Janusz Białek: Ryzyko w drugiej kolejności

 

W naszej ekstraklasie czasami jest tak, że prezerwa na potrzeby reprezentacji potrafić wywrócić hierarchię do góry nogami i sypią się niespodzianki. Jaki wynik uzna pan za sensację meczu w Zabrzu, gdzie Górnik podejmie Wisłę Płock?
Janusz BIAŁEK: – Rzeczywiście tak jest, że po dłuższej przewie zdarzają się wynikowe cudeńka. Zacznę od tego, że trener Radosław sobolewski, po tym, jak został szkoleniowcem Wisły Płock, tchnął w ten zespół nowego ducha. Przede wszystkim poukładał drużynę, jak również przekazał jej to, z czego słynął w trakcie piłkarskiej kariery. A więc zaangażowanie, wolę walki i ogromną ambicję. Dzięki temu „Nafciarze” wygrali kilka spotkań z rzędu, ale później złapali lekką zadyszkę.

Pytanie przed meczem z Górnikiem jest zatem takie, czy uda się drużynie wrócić na właściwe tory? Czy osobowość Sobolewskiego nadal będzie działała na jej korzyść? Czy też może Górnik Zabrze, w końcu, się podniesie? Na ten mecz należy spojrzeć dwutorowo. Z jednej strony to może być jedno z ciekawszych spotkań z tej kolejki. Ale wcale się nie zdziwię, jak zakończy się… bezbramkowym remisem.

Wydaje mi się, że żaden z trenerów, przede wszystkim, nie będzie chciał przegrać tego meczu. A w drugiej kolejności zespoły pomyślą o ryzyku. Sam jestem ciekaw, jak po tych dwóch tygodniach przerwy zaprezentują się obie ekipy. Chciałbym fajnego spotkania, bo przecież wszyscy kochamy niespodzianki.

Taką, bez kwestii, byłoby zwycięstwo Pogoni Szczecin w starciu z Legią Warszawa, która przed kadrową przerwą pokazała, że się rozpędza. Strzelając 13 goli w 3 spotkaniach.
Janusz BIAŁEK: – Przy tym potencjale zdobywanie dużej ilości bramek i wygrywanie trzech meczów z rzędu nie powinno być dla warszawskiej drużyny, dla jej kibiców, czymś niezwykłym. Takie serie winny być, w przypadku tego zespołu, normą. Sam jestem ciekaw, czy taka przerwa nie wybiła Legii z rytmu, który ekipa ewidentnie zaczęła łapać. Główny kandydat do tyłu mistrza Polski wyraźnie nabierał wiatru w żagle. Nie oszukujmy się. Żaden inny klub w naszym kraju nie ma takich możliwości, jak właśnie „Wojskowi”, których – z całą stanowczością – można nazwać najlepszym zespołem w Polsce. Wygrana w Szczecinie nie będzie żadną niespodzianką.

Jedną z ofiar Legii, przed kadrową przerwą, została Wisła Kraków, która wybiera się do Wrocławia.
Janusz BIAŁEK: – Kibicom „Białej gwiazdy” pozostaje jedynie współczuć. Byłem, jako trener, w różnych trudnych sytuacjach i wiem, czy to się je. Kiedy przegrywa się mecz za meczem, to bardzo trudno motywować zespół. Ale z drugiej strony trudne momenty potrafią budować. Przerwa, tak sądzę, przydała się zespołowi. Zawodnicy odpoczęli od siebie przez 2-3 dni. Trzeba być dobrej myśli i podejść do tematu kompleksowo. Nie będę specjalnie zaskoczony, jeżeli Wisła poradzi sobie we Wrocławiu. Zresztą, z tego, co pamiętam, ze Śląskiem zawsze grało się jej dobrze, co w takich okolicznościach jest ważne.

Śląsk, po dobrym początku, nieco wyhamował. Ale ostatnio znowu zaskoczył i jest zespołem, który dobrze się ogląda.
Janusz BIAŁEK: – Przede wszystkim dlatego, że ma wielu doświadczonych i ogranych piłkarzy. Podoba mi się mądrze prowadzona polityka transferowa w tym klubie. Ściąga się zawodników, którzy pasują do koncepcji klubu. Niektórzy kręcili nosem, kiedy pozyskiwano Krzyśka Mączyńskiego. Tymczasem zawodnik ten rządzi i dzieli w środku pola. Na pewno Śląsk nie popełni grzechu zaniechania i Wisły nie powinien zlekceważyć, bo w przeciwnym wypadku skończy się to źle.

Piast Gliwice zagra w Poznaniu. Przeciwko Lechowi, który jest chyba najbardziej niejednoznaczną ekipą tego sezonu.
Janusz BIAŁEK: – Przy Bułgarskiej zdecydowano się na przebudowę. Szansę otrzymuje coraz większa ilość młodych zawodników i powiem krótko. Idźmy tą drogą. Do kibiców należy zaapelować o wsparcie i cierpliwość. To trochę metoda prób i błędów, ale jeżeli jak największa ilość młodych piłkarzy będzie się pojawiać na boiskach, to zawsze takiemu rozwiązaniu przyklasnę. Oczywiście, że młodzież potrafi czasem „skopać” mecz, ale takie są jej prawa. Kiedyś rozmawialiśmy o tym, aby dać spokój trenerowi Fornalikowi w Piaście. I po pewnych perturbacjach, związanych z grą w pucharach, zespół wrócił na właściwe tory. Lech też wróci i wykorzysta swoje możliwości. A za 2-3 lata znów powinien powalczyć o sukcesy w pucharach. Przecież w przeszłości potrafił wygrywać z Manchesterem City.

A czego, pańskim zdaniem, brakuje Rakowowi Częstochowa. Do tego, aby punktować regularniej, niż do tej pory?]\
Janusz BIAŁEK: – Już w I lidze Raków wydał się – a następnie to potwierdził – ciekawym zespołem. Teraz jednak, czasami, zapomina, że jest już w ekstraklasie. Drużyna ta ma określone atuty, ale ta amplituda, piekło – niebo, jest zbyt duża. Przecież w Białymstoku nie wygrywa się przez przypadek. A następnie przyszedł u siebie z Cracovią, który został przegrany. Na własne życzenie. Mówię jednak o początku sezonu. Teraz jest troszkę stabilniej, ale wydaje mi się, że w składzie występuje zbyt dużo rotacji. Potrzeba większej stabilizacji i to wyjdzie zespołowi na dobre. Życzę temu klubowi jak najlepiej, bo poprzednią ekstraklasę pamięta chyba tylko… stadion. I wybitna osobowość trenerska, jaką jest Gothard Kokott.

 

Na zdjęciu: Pomimo obaw niektórych Krzysztof Mączyński (z lewej) decyduje o obliczu Śląska Wrocław.