Janusz Białek: Mamy sporo atutów z przodu

Rozmowa z trenerem Januszem Białkiem, byłym selekcjonerem reprezentacji U-19 i U-20.


Zacznę od prowokacji. W środowym meczu reprezentacji Polski z Anglią nie istnieje problem wskazania zwycięzcy, tylko rozmiarów wygranej „Synów Albionu?

Janusz BIAŁEK: – Zacznijmy od tego, że jedyne zwycięstwo z Anglią było bardzo dawno temu, dlatego kolejna wygrana należy nam się z urzędu.

Niby dlaczego?

Janusz BIAŁEK: – Jak grasz sto meczów z Barceloną, to jeden z nich musisz wygrać. Byleby nie był to mecz towarzyski, lecz o konkretną stawkę, na przykład w europejskich pucharach. Coś takiego po prostu musi się zdarzyć. Liczę, że teraz zwycięstwo z Anglikami jest bliżej niż dalej.

Wbrew zdrowemu rozsądkowi i rachunkowi prawdopodobieństwa?

Janusz BIAŁEK: – Oczywiście, Anglicy są faworytami i nie ma o czym gadać. Przed wieloma laty, konkretnie w 1973 roku, nie udało nam się wygrać na Wembley, chociaż zwycięstwo było wtedy bardzo blisko. Nasi rywale są zdecydowanym faworytem, a my jesteśmy w sytuacji, że musimy się bać. Ale właśnie w takich okolicznościach włącza się ambicja, wola walki, determinacja i zaangażowanie. Tego nikt nam nie może zabronić.

Efektowne zwycięstwa Anglików w poprzednich potyczkach z Węgrami i Andorą zrobiły na panu wrażenie?

Janusz BIAŁEK: – Przede wszystkim z Węgrami, ale na ich usprawiedliwienie muszę powiedzieć, że mają swoje problemy i kłopoty, o czym świadczy chociażby porażka z Albanią. Wynik był rzeczywiście wysoki na korzyść Anglików, ale czy był odzwierciedleniem wydarzeń na boisku?

Czy nam się to podoba, czy nie, wynik poszedł w świat. Tak jak nasz w meczu z Albanią…

Janusz BIAŁEK: – Racja. Piłka nożna ma to do siebie, że trzeba cały czas walczyć. Selekcjoner Anglików Gareth Southgate ma wizję i systematycznie rozwija swój zespół. Anglikom rzadko udawało się zbudować wielką drużynę, ale teraz chyba tego dokonali i dla każdej drużyny narodowej są groźnym przeciwnikiem. My jednak także mamy „jakościowych” piłkarzy, którzy grają w najlepszych ligach europejskich. Jedynym problemem Paulo Sousy jest to, jak „ulepić” z nich dobry zespół. Kazimierzowi Górskiemu przed mistrzostwami świata w RFN-ie to się udało, chociaż po ostatnim sparingu przed wyjazdem na turniej przegranym 0:2 z Anderlechtem Bruksela pytano, po co tam jedziemy? A Górski z przeciętnego zespołu w ciągu kilku tygodni stworzył wielką drużynę.

Wierzy pan, że Sousie się to uda? Materiał – teoretycznie – ma znacznie lepszy niż ten, którym dysponował Kazimierz Górski.

Janusz BIAŁEK: – Przekleństwem selekcjonerów jest… brak czasu. Paulo Sousa miał dziesięć dni, by wszystko poukładać. Na razie, z naszej perspektywy, stworzył się idealny układ, bo wygraliśmy oba mecze z tzw. słabeuszami. Takie zwycięstwa dodają pewności siebie, są podstawą do optymizmu przed środowym meczem. A chcieć, to znaczy móc. Poza tym Bednarek, Jóźwiak, czy Szczęsny, który przez wiele lat był w Arsenalu, doskonale znają walory i słabe strony reprezentantów Anglii.

Naszą jedyną nadzieją w tym spotkaniu jest Robert Lewandowski?

Janusz BIAŁEK: – Nasz selekcjoner musi znaleźć lidera prowadzącego grę.Robert Lewandowski nie może odpowiadać za wszystko, bo tyle obowiązków na barkach jednego zawodnika, to stanowczo za dużo. Muszą znaleźć się piłkarze potrafiący współpracować z naszym asem atutowym. Powinniśmy wyjść na boisko na mecz z Anglikami z hasłem na ustach „jeszcze polska piłka nie zginęła, póki my żyjemy”. Chodzi mi o to, że polscy piłkarze powinni przystąpić do tego pojedynku z myślą o wygranej, a nie remisie.

I na kogo lub na co liczyć?

Janusz BIAŁEK: – Musimy liczyć na szczęście, zbieg okoliczności i umiejętności. Mamy napastnika, któremu trzeba stworzyć sytuacje do zdobycia bramki. Liczę także na Wojciecha Szczęsnego, który jest częściej krytykowany niż chwalony. Nie mam jednak wątpliwości, że on czeka na taki mecz. Najlepszą obroną jest atak, a przemawia za takim sposobem gry obserwacja i analiza poprzednich meczów biało-czerwonych. Nasza obrona nie jest monolitem, nie możemy na niej opierać swojej gry.

Czyli Paulo Sousa powinien zaryzykować i zagrać dwoma napastnikami? Gdyby Portugalczyk zdecydował się na taki wariant, kto powinien według pana być partnerem „Lewego”? Adam Buksa, czy Karol Świderski?

Janusz BIAŁEK: – Postawiłbym na dwójkę napastników. Lewandowski będzie walczył z bardzo twardo grającymi angielskimi obrońcami i ktoś musi mu pomagać. Kazimierz Górski na Wembley zaryzykował i niespodziewanie wstawił do składu Janka Domarskiego. Gola strzelonego w tym meczu będziemy mu pamiętali do końca życia. Dlaczego takim Domarskim nie mógłby zostać Adam Buksa? Napastnik nieznany, niedoceniany, dobrze grający głową. Właśnie w ten sposób mogą go postrzegać Anglicy. Oczywiście nie zapominajmy o Karolu Świderskim, który też strzelał gole. Naprawdę mamy sporo atutów z przodu, pozostaje kwestia mądrego przygotowania piłkarzy, zwłaszcza pod względem mentalnym. Nie możemy grać w dziesiątkę z tyłu i tylko jednym zawodnikiem z przodu i liczyć, a nuż coś się uda. Ponieważ słabo gramy kombinacyjnie, dlatego powinniśmy zastosować wysoki pressing, by nie pozwolić Anglikom rozwinąć skrzydeł. Jeżeli on nabiorą już rozpędu, trudno ich zatrzymać. Oni nie kalkulują, grają na sto procent od pierwszej do ostatniej minuty. Poza tym, niestety, nie popełniają zbyt dużo błędów. Trzeba ich do nich zmusić.

Janusz Białek uważa, że w środę możemy pokonać Anglików. A przynajmniej powinniśmy próbować.
Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus

Jeden punkt wywalczony w starciu z aktualnym wicemistrzem Europy będzie sukcesem biało-czerwonych?

Janusz BIAŁEK: – Na pewno każdy punkt wywalczony z takim przeciwnikiem jest wartością dodaną. Gdy się wychodzi na boisko, to trzeba kibicom zgromadzonym na trybunach i przed ekranami telewizorów nieba przychylić i nie kalkulować, tylko walczyć o zwycięstwo. Drużynę musimy ustawić pod Lewandowskiego, a nie na odwrót. Bierzemy się przecież za bary z gigantem europejskiego futbolu.


Na zdjęciu: Adam Buksa (z lewej) powinien być solidnym wsparciem dla Roberta Lewandowskiego.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus