Jan Urban: Punkt wyjścia jest obiecujący

Rozmowa z Janem Urbanem 57-krotnym reprezentantem Polski.


W jakim nastroju „zamknął” pan drugą serię spotkań na mistrzostwach świata w Katarze?

Jan URBAN: – Mogę powiedzieć, że jestem zadowolony. Po pierwsze nasza reprezentacja jest w grze. Ba, jest liderem w grupie C, a po wygranym meczu z Arabią Saudyjską na pewno atmosfera jest bojowa. Po drugie oglądamy na Mundialu dużo dobrych spotkań, w których ważną rolę odgrywają gwiazdy będące w samym środku sezonu. Przykładem na to jest Robert Lewandowski w drużynie biało-czerwonych, czy Leo Messi w zespole Argentyny. Zanim jednak przejdę do czekającego nas w środę ich bezpośredniej konfrontacji, to jeszcze na moment zatrzymam się przy wygranym 2:0 spotkaniu z „Zielonymi Sokołami”. To był bowiem dla nas bardzo ważny mecz. Na tle szybkich i mocnych rywali, którzy w swoim pierwszym meczu w Katarze napsuli krwi Argentyńczykom, pokazaliśmy się z dobrej strony. Było widać, że w meczu, mającym duży ciężar gatunkowy, pod ogromną presją wyniku potrafiliśmy zapewnić sobie korzystny rezultat. Oczywiście, były też trudne momenty, w których Wojciech Szczęsny zapracował na bardzo wysoką notę, broniąc strzały rywali z rzutem karnym na czele, ale to my, szczególnie po przerwie, mieliśmy o wiele klarowniejsze sytuacje niż przeciwnik. Możemy żałować, że piłka trafiała w słupek i w poprzeczkę oraz niewykorzystanej sytuacji sam na sam, bo w ostatecznym rozrachunku gole mogą mieć znaczenie. Punkt – a dokładniej licząc 4 punkty, wyjścia mamy jednak obiecujący.

Jakiej gry zespołu Czesława Michniewicza oczekuje pan jutro wieczorem?

Jan URBAN: – Nie nastawimy się na obronę, ale musimy być przygotowani na to, że Messi i spółka będą atakować, bo oni muszą, a my możemy grać to co najbardziej lubimy. Mamy argumenty i czas pracował będzie na naszą korzyść. Poprzeczka zawieszona jest więc wysoko, ale tym razem nie musimy się nastawiać na bicie rekordu świata, żeby przedłużyć swój pobyt w Katarze.

Czy po dwóch kolejkach możemy już mówić o kandydatach do tytułu?

Jan URBAN: – Przed turniejem wielu stawiało na Argentynę. Nie brakowało też fachowców obstawiających, że Niemcy są faworytami. Nie mówię, że się pomylili, bo zarówno „Albiceleste”, jak i „Die Mannschaft”, zajmujący ostatnie miejsce w grupie „E”, ciągle mają szansę na zdobycie tytułu. Jednak inne reprezentacje pokazały, że poziom rywalizacji bardzo się wyrównał i na przykład Maroko jest blisko wyeliminowania Belgii lub Chorwacji, czyli trzeciej lub drugiej drużyny z poprzednich mistrzostw świata. Jedynie Katar i Kanada z 32 drużyn są poza grą, a pozostałe liczą swoje szanse, odejmując i dodając punkty oraz bramki, które dadzą przepustkę do gry w 1/8. Z drugiej strona na to patrząc Francja, która jako pierwsza zapewniła sobie awans z grupy w tym pierwszym tygodniu rywalizacji zaprezentowała się najkorzystniej. Ma zarówno zespół, jak i indywidualności, więc posiada wszelkie atuty żeby obronić tytuł.

A co o grze Hiszpanów mówią kibice z Półwyspu Iberyjskiego?

Jan URBAN: – Fani „La Roja” przed inauguracją nie wiedzieli czego się mogą po swojej drużynie spodziewać. Luis Enrique wybrał drużynę, w której ma jednego nominalnego napastnika Moratę, ale w dodatku wypuszcza go na boisko z ławki rezerwowych, stawiając na „fałszywe dziewiątki”. O ile na początku było jednak słychać więcej słów krytyki niż nadziei, to teraz coraz częściej hiszpańscy kibice przypominają, że w 2012 roku w finale mistrzostw Europy na stadionie w Kijowie wygrali z Włochami 4:0 też nie mając nominalnego napastnika w składzie. To znaczy, że optymizm rośnie i już wielu stawia Hiszpanów w gronie faworytów do najwyższych miejsc. W takim tonie słychać było także komentarz mniej więcej do 70. minuty meczu z Niemcami, ale po tej końcówce, w której padła wyrównująca bramka i było jeszcze kilka okazji bramkowych pojawiły się ostrzeżenia, że ta ładna dla oka gra od tyłu powoduje ryzyko. Z Kostaryką można było sobie na to pozwolić, ale już w końcówce meczu z Niemcami kosztowała stratę punktów, więc… emocje rosną.


Na zdjęciu: Robert Lewandowski (z prawej) w meczu z Arabią Saudyjską odebrał zasłużone gratulacje od Grzegorza Krychowiaka.
Fot. PressFocus