Jarosław Skrobacz: Wynik Łęcznej robi wrażenie

Rozmowa z Jarosławem Skrobaczem, trenerem Miedzi Legnica.


Wynik Górnika Łęczna, z którym zagracie w niedzielę, zrobił na panu wrażenie? Siedemnaście punktów w 7. meczach to dorobek nie w kij dmuchał. Średnia na jeden mecz to 2,43 punktu.

Jarosław SKROBACZ: – Wynik Łęcznej musi robić wrażenie, bo w naszej lidze bardzo trudno zrobić serię zwycięstw. Im się to udało. Zdobyli dużo punktów i trzeba to docenić. Gdybyśmy analizowali poszczególne mecze, to na pewno nie wszystko grało jak w zegarku, lecz uzyskany wynik trzeba szanować.

Co jest najsilniejszą bronią beniaminka z Łęcznej?

Jarosław SKROBACZ: – Widać jak na dłoni, że trener Kiereś i jego zespół postawili na organizację gry w defensywie. Zaczynają bronić od najwyżej ustawionego napastnika Bartosza Śpiączki, który jest ich pierwszym obrońcą, są skonsolidowani, o czym świadczą tylko dwie stracone bramki. Grają blisko siebie i w tej grze są bardzo zdyscyplinowani. W ostatnim meczu Arka Gdynia była od nich zespołem lepszym, dłużej utrzymywała się przy piłce, lecz nie mogła stworzyć dogodnej sytuacji do zdobycia gola. Kontrataki gospodarzy były bardzo groźne, zanim strzelili oba gole, piłka wcześniej wpadła do bramki Arki. Moim zdaniem gol Baranowskiego w 68 minucie był prawidłowy, bo jego kolega nie absorbował uwagi bramkarza gdynian, Daniela Kajzera.

Cieszy się pan, że w końcu zagracie na wyjeździe? W Legnicy wasze wyniki były dalekie od oczekiwań kibiców, więc może na obcym boisku z piłkarzy Miedzi „zejdzie” presja i pokażą pełną gamę swoich umiejętności i możliwości?

Jarosław SKROBACZ: – Ciekawy punkt widzenia, ale ja uważam, że to ma niewielkie znaczenie. Na pewno oczekiwania kibiców w Legnicy są bardzo duże, są oni naprawdę wymagający. Remisy na własnym boisku traktujemy jako stratę dwóch punktów, a nie jak zdobycie jednego, chociaż w ostatecznym rozrachunku, kto wie? Zwycięstwa w meczu z GKS-em Jastrzębie i Puszczą Niepołomice były naszym obowiązkiem. W pierwszym przypadku mecz się ułożył dla nas niepomyślnie, natomiast z Puszczą naharowaliśmy się, a straciliśmy gola w naiwny sposób, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. To bardzo źle o nas świadczy. Na razie jest jak jest, ale do najbliższego meczu z Górnikiem Łęczna przystępujemy z mocnym postanowieniem poprawy i walki o zwycięstwo.

Na treningach koncentrujecie się na grze obronnej i stałych fragmentach gry? Nie da się ukryć, że to w tej chwili wasza pięta achillesowa. Po rzutach rożnych i wolnych straciliście kilka bramek…

Jarosław SKROBACZ: – Każdy mecz jest dla nas nowym doświadczeniem. Chciałbym przypomnieć, że przed startem rozgrywek rozegraliśmy tylko jeden sparing, a poza tym kadra nie była kompletna. Co chwila dochodzili nowi zawodnicy. Szukałem optymalnego zestawienia linii obronnej, więc praktycznie w każdym meczu w tej formacji były korekty. Naszym głównym mankamentem jest brak spójności i stabilności w grze, co powoduje, że tracimy bramki. Na treningach wiele rzeczy wychodzi bardzo dobrze, natomiast podczas meczów coś szwankuje. Gole po stałym fragmencie straciliśmy nie tylko z Puszczą, ale również z Koroną i Chrobrym. Gdyby nie te pechowe stałe fragmenty, o naszej grze można byłoby powiedzieć, że była co najmniej przyzwoita.

W meczach wyjazdowych, gdy na trybunach nie ma kibiców, gościom gra się łatwiej? Przeciwnik nie ma wtedy wiatru w plecy, którym może być doping ich fanów.

Jarosław SKROBACZ: – Nie odkryję Ameryki, to oczywiste, że zawsze lepiej gra się z kibicami na trybunach. Chcemy, żeby przychodzili na mecze, a bez nich cała otoczka widowiska sportowego troszkę ucieka. Mecz przy pustych trybunach to nie jest to samo, co z pełną widownią, ale my nie mamy na to wpływu.

Na zdjęciu: Trener Miedzi Jarosław Skrobacz wie doskonale, że w grze jego zespołu jest jeszcze wiele mankamentów.

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus