Jan Woś: Liczę na „przebudzenie” Zielińskiego

Rozmowa z Janem Wosiem, byłym piłkarzem Odry Wodzisław, Ruchu Chorzów, Groclinu/Dyskobolii, który w ekstraklasie rozegrał 324 mecze.


Zwycięstwo w towarzyskim meczu z Chile to dla reprezentacji Polski dobry prognostyk przed mistrzostwami świata, czy niekoniecznie?

Jan WOŚ: – Biorąc pod uwagę fakt, że nie graliśmy piłkarzami, którzy na pewno wyjdą na boisko w pierwszym meczu na mistrzostwach świata, to dobry prognostyk. Nie straciliśmy bramki, więc cel został zrealizowany, a takie zadanie zapewne postawił przed zawodnikami trener Czesław Michniewicz. Podobnie zagramy z Meksykiem, celem będzie gra na zero z tyłu. Przy dobrej organizacji gry defensywnej jesteśmy w stanie pierwszy mecz na mistrzostwach rozstrzygnąć na swoją korzyść, bo potencjał w ofensywie mamy ogromny.

Mimo wygranej na boisku jednak szału nie było. Podziela pan mój pogląd?

Jan WOŚ: – Podzielam jako kibic, bo też chciałbym, żeby nasza reprezentacja grała lepiej i ładnie dla oka. Ale nie zawsze można zrealizować taki cel, w futbolu najważniejszy jest wynik. Na usprawiedliwienie naszej drużyny dodam, że graliśmy w eksperymentalnym składzie, to był poniekąd „drugi garnitur”. W takim meczu towarzyskim nie możesz pokazać wszystkich swoich atutów, bo przy dzisiejszych możliwościach analitycznych każdy niuans zostanie wychwycony przez przeciwnika. W meczu z Chile moim zdaniem mało było rzeczy, które zademonstrujemy z Meksykiem.

Fot. Marta Badowska/PressFocus

Czym możemy zaskoczyć Meksykanów?

Jan WOŚ: – Jeżeli będziemy grali w podobny sposób jak ostatnim meczu, skupiając się n dobrej organizacji gry obronnej całego zespołu, możemy być bardzo groźni w kontrataku. Mamy szybkich zawodników na bokach, do tego najlepszego napastnika na świecie, który zdobywa gole kiedy chce i jak chce. Potrafimy to robić, to bardzo skuteczna broń.

Naszym pierwszym przeciwnikiem będzie Meksyk. To dobrze, czy źle? Może skala trudności powinna rosnąć – najpierw Arabia Saudyjska, potem Meksyk i na koniec Argentyna.

Jan WOŚ: – Układ gier ma znaczenie, bo porażka w pierwszym meczu w każdym turnieju obniża pozytywne nastawienie mentalne. Zwycięstwo, a nawet remis zwiększa szanse drużyny na wyjście z grupy, dodatkowo mobilizuje i motywuje piłkarzy.

Pierwszy mecz będzie kluczowy dla układu tabeli naszej grupy?

Jan WOŚ: – Tak. Bardzo dużo zależy od wyniku. Porażka redukuje szanse na wyjście z grupy, zwycięstwo zdecydowanie je zwiększa. Kluczem do wygranej będzie jednak zero z tyłu.

Klimat w Katarze będzie sprzyjał naszym przeciwnikom?

Jan WOŚ: – Zdecydowanie tak. Oni trenują i grają na co dzień w zbliżonych warunkach atmosferycznych. Do tego dochodzi duża wilgotność. To zwiększa ich szanse o 30 procent. Ale jestem przekonany, że nasz sztab znalazł sposób, by temu zaradzić.

Biorąc pod uwagę statystyki, Meksyk jest dla nas niewygodnym przeciwnikiem. Po raz ostatni pokonaliśmy go 10 czerwca 1978 roku w Rosario podczas mistrzostw świata w Argentynie, potem były trzy porażki i dwa remisy. To ma jakiekolwiek znaczenie przed wtorkową konfrontacją?

Jan WOŚ: – Wierzę w statystyki, często się na nich opieram. Jednakże pora rozgrywania tego turnieju jest historyczna, nigdy nie grano zimą. Dlatego może zdarzyć się wiele dziwnych i zaskakujących sytuacji. Coś, czego nie można było przewidzieć. Statystyki statystykami, ale mecze mogą potoczyć się inaczej niż ktokolwiek mógł przewidzieć.

Gwiazdą Meksykanów jest w tej chwili 25-letni pomocnik Ajaksu Amsterdam, Edson Alvarez. Myśląc o wygranej biało-czerwoni powinni zneutralizować przede wszystkim jego?

Jan WOŚ: – Odwołam się do naszego ostatniego meczu z Chile. Arturo Vidal potrafił sobie znaleźć miejsce na boisku niezależnie od tego, w jaki sposób jest pilnowany. Plan to jedno, a jego realizacja – drugie. Ważna będzie organizacja gry i założenie pressingu w odpowiednim momencie. Wtedy Alvarez będzie miał problem z rozgrywaniem piłki.

Atmosfera wokół drużyny Meksyku daleka jest od sielankowej, kibice domagają się dymisji selekcjonera, Argentyńczyka Gerardo Martino. To może nam pomóc w odniesieniu zwycięstwa?

Jan WOŚ: – Trudno mi to ocenić. Na razie Meksykanie radzą sobie z tą presją, mimo wszystko jest to impreza, w której wielu zawodników będzie grało po raz ostatni, trener też odchodzi po mundialu. Mogą wiele zyskać, więc zapewne zagrają z „czystymi” głowami. Dlatego ten wątek odrzuciłbym.

Jaki wynik pan przewiduje we wtorek?

Jan WOŚ: – Wygramy 1:0.

W mistrzostwach liczy pan na Roberta Lewandowskiego, czy też na plan pierwszy wysuną się zawodnicy będący do tej pory w jego cieniu?

Jan WOŚ: – Robert odegra swoją rolę na turnieju, bo jesteśmy od niego po prostu uzależnieni. Uważam, że różnicę może zrobić Piotr Zieliński, który rewelacyjnie spisuje się w Napoli. Czas, żeby to potwierdził w reprezentacji.

Wyjdziemy z grupy?

Jan WOŚ: – Zdecydowanie tak. Wyjdziemy z niej z drugiego miejsca, pierwsze rezerwuję dla Argentyny.

Kto zostanie mistrzem świata?

Jan WOŚ: – Zespół, który wygra w finale. A tak poważnie stawiam na Brazylię.

Odważy się pan wskazać króla strzelców turnieju w Katarze?

Jan WOŚ: – Kandydatów jest wielu, ale stawiam na Francuza Kyliana Mbappe.


Na zdjęciu: Piotr Zieliński w Katarze może w końcu pokazać, że potrafi grać pierwsze skrzypce nie tylko w Napoli.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus