Jarosław Skrobacz: Zachowajmy chłodną głowę

Rozmowa z Jarosławem Skrobaczem, trenerem Ruchu Chorzów.


W ostatnim meczu z Puszczą Niepołomice przybyło panu dużo siwych włosów?

Jarosław SKROBACZ: – Już mam tyle siwych włosów, że mi na pewno ich nie przybędzie.

To może wypadły, razem z cebulkami?

Jarosław SKROBACZ: – Lepiej mieć siwe włosy, niż być łysym. Ale tak poważnie – wbrew pozorom w bardziej nerwowej – dla mnie – atmosferze toczył się mecz z Chrobrym Głogów. W Niepołomicach narzekałem na wszystko – boisko, warunki atmosferyczne, wiejący wiatr, na drużynę przeciwną. To była taka ogólna niemoc. Piłkarze Puszczy to, co sobie zaplanowali, realizowali z żelazna konsekwencją, aż do bólu. Liczyli na stały fragment gry i nic ponadto. Nie będę ukrywał, że w pewnym momencie i oni, i my byliśmy pogodzeni z remisem. Kiedy w doliczonym czasie gry strzeliliśmy zwycięską bramkę, nasza radość nie miała granic. Potem w szatni żartowaliśmy, że tak to wszystko sobie zaplanowaliśmy, by nie dać przeciwnikowi szans na zdobycie wyrównującego gola. Sędzia bowiem po zdobyciu przez nas gola zakończył mecz.

Dwa ostatnie mecze rozstrzygnęliście na swoją korzyść rzutem na taśmę. Tomasz Foszmańczyk z Chrobrym strzelił gola w 96 minucie, Łukasz Janoszka z Puszczą w 94 minucie. Szczęście? Przypadek? Żelazna konsekwencja? A może jeszcze coś innego?

Jarosław SKROBACZ: – Mecz z Chrobrym był zupełnie inny niż nasz ostatni występ. Gdybyśmy tamtego spotkania nie rozstrzygnęli na swoją korzyść, bylibyśmy strasznie zawiedzeni. Byliśmy bowiem zespołem zdecydowanie lepszym od głogowian, mieliśmy dużą przewagę, byliśmy dłużej w posiadaniu piłki i mieliśmy mnóstwo sytuacji do zdobycia gola. Co się zaś tyczy zdobytych goli w końcówkach meczów – to nie ma znaczenia, zawsze gra się do końca. Po ostatnich mistrzostwach świata mecze są teraz przedłużane o 5-6 minut, to jest norma. Chwała chłopakom za to, że nie zwątpili w zwycięstwo i do końca walczyli o zmianę wyniku.

Czyli grunt to nie tracić wiary w zwycięstwo?

Jarosław SKROBACZ: – Z takim zamiarem na boisko zawsze wychodzą dwie drużyny, jedna z nich nie zrealizuje wytyczonego celu, a czasami obydwie, gdy na boisku padnie remis. W naszym przypadku o sukcesie zadecydowała ławka rezerwowych, to nie przypadek, że piłkarze rozpoczynający mecz na ławie wystąpili w głównych rolach i zdobyli gole na wagę trzech punktów. Choćby sytuacja z Przemkiem Szurem w ostatnim meczu. To zawodnik, który potrafi zachować się w ofensywie, wygrać walkę w powietrzu. Gdyby w piątek nie jego obecność w polu karnym Puszczy, „Ecik” Janoszka najprawdopodobniej nie zdobyłby gola. Strzeliliśmy mnóstwo goli w ostatnim kwadransie meczów, więc trudno mówić o przypadku. W każdym bądź razie to dla nas nie nowość.

Najgorsze już za wami, czy dopiero przed wami?

Jarosław SKROBACZ: – Nie możemy rozpatrywać zagadnienia w ten sposób. Za nami ani najtrudniejsze spotkania, a ni najłatwiejsze lub na odwrót. Po prostu w I lidze każdy może wygrać z każdym, więc nie ma znaczenia, z kim grasz. Musisz być zmobilizowany i zmotywowany w każdym meczu. W Niepołomicach wiele drużyn straci punkty, więc mamy za sobą spotkanie z bardzo niewygodnym przeciwnikiem. Ale to niczego nie przesądza i nie oznacza, że przed nami teraz łatwiejsze mecze.

Dysponuje pan w tej chwili znacznie lepszym zespołem niż w rundzie jesiennej?

Jarosław SKROBACZ: – Wierzymy, że tak jest. Po to zrobiliśmy zmiany w kadrze, pozyskaliśmy nowych zawodników. We wtorek wypożyczyliśmy z Zagłębia Lubin napastnika Szymona Kobusińskiego, ale na tym transfery wcale nie muszą się zakończyć. Ci nowi zawodnicy mają nie tylko zaostrzyć konkurencję, mają swoje ambicje i aspiracje oraz określoną jakość, więc powinni być dla drużyny wartością dodaną. I na razie tak się stało.

Piłkarz, bez którego nie wyobraża pan sobie obecnej drużyny Ruchu?

Jarosław SKROBACZ: – Dzięki ruchom kadrowym znaleźliśmy się w lepszej sytuacji. W tych pierwszych dwóch meczach doceniamy to, co zrobił nasz bramkarz, Kuba Bielecki. Wybronił 3-4 sytuacje, w których wydawało się, że strata gola jest nieuchronna. W wyśmienitej formie jest też jego konkurent, Kuba Osobiński, ale jak wiadomo w bramce może grać tylko jeden zawodnik. Kuba Osobiński na pewno liczył, że to on rozpocznie mecze w rundzie wiosennej w bramce, w okresie przygotowawczym prezentował się lepiej od Bieleckiego. Ale teraz musi czekać, jeżeli nasz numer jeden nie popełni rażącego błędu, będzie skazany na grzanie ławki. Mam nadzieję, że Kubie Bieleckiemu taki błąd się nie zdarzy, bo to będzie z pożytkiem i korzyścią dla Ruchu.

Kto zatem zdecydował o tym, że w pierwszym meczu do „klatki” wejdzie Jakub Bielecki? Pan, czy trener bramkarzy Ryszard Kołodziejczyk? A może rzucaliście monetą?

Jarosław SKROBACZ: – W tym przypadku ostatnie słowo należało do Ryśka Kołodziejczyka. My nie byliśmy pewni, na którego z dwóch bramkarzy postawić. Gdyby Bielecki coś zawalił w pierwszym meczu, to byłaby wina Kołodziejczyka (śmiech).

Wyścig do ekstraklasy nie jest oczywiście jeszcze rozstrzygnięty, ale o ile kroków przybliżyliście się do niej po ostatnich zwycięstwach?

Jarosław SKROBACZ: – Ustalmy, że na razie zdobyliśmy sześć punktów i… tyle. Na tym się skupmy.

Ale są na was naciski, głównie ze strony kibiców, by awansować do ekstraklasy.

Jarosław SKROBACZ: – Owszem, są różne naciski i z różnych stron, zawodnicy grają pod presją. Ale to do niczego dobrego nie prowadzi. Nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek, kto dobrze życzy naszemu klubowi, nie uznał obecnego dorobku punktowego i lokaty w tabeli, za bardzo dobry wynik. Jeżeli w takiej sytuacji będziemy na trzy kolejki przed zakończeniem zmagań, wtedy powiem, że walczymy o awans do ekstraklasy. A na razie proponuję chłodną głowę. Na razie mamy pewne utrzymanie i spokojną głowę. Nikt nie powinien „odlecieć”, bo może się zdarzyć wiele rzeczy, których nie sposób przewidzieć. A tego, co do tej pory zdobyliśmy, nikt nam już nie zabierze.

W jakich drużynach upatruje pan najgroźniejszych konkurentów i dlaczego akurat w nich?

Jarosław SKROBACZ: – Mówię to całkiem serio i bez fałszywej skromności – jeżeli Ruch Chorzów awansuje w tym sezonie do ekstraklasy, będzie to duża niespodzianka. Jest mnóstwo drużyn, które mówiły i mówią nadal o swoich wysokich aspiracjach. ŁKS Łódź, Arka Gdynia, Wisła Kraków, Termalica Nieciecza, GKS Katowice, Podbeskidzie Bielsko-Biała. Teoretycznie te zespoły powinny być przed nami w tabeli. Grajmy więc ta dalej i zobaczymy, co z tego wyniknie. Żaden z walczących zespołów nie przerasta tej ligi, jak chociażby w poprzednim sezonie Miedź Legnica. Dlatego w bieżących rozgrywkach jest o wiele trudniej. Ale wskazanie akurat w tym momencie głównych kandydatów do PKO BP Ekstraklasy jest wróżeniem z fusów.

Co dostał trener Jan Woś w urodzinowym prezencie od sztabu i zawodników?

Mamy taką tradycję w sztabie, że solenizant dostaje od reszty butelkę dobrego, markowego alkoholu. Ale nie wyciągnie pan ze mnie, jaki trunek trafił do rąk Janka. Natomiast od zawodników dostał zegarek.


Na zdjęciu: Trener Ruchu Chorzów Jarosław Skrobacz na razie ma wyłącznie powody do manifestowania radości.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


Zegarek dla trenera

Przed laty bardzo znany trener zrobił przedmeczową odprawę (jego drużyna walczyła w ekstraklasie). Po jej zakończeniu, gdy wszystkie niuanse taktyczne zostały rozłożone na czynniki pierwsze, chcąc dodatkowo zmotywować swoich piłkarzy, przed wyjściem na boisko powiedział: „Panowie, zapewne wiecie, że mam dzisiaj urodziny. W ramach prezentu chciałbym od was dostać zwycięstwo w tym meczu. Na to odzywa się kapitan drużyny: „Trenerze, ale my już kupiliśmy panu zegarek!”.

To tak a propos czasomierza dla trenera Jana Wosia od piłkarzy „Niebieskich”.


Kwadranse do wypełnienia

Piłkarze Ruch Chorzów w 20. meczach obecnego sezonu 27 razy zmusili bramkarzy przeciwnika do kapitulacji. Teraz głośno się mówi i komentuje ich trafienia w końcówkach meczów, w doliczonym czasie gry. A jak zdobycze bramkowe prezentują się na dystansie całego sezonu?

I kwadrans – 2 gole

II kwadrans – 2 gole

III kwadrans – 5 goli

IV kwadrans – 5 goli

V kwadrans – 5 goli

VI kwadrans – 8 goli,

RAZEM: 27 goli


Liczby

11 – TYLU zawodników strzelało do tej pory bramki dla Ruchu

25 – Z USŁUG tylu piłkarzy korzystał do tej pory w rozgrywkach ligowych trener Jarosław Skrobacz.

44 – TYLE żółtych kartek pokazali do tej pory sędziowie piłkarzom Ruchu.