W zespole jest sportowa złość

Michał Zichlarz z Moskwy

W drugiej połowie meczu z Senegalczykami na boisku, w miejsce Jakuba Błaszczykowskiego pojawił się Jan Bednarek. Choć miał udział przy drugim straconym przez nas golu, to jednak jego występ można ocenić poprawnie.

– Taka była decyzja selekcjonera, że chce mnie wpuścić i tak się stało – tłumaczy zawodnik. Defensora angielskiego Southampton pytamy o bramkę zdobytą przez Mbaye Nianga w 61 minucie meczu na stadionie Spartaka w Moskwie. – To była dziwna sytuacja. Ich zawodnika w ogóle nie było widać, a tutaj nagle został wpuszczony na boisko przez sędziego asystenta. Ciężka sytuacja do oceny. Czekamy na analizę, na to co powie o wszystkim trener – odpowiada.

Co było we wtorek kluczem do sukcesu przeciwnika? – Popełnił mniej błędów od nas, a te które my zrobiliśmy to wykorzystał, no i wygrał. Taka jest piłka. Sprawa jest jednak jeszcze otwarta. Dalej będziemy walczyć i nie poddamy się – podkreśla 22-latek.

Jak młody piłkarz widzi szanse zespołu w kolejnych spotkaniach? – Jeszcze Polska nie zginęła! Będziemy walczyć i pokażemy charakter. Jesteśmy Polską, nigdy się nie poddajemy. W meczach przeciwko Kolumbii i Japonii mamy sześć punktów do zdobycia i będziemy robić wszystko, żeby tak się stało – zapewnia.

Jak w takim razie zagrać w niedzielę w Kazaniu przeciwko Kolumbijczykom, którzy po niespodziewanej porażce z Japonią, podobnie jak my też grają o życie? – Chłodna głowa i walka, żeby nie odstawiać nogi. Myślę, że to będzie klucz do sukcesu i jestem przekonany, że tak będzie bo w zespole widać taką sportową złość. Chcemy się poprawić i myślę, że tak będzie – mówi „Sportowi” Bednarek.