Po pierwsze – trzeźwe spojrzenie

„Niebiescy” mają ogromną szansę na trzeci z rzędu awans. Trener Jarosław Skrobacz podczas jutrzejszego meczu z Resovią liczy na wsparcie wypełnionego gliwickiego stadionu.


Coś, co wydawało się nieprawdopodobne, może stać się faktem. Ruch na pięć kolejek przed końcem sezonu zajmuje pozycję wicelidera, oznaczającą awans nie tylko bezpośredni, ale też trzeci z rzędu. Dwa punkty przewagi nad Wisłą, a w perspektywie starcia z czterema rywalami plasującymi się dziś w dolnej części stawki: jutrzejsze z Resovią oraz z Odrą i Tychami (u siebie) a także Katowicami (na wyjeździe). Prócz tego już za tydzień „Niebieskich” czeka daleka podróż do Gdyni. Kształt tabeli musi powodować dziś przy Cichej nieco szybsze bicie serca.

Jakie to niespodzianki

– Naszym celem jest teraz zwycięstwo z Resovią. Poświęcamy na to tydzień, robimy wszystko, by zakończyć go wygraną. Liczymy na pełne wsparcie, 10 tysięcy kibiców na trybunach. To nas ciągnie, mobilizuje, ostatnio w Niepołomicach było nam ciężko. Od samego początku sezonu mówiliśmy, że chcemy być w grze do samego końca. Jesteśmy w grze i z tego trzeba się cieszyć – mówi trener Ruchu Jarosław Skrobacz, który na najgorszą w sezonie serię – czterech meczów bez wygranej, w tym porażek w Niecieczy i Sosnowcu – zareagował najlepiej jak mógł, pokonując do zera najpierw Wisłę, a następnie Sandecję.

– Był moment, w którym brakowało nam spokoju, mieliśmy kilka niepotrzebnych strat piłki, mogliśmy podejmować lepsze decyzje, ale wygraliśmy trudne spotkanie, a dla Sandecji – być może nawet ostatniej szansy. Dopisaliśmy 3 punkty i jedziemy dalej – podkreśla szkoleniowiec „Niebieskich”, naprzeciw których w Gliwicach stanie w sobotę drużyna uwikłana w walkę o utrzymanie, będąca po 3 występach bez wygranej, w tym porażce w derbach Rzeszowa ze Stalą, przypłaconej w dodatku żółtymi kartkami skutkującymi pauzą trzech zawodników w konfrontacji z Ruchem.

– Ktoś powie, że gramy z zespołami z dołu. Spotkanie z Resovią może będzie łatwiejsze, ale w głowach…. kibiców. Wiemy, jak to jest ze spoglądaniem w tabelę i na to, że gra się z kimś sklasyfikowanym niżej. Doskonale wiadomo, jaka jest I liga. Gdy ktoś z dołu wygrywa z kimś góry, to nie wiem nawet, czy można nazywać to niespodzianką. Tu wszystko może się zdarzyć. Dlatego najważniejsza jest koncentracja, trzeźwe spojrzenie na boiskową sytuację, realizacja zadań. To jest kluczem do zdobywania punktów, niezależnie z kim. Do każdego trzeba podchodzić z pokorą – mówi Skrobacz.

Kto za Sikorę?

Po czterech występach bez wygranej, zwłaszcza poniesionej w marnym stylu porażce z Zagłębiem, w Chorzowie zapadła decyzja o zmianie ustawienia. Było to nawet nie tyle konsekwencją słabszych wyników, co chęcią zaskoczenia Wisły. „Niebiescy” zagrali w ustawieniu z czwórką, a nie trójką defensorów oraz klasycznymi skrzydłowymi.

Wypaliło na tyle, że w kolejnym spotkaniu z Sandecją nie zdecydowano się na nawet jedną zmianę w jedenastce. – To była trudna decyzja, bo mamy wypracowane swoje schematy, które w nowym układzie nie są momentami takie, jak byśmy chcieli. Zachowania zawodników są trochę inne, ale po takim meczu jak z Wisłą, gdy wszyscy zasłużyli na najwyższą notę, nie wyobrażałem sobie, by kogoś posadzić na ławce – przyznaje szkoleniowiec Ruchu, a dla kibiców zagadką jest, jak ustawi zespół jutro.

Inne ustawienie

Na pewno inaczej będzie musiał zestawić środek pola, w którym zabraknie Patryka Sikory. W meczu z Sandecją defensywny pomocnik Ruchu ujrzał czwartą żółtą kartkę i czeka go pauza. Już w trakcie spotkania w Niepołomicach wszedł za niego młodzieżowiec Jakub Witek, dla którego był to pierwszy występ wiosną. – Zagrał dobre spotkanie. Istotne było, że z urazem schodził Tomek Wójtowicz, który ma już trzy żółte kartki.

To kwestia czasu, że będziemy musieli w którymś z meczów grać młodzieżowcem innym niż Tomek. Jest to nie do uniknięcia, dlatego trzeba tym chłopakom dawać minuty, by nie musieli wchodzić do gry z marszu – przekonuje Skrobacz, choć trudno sądzić, by w sobotę w środku pola od pierwszej minuty wystawił Witka. Wydaje się, że raczej do składu wskoczy Jakub Piątek. Nie będzie to zapewne Tomasz Swędrowski.

– Już od miesiąca ciągnie się u niego jedno brzydkie zapalenie. Powoli wchodzi w trening, to dla nas duża strata. Mowa o zawodniku, który jesienią był w tak dobrej dyspozycji, że praktycznie od niego zaczynaliśmy skład. Ale kolejny raz mogę powtórzyć, że nieobecność jednego jest szansą dla innych, grających wcześniej mniej – dodaje szkoleniowiec Ruchu.


Na zdjęciu: Trener Jarosław Skrobacz musi zdecydować, kogo pod nieobecność pauzującego za kartki Patryka Sikory wystawić do środka pola u boku Jana Sedlaka.
Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus