Jarosław Skrobacz: Szkoda, że zabraknie kibiców

Rozmowa z Jarosławem Skrobaczem, trenerem GKS-u 1962 Jastrzębie.


Kiedy piłkarze GKS-u 1962 Jastrzębie dowiedzą się, jaka jedenastka rozpocznie mecz z Wartą? Pan już w tym względzie nie ma żadnych wątpliwości?

Jarosław SKROBACZ: – Myślę, że dopiero w dniu meczu. Mam jeszcze kilka wątpliwości, są pewniacy, ale także tacy, którzy nadal walczą o miejsce w podstawowym składzie. Poza tym pojawiły się drobne urazy, więc będziemy czekali z „kompozycją” podstawowej jedenastki do ostatniej chwili. Jeżeli ktoś z powodu urazu wypadnie ze składu, to wcale nie znaczy, że będzie to wymiana jeden za jeden, czyli np. środkowy pomocnik za środkowego pomocnika. Mogą być wówczas przesunięcia w składzie, bo brak jednego ogniwa może wymusić zmiany na innej pozycji, albo nawet kilku pozycjach.

Przygotowania do środowej batalii z wiceliderem tabeli przebiegały bez zakłóceń?

Jarosław SKROBACZ: – Jak wspomniałem już wcześniej, kilku zawodników narzeka na drobne dolegliwości. Niestety, w niedzielę nie mogliśmy wyjść na boisko, bo w Jastrzębiu lało jak z cebra. Znaleźliśmy jednak wyjście awaryjne – skupiliśmy się na sile, wykorzystując między innymi piłki lekarskie i gryfy. Ponadto dokonaliśmy analizy gry przeciwnika i swojej, przypomnieliśmy kilka zasad i zachowań na boisku w konkretnych sytuacjach. Na pewno nie zmarnowaliśmy tego czasu.

Największą niewiadomą pozostaje forma fizyczna pańskich podopiecznych?

Jarosław SKROBACZ: – O to raczej się nie martwię, bo to będzie typowy pierwszy mecz jak po zimowym okresie przygotowawczym. Mieliśmy wtedy jednak o tyle lepiej, że rozgrywaliśmy mecze sparingowe i mieliśmy punkt odniesienia. Jest oczywiste, że żadna gierka wewnętrzna nie odda gry w spotkaniu kontrolnym, a co dopiero w meczu mistrzowskim. Na szczęście wszyscy jedziemy na tym samym wózku, sytuacja wszystkich drużyn w tym względzie jest taka sama. To pocieszające w tej trudnej sytuacji.

Znaleźliście sposób, by czymś zaskoczyć przeciwnika?

Jarosław SKROBACZ: – To się dopiero okaże w praniu, czyli w środę, po meczu. Mam nadzieję, że znaleźliśmy coś, czego przeciwnik się nie spodziewa.

Trener Warty Piotr Tworek powiedział, że brak kibiców na trybunach w środowym meczu to handicap dla jego zespołu. Zgadza się pan z opinią swojego kolegi po fachu?

Jarosław SKROBACZ: – Wszyscy bardzo żałujemy, że w pierwszych kolejkach będziemy grali przy pustych trybunach, bez naszych kibiców. To zupełnie inna atmosfera niż we wcześniejszych spotkaniach, które rozgrywaliśmy na własnym boisku. Co to za granie bez kibiców? Owszem, będą mogli obejrzeć nasz występ w telewizorze, ale prawdziwego kibica cieszy to, co może obejrzeć na żywo. Wracając do pytania – zgadzam się z trenerem Warty, bo to potwierdzają mecze Bundesligi i w naszej ekstraklasie. W tej chwili nie ma znaczenia atut własnego boiska. ŁKS Łódź przegrywał u siebie z Górnikiem Zabrze 0:1 i nie potrafił ruszyć na przeciwnika. Jestem przekonany, że tak by się stało, gdyby kibice gospodarzy byli na trybunach. Jeżeli kiedyś gospodarze mieli większą szansę na zgarnięcie kompletu punktów, to teraz są one równe, 50 na 50 procent. Goście kalkulują, że remis wcale nie będzie taki zły i mogą postawić gospodarzy w bardzo trudnym położeniu. Dla Warty to rzeczywiście będzie sprzyjająca okoliczność, bo oni na swoim boisku – mówię to bez szydery – nie mają zorganizowanego dopingu. Czyli mogą poczuć się w Jastrzębiu jak u siebie.


Przeczytaj jeszcze: GKS 1962 Jastrzębie: Brakuje punktu odniesienia


Jak ważny będzie – w pańskiej ocenie – wynik pierwszego spotkania po restarcie dla dalszych losów rywalizacji na zapleczu ekstraklasy?

Jarosław SKROBACZ: – Ubolewamy, że w marcu liga nie ciągnęła się dalej. Po zwycięstwie z Radomiakiem morale naszych piłkarzy poszło do góry i ostrzyliśmy sobie zęby na Wartę. Teraz to wszystko poszło już w niepamięć, my nie pamiętamy o wygranej z Radomiakiem, oni o porażce z Podbeskidziem. Teraz mamy do czynienia z nowym rozdaniem i obojętne, czy gralibyśmy z Wartą, czy z Chojniczanką. Zwycięstwo w pierwszym spotkaniu, w momencie kiedy liga nabiera tempa, jest bardzo ważne. Gdybyśmy wygrali w środę, to jestem pewien, że nasza wartość w Opolu poszłaby w górę o kilkanaście procent, może nawet o kilkadziesiąt. Po wygranej nabierasz bowiem pewności siebie. Wprawdzie w tabeli tracimy bardzo dużo punktów do Warty, ale przecież do zakończenia rywalizacji pozostało jeszcze 12 kolejek. W ich trakcie wiele może się zdarzyć. Ktoś może złapać serię zwycięstw i wysoko zajść w tabeli. Na razie nie mamy zapewnionego jeszcze utrzymania i chcemy to zrobić jak najszybciej.

Mówi pan o utrzymaniu, a waszym kibicom marzy się ekstraklasa…

Jarosław SKROBACZ: – Powoli, powoli. Byłoby miło, gdybyśmy się znaleźli w barażach, ale trzeba mierzyć zamiary na siły. Nie będą po raz kolejny mówił o tym, w jakich realiach funkcjonujemy, a jakie są możliwości organizacyjno-finansowe naszych przeciwników.

Ale jak mawiał słynny Johan Cruyff, worek pieniędzy jeszcze żadnej bramki nikomu nie strzelił.

Jarosław SKROBACZ: – To prawda, dlatego między innymi pokonaliśmy Radomiaka, chociaż warunki finansowe w tym klubie są nieporównywalne do naszych.

Kibice GKS-u 1962 Jastrzębie będą mogli wrócić na trybuny w meczu z Zagłębiem Sosnowiec. To idealny moment?

Jarosław SKROBACZ: – Byłby idealny, gdyby nasi kibice mogli obejrzeć na żywo mecz z Wartą. Jestem tym faktem trochę rozczarowany, bo można wejść bez ograniczeń do sklepu, kościoła, a na stadion już nie. Przecież zakażenie można złapać wszędzie, w sklepie, kawiarni, pubie, kościele, czy myjni samochodowej.


Na zdjęciu: Trener Jarosław Skrobacz (z lewej) z podaniem składu swojej drużyny będzie zwlekał do ostatniej chwili.

Fot. gksjastrzebie.com