać w przyszłości. Z tego, co wiem, Martin na razie nigdzie się nie wybiera… Szkoda, bo treningi z nim dają mi naprawdę bardzo dużo. Nasza dobra relacja nie ogranicza się tylko do parkietu, ale jest też przede wszystkim koleżeńska.

A jak panu idzie nauka hiszpańskiego?

Jakub SKRZYNIARZ: – Po 6 czy 7 lekcjach muszę przyznać, że jest to dla mnie trudny do przyswojenia język. Nie ma więc szans, bym teraz był w stanie powiedzieć kilka zdań. Myślę jednak, że gdy będę już w Hiszpanii, to coś niecoś będę potrafił.

Rozmawiała Roksana Góra


Na zdjęciu: Jakub Skrzyniarz (w środku) nie ukrywa zadowolenia z zaufania, jakim obdarzył go trener Patryk Rombel.

Fot. Norbert Barczyk/PressFocus