Jan Bednarek: Paulo Sousa jest szefem

Rozmowa z Janem Bednarkiem, obrońcą reprezentacji Polski.


Czy emocje po nieudanym meczu ze Słowacją już opadły?

Jan BEDNAREK: – Porozmawialiśmy i zamknęliśmy ten etap. Za nami trudny czas, ale w naszej grupie jest siła. Każdy powiedział, co powinniśmy robić lepiej. To oczyściło nasze głowy i do meczu ze Słowacją już nie wracamy. Tego spotkania nie zagramy ponownie. Nie dostaniemy drugiej takiej szansy. Teraz liczy się już tylko następny mecz i tak do tego podchodzimy. Jesteśmy przekonani, że możemy następne spotkanie wygrać. Zarówno my, czyli 25 zawodników, jak i cały sztab. Z takim nastawieniem jedziemy do Sewilli.

Jakie są przesłanki tej wiary. Tego, że w sobotę będzie dobrze?

Jan BEDNAREK: – Chcemy zrobić tak, by każdy z nas był z siebie dumny. Wierzę również w to, że 38 milionów ludzi nam kibicuje i chcemy dać im dużo radości. To największa z możliwych motywacji. Większej nie potrzeba. To coś wspaniałego grać w reprezentacji Polski. Mecz z Hiszpanią jest tym spotkaniem, w którym możemy pokazać, jaką pracę wykonaliśmy. Całą sytuację możemy obrócić o 180 stopni i wszystkim nam dać bardzo dużo radości. Ten, kto w w to nie wierzy, może zostać w Polsce. Czuć w nas chęć udowodnienia, jaką drużyną jesteśmy.

Dużo mówi się o komunikacji. Jak do tego doszło, że Milan Szkriniar strzelił w poniedziałek gola, skoro trener bardzo was na niego uczulał?

Jan BEDNAREK: – Sytuacja, która pojawiła się po czerwonej kartce, zmusiła nas do zmiany ustawienia. Jeden z zawodników musiał pokryć strefę Grześka Krychowiaka. Piłka nożna to gra błędów i coś takiego, w czym trzeba podejmować trudne decyzje. My podjęliśmy taką, a nie inną… Nie wyszło to na nasza korzyść, ale jesteśmy o tę sytuację mądrzejsi. Drugi raz nie będziemy w taki sam sposób bronić.

Jest pan przekonany, że wszyscy zawodnicy reprezentacji Polski rozumieją, co mówi do nich Paulo Sousa?

Jan BEDNAREK: – Język piłkarski jest uniwersalny i każdy z piłkarzy go rozumie. Nie trzeba być poliglotą, by go zrozumieć. Dajemy radę.

Jak czujecie się w systemie z trójką środkowych obrońców i wahadłowymi? Nie wolelibyście grać czwórką obrońców?

Jan BEDNAREK: – To, co my wolelibyśmy jest mało ważne. Najważniejsze jest to, jaki decyzje podejmuje trener. I to, czego od nas wymaga. Jesteśmy głęboko przekonani, jako drużyna, że ten system – prędzej czy później – zaprocentuje. Głęboko wierzę w to, że będzie to widoczne już podczas najbliższego meczu z Hiszpanią. Jesteśmy profesjonalistami. Mamy swojego szefa, którym jest Paulo Sousa i to pon decyduje, w jakim systemie i składzie osobowym mamy grać.

Jesteście gotowi na to, że Hiszpania ruszy na was od pierwszej minuty?

Jan BEDNAREK: – Jeżeli tak będzie, to Hiszpanie zobaczą, jak Polska broni. Analizujemy przeciwnika, ale skupiamy się głównie na tym, jak my dobrze musimy zagrać. Każdy z nas ma zagrać swój najlepszy mecz w życiu.

Nie brakuje panu wiedzy, w jakim składzie wyjdziecie na mecz? Paulo Sousa ma w zwyczaju podawanie składu tuż przed spotkaniem…

Jan BEDNAREK: – Trener jest szefem i my, jako profesjonaliści, musimy się do tego dostosować. Każdy z nas ma jakieś swoje preferencje. Ale jesteśmy zawodnikami, którzy muszą wykonywać swoją pracę.

Na ile ważne, w kontekście gry obronnej, jest zgranie?

Jan BEDNAREK: – Z mojego punktu widzenia zgranie jest bardzo ważne. Ale z perspektywy występów w drużynie klubowej. W reprezentacji widzimy się raz na kilka miesięcy i mamy kilka treningów do odbycia. Dlatego bardziej liczy się doświadczenie i boiskowa mądrość. Jak również to, byśmy poza boiskiem dużo ze sobą rozmawiali. Tak jest. Poza placem gry jesteśmy zgraną grupą i brakuje nam jedynie detali, by zacząć grać na zero z tyłu. Nie chcemy szukać problemów. Staramy się szukać rozwiązań i to jest najważniejsze. Skupiamy się na tym, na co mamy wpływ.

Co trzeba zrobić, by w meczu z Hiszpanią uszczelnić defensywę?

Jan BEDNAREK: – Nie możemy pozostawić rywalowi odrobiny wolnej przestrzeni. Trzeba robić wszystko, by uprzykrzyć rywalowi życie. Hiszpanie nie mogą mieć momentu w tym spotkaniu na zastanowienie. Cały czas musimy wywierać na nich presję. Musimy być jednością i jako drużyna w obronie możemy zagrać bardzo dobre spotkanie.

Jak pan się czuje pod względem fizycznym, bo wiemy, że miał pan problemy z mięśniem pośladkowym?

Jan BEDNAREK: – To jest mało ważne. Mamy osiągnąć dobry wynik na mistrzostwach Europy i to, czy będę musiał grać z bólem, czy na jakichś blokadach – nie ma żadnego znaczenia. Liczy się dobro reprezentacji.


Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus