Jan Furlepa: Nie jestem wypalonym trenerem

Rozmowa z Janem Furlepą, szkoleniowcem MKS-u Kluczbork, lidera III grupy III ligi.


Wasza sobotnia wygrana 7:2 z Piastem Żmigród odbiła się szerokim echem. Kiedy poprzednio pański zespół zdobył tyle bramek w jednym meczu?
Jan FURLEPA: –
Trudno mi sobie przypomnieć taki mecz mistrzowski. Musiałbym pogrzebać w głębokich archiwach. Kojarzy mi się tak na szybko tylko spotkanie z rezerwami Ruchu Chorzów. Pracowałem wtedy w Odrze Opole, w III lidze. Wygraliśmy 6:1.Wynik z Piastem sugeruje, że było łatwo i przyjemnie, ale to przecież zespół, który nie przegrał w tym sezonie żadnego z wcześniejszych pięciu wyjazdów, czy to ligowych, czy pucharowych. Należy zatem przeciwnika docenić. Nie wygraliśmy 7:2 ze słabeuszem, a drużyną naprawdę solidną. Powiedziałem na konferencji, że przy stanie 4:2 obawiałem się o końcowy rezultat, nadal wszystko było na styku, ale w piłce trzeba też mieć trochę szczęścia.

Czwarty raz w historii MKS strzelił u siebie więcej niż 6 goli, ale nigdy wcześniej nie zdarzyło mu się to na szczeblu wyższym niż IV liga. Jest satysfakcja?
Jan FURLEPA:
– Cieszę się bardzo, że ten zaszczyt spotkał mój zespół, ale to historia. Zawsze powtarzam zawodnikom, że historię trzeba znać, ale nie można nią żyć. W tej chwili mamy w swoich rękach naprawdę wiele atutów, ale przyjdzie czas na poznawanie zespołu w trudnych momentach. Już teraz zdajemy sobie sprawę, co czeka nas w niedzielę na Ślęzie.

MKS będzie przez rywali traktowany zupełnie inaczej niż jako zespół, który w 2019 roku uniknął spadku przy zielonym stoliku, a w rundzie jesiennej kroczył ze strefy spadkowej do szerokiej czołówki.
Jan FURLEPA:
– Trudno się z tym nie zgodzić. Zawiesiliśmy sobie poprzeczkę tymi wynikami wysoko. Już powtarzam chłopakom, że III-ligowcy będą teraz na Kluczbork patrzeć inaczej. Ale to dobrze, bo przecież chcemy się rozwijać, chcemy się bić w każdym meczu o 3 punkty. To jest nowy zespół i nadal nie jest łatwo powiedzieć, na co go będzie stać. Na razie pokazujemy, że w Kluczborku nikomu nie będzie łatwo o punkty. Tak to powinno wyglądać, choć nadal boli mnie porażka z Ruchem Chorzów (1:3 u siebie w 4. kolejce – dop. red.).

Siedzi to w panu?
Jan FURLEPA:
– Myśmy przed meczem z Ruchem po prostu się spalili. Byłem zawiedziony postawą mojego zespołu, szczególnie w pierwszej połowie. To też dowód na to, że trzeba czasu. Gdybym powiedział: „No! To już jest to!”, to bym się pomylił. Dopiero następne mecze nas zweryfikują. Liga jest dziwna. Jedni mają za sobą trzy spotkania, my już siedem. Obraz się wyostrzy, gdy to wszystko się wyrówna. Ruch po wygranej z nami złapał małą punktową zadyszkę, ale nie ma co go skreślać. Graliśmy z tym zespołem w lidze, graliśmy też sparing przed sezonem. Do tego Polonia Bytom, Ślęza Wrocław… Może być ciekawa liga. Chcemy w niej zaistnieć.


Czytaj jeszcze: Rudzielec z Rudy strzela jak karabin

Jak buduje się zespół w Kluczborku, zawieszonym nieco między Dolnym a Górnym Śląskiem, gdzie im niższa liga, tym trudniej pozyskać zawodników?
Jan FURLEPA:
– Miałem kilku chętnych ciekawych zawodników, ale warunki finansowe nie pozwalają tu na szaleństwo. Są w III lidze kluby płacące lepiej. My wraz z zarządem obieramy inny kierunek. Chcemy też promować swoich chłopaków. Wychowankowie Mazur czy Paradowski zostali wyciągnięci przeze mnie z drużyny juniorów. Nie twierdzę, że to kandydaci do jakiejś wielkiej piłki, ale miło się z nimi współpracuje, podnoszą swoje umiejętności. Dysponuję listą młodych zawodników, których chciałbym tu w przyszłości sprowadzić. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

W 2018 roku opuszczałem Kluczbork, bo spuściłem ten zespół z drugiej ligi. Takie są fakty, ostatnim trenerem w drugiej lidze byłem ja. Rok temu wróciłem do trzeciej ligi. Uważam, że ten zespól przy solidnej, długotrwałej pracy i warunkach, jakie mamy – takiej bazie treningowej, tak zaangażowanym zarządzie – powinien grac naprawdę dobrą piłkę. A jeśli się nie da, to powtarzam zawodnikom: „Skoro ci nie wychodzi, to przynajmniej przeszkadzaj”. Pewne wnioski z przeszłości zostały przeze mnie wyciągnięte. Wiem, jak budować w tym klubie drużynę, atmosferę.

Obawiał się pan, że tego lata możecie stracić Bartosza Włodarczyka, strzelającego gola za golem i znajdującego się na celowniku silniejszych klubów?
Jan FURLEPA:
– „Włodara” znam już z Opola. Tam go „odpaliłem”, bo wiedziałem, że nie pomoże nam w I czy II lidze. Spotkaliśmy się ponownie w Kluczborku. Z pewnością w dorobku punktowym, jaki mamy, jest jego duża zasługa. Tego nie ma co ukrywać, podobnie jak… problemów. Bartek chce grać bardzo ofensywnie, a ja wymagam też defensywy. Czas pokaże, czy go przełamię. Rozmawiam z nim indywidualnie i powtarzam: „Włodar”, jeśli ty się nauczysz grać w obronie, to nie takie kluby jak Puszcza będą się o ciebie upominać!”. Musimy wytrzymać to ciśnienie. Jeśli przekona się do takiej koncepcji, jaką na niego mam, to może być ciekawie. Bartek ma dopiero 26 lat, jeszcze wiele przed nim.

Po sobotniej wygranej w nagrodę dał pan zawodnikom dwa dni wolnego…
Jan FURLEPA
: – Powiedziałem, że jeśli zdobędą 3 punkty, to tak się stanie. Oczywiście to tylko słowa, bo nie wierzę, by to było w stanie jakoś świetnie zmotywować. Ale… w pewnych momentach nie poznawałem swoich zawodników. Zaangażowanie w grę obronną było tak duże, że wielki szacun. Czekałem na taki mecz. Teraz pytanie, w którą stronę pójdziemy. Apetyty są duże, do środy jesteśmy liderem. Osobiście jadę na mecz Ślęzy w Goczałkowicach. Znam wrocławski zespół, znam trenera Kowalskiego. Musi nas już interesować niedzielny mecz na Ślęzie. Trochę mnie martwi, że zagramy na sztucznym boisku. Uważam, że na naturalnym Ruch by ze Ślęzą wygrał, a nie przegrał. Na sztucznym jest inne granie. Co nie będzie nas zwalniało z walki o 3 punkty.

Kluczbork to kolejne miejsce, w którym notuje pan dobre wyniki. Czy po cichu liczy pan jeszcze – albo przynajmniej marzy – że będzie jeszcze dane popracować na wyższym szczeblu?
Jan FURLEPA:
– To naprawdę dobre pytanie. Przez cały czas trwania swojej przygody zawodniczej i trenerskiej uważam, że ten najlepszy klub jest dopiero przede mną. Zawsze podchodzę tak do tematu. Teraz jestem w Kluczborku i wiem, że to może być odbicie do wyższej ligi. Powtarzam zawodnikom: „nie cieszcie się, że gracie w III lidze, bo życie może dla was przygotować znacznie więcej”. Dla mnie też. Chcę pracować wyżej. Sport ma to do siebie, że jeśli nie masz ambicji, to za chwilę będzie po tobie. Ja nie jestem wypalonym trenerem. Miło byłoby jeszcze coś w tym pięknym zawodzie osiągnąć. A takie wygrane, jak ta ostatnia, dają kopa, bo widzisz, że robisz coś w dobrym kierunku.

Na zdjęciu: Trener Jan Furlepa nie kryje, że ostatnimi wynikami drużyna MKS-u sama sobie zawiesiła poprzeczkę wysoko.
Fot. Jacek Nałęcz/mkskluczbork.pl