Jaroch lepszy od napastników

Bartosz Jaroch, 24-letni prawy obrońca Podbeskidzia Bielsko-Biała, jest jednym z nielicznych zawodników, któremu latem nie kończy się kontrakt z klubem spod Klimczoka. Piłkarz ten bieżący sezon rozpoczął jako podstawowy gracz drużyny prowadzonej przez trenera Krzysztofa Bredego. Jesienią wystąpił w pierwszych dziewięciu meczach, ale później stracił miejsce w wyjściowym składzie. Na rzecz Filipa Modelskiego, który prezentował się więcej niż przyzwoicie. Jaroch pojawiał się na placu gry sporadycznie. Jak np. w wyjazdowym meczu z GKS-em Jastrzębie.

W tamtym spotkaniu Modelski obejrzał czerwoną kartkę, a Jaroch pojawił się na placu gry w drugiej połowie i dosłownie kilkanaście sekund później doprowadził do wyrównania, chociaż „górale” mecz ostatecznie przegrali 1:2. Wcześniej tenże zawodnik trafił do siatki również w przegranym starciu ze Stomilem Olsztyn. Jego gole zaczęły ważyć dopiero wiosną.

Show Jarocha pod Klimczokiem. Obrońcy bohaterami bielszczan

W meczu przeciwko Bytovii prawy obrońca na listę strzelców wpisał się dwukrotnie, a miał jeszcze jedną znakomitą sytuację, czyli do hat trocka nie zabrakło zbyt wiele. Podbeskidzie wygrało 3:1. W Wielki Czwartek, niedługo przed upływem godziny starcia z Wigrami Suwałki, Jaroch wykonywał rzut wolny. Z ok. 30 metrów od bramki uderzył kapitalnie i było to piąte w tym sezonie, a trzecie wiosną, trafienie tego zawodnika.

Jeżeli chodzi o dorobek całego zespołu, to więcej bramek dla Podbeskidzia zdobyli jedynie Valerijs Szabala i Łukasz Sierpina. Łotewski napastnik, zupełnie, jak Jaroch, trzy gole strzelił wiosną, a żaden inny zawodnik „górali” na listę strzelców nie wpisywał się równie często w tym roku.

Podbeskidzie. Chwilowa utrata kontroli

Śmiało można zatem powiedzieć, że prawy obrońca jest skuteczniejszy od napastników, a warto pamiętać, że to nie on – a wspomniany Modelski – rozpoczynał rundę w wyjściowym składzie. Bartosza Jarocha śmiało można nazwać zresztą… weteranem w drużynie Podbeskidzia. Otóż z obecnego składu nie ma drugiego takiego zawodnika, który barw klubu spod Klimczoka nie broniłby tak długo.

W Podbeskidziu piłkarz ten zadebiutował jeszcze w ekstraklasie, a konkretniej w lipcu 2015 roku. Do Bielska-Białej, z Olimpii Grudziądz, ściągnął go trener Dariusz Kubicki, który później, już po spadku bielszczan z ekstraklasy, wypożyczył go do Znicza Pruszków, z którym pracował jesienią 2016 roku. Od wiosny 2017 roku zawodnik znów gra dla Podbeskidzia, ale dopiero teraz stał się ważnym filarem tego zespołu.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ