Strach ma wielkie oczy

Bogdan NATHER: Jest pan w sztabie GKS-u Jastrzębie odpowiedzialny za „rozszyfrowanie” przeciwnika, czyli analizę jego gry. W sobotę w Częstochowie macie po co wychodzić na boisko?

Jan WOŚ: – To prowokacja? (śmiech).

Nie, dlaczego? Przecież wszystko przemawia na korzyść Rakowa, mają lepszych i bardziej doświadczonych piłkarzy, wygrali zdecydowanie pierwszy mecz w tym sezonie, mają atut własnego boiska, wreszcie przed sezonem wygrali z wami sparing. Wystarczy?

Jan WOŚ: – Wszystko to prawda, więc nie będę nikomu wciskał kitu – tak, to Raków jest faworytem sobotniego meczu. Nie zapominajmy też o tym, że jeszcze trzy lata temu większość naszych zawodników walczyła o utrzymanie w 3 lidze, a teraz muszą stawić czoła pierwszoligowcom.

Zręcznie się pan asekuruje i usprawiedliwia na wypadek porażki…

Jan WOŚ: – To nie asekuracja, tylko suche fakty. Daniel Bartl, którego pozyskali w tym okienku transferowym, grał w Lidze Europy (rozegrał w niej 16 meczów i blisko 100 spotkań w czeskiej ekstraklasie – przyp. BN). Nas na tej klasy zawodników po prostu nie stać.

Czyli jedziecie pod Jasną Górę na ścięcie?

Jan WOŚ: – Niczego takiego nie powiedziałem! Chciałem jedynie wszystkim uzmysłowić, jak trudne czeka nas zadanie. Dla nas wartością dodaną będzie każda udana akcja, każdy dobry fragment gry, każdy zdobyty punkt. Mimo znacznej przewagi przeciwnika praktycznie w każdym elemencie, nie stoimy na straconej pozycji. Mówię tak przez pryzmat swojego piłkarskiego doświadczenia. Wiele lat grałem w ekstraklasie w Odrze Wodzisław. Czy ta drużyna mogła mierzyć się z taki tuzami jak Legia Warszawa, czy Wisła Kraków? Nie miała prawa! A mimo to wygraliśmy kilka razy 1:0 na Łazienkowskiej, kilka razy pokonaliśmy „Białą gwiazdę” w Wodzisławiu. To świadczy tylko o tym, że w futbolu nie ma rzeczy niemożliwych.

Znalazł pan luki w ekipie najbliższego przeciwnika?

Jan WOŚ: – Nie ma drużyny bezbłędnej. Moim zdaniem problem i największe rezerwy są nie w nogach zawodników, lecz w ich głowach. Jeżeli w nasze poczynania na boisku wkradnie się strach, nie zrobimy przysłowiowego „sztycha”.

Bardziej Rakowa możecie zaskoczyć zmianami w wyjściowym składzie, czy ustawieniem?

Jan WOŚ: – Wszystkim. Nie mamy nic do stracenia, bo nikt nam nie daje szans w tym pojedynku. Mamy kilka pomysłów taktycznych, ale najważniejsze będzie zaangażowanie naszych piłkarzy i walka do upadłego. Nie możemy zaparkować przed własnym polem karnym autobusu, licząc na szczęście i bezbramkowy remis. Wtedy Raków będzie miał 77 rzutów rożnych i na pewno strzeli jakąś bramkę.