Jaroszek: Mam mniejszy margines błędu

Zacznijmy od pozornie błahego pytania – jest pan obrońcą, czy pomocnikiem?
Bartosz JAROSZEK: – Szczerze mówiąc sam zastanawiam się, jaka jest moja nominalna pozycja. Cieszę się natomiast z tego, że gram. Przez cały okres przygotowawczy zagrałem tylko przez 25 minut na środku pomocy, moim partnerem był wówczas Łukasz Norkowski. To było w grze kontrolnej z czeską Opavą. W pozostałych sparingach grałem wyłącznie na stoperze.

Większy komfort na boisku ma pan grając na środku pomocy, czy jest to dla pana bez różnicy?
Bartosz JAROSZEK: – Jest to dla mnie bez różnicy, na środku obrony czuję się dobrze, chociaż tam jest znacznie mniejszy margines błędu. Gdy grałem w pomocy, zdarzało mi się zagrywać na pograniczu ryzyka i… faulu. Teraz muszę być bardziej skoncentrowany i uważny. Ma to swoje dobre strony, bo teraz łapię znacznie mniej żółtych kartek, a gra w obronie zaczyna się bardziej zazębiać.

Zanim został pan piłkarzem GKS-u Jastrzębie, grywał na środku obrony?
Bartosz JAROSZEK: – Tak, przez dwa i pół roku grałem na środku obrony w rezerwach Zagłębia Lubin razem z Jarkiem Jachem. Można powiedzieć, że było to doborowe towarzystwo (śmiech). W Rozwoju Katowice trenerzy też czasami wystawiali mnie na środku defensywy, ale były to sytuacje awaryjne. Na stoperze miałem lepsze i gorsze mecze, ale teraz to wszystko sobie poukładałem i podchodzę do swoich interwencji rozsądniej.

Po bezbramkowym remisie w Niepołomicach odczuwa pan pełną satysfakcję, czy towarzyszy panu uczucie niedosytu?
Bartosz JAROSZEK: – Może nie był to perfekcyjny mecz, ale naprawdę zagraliśmy bardzo dobrze. W końcu w meczu z Puszczą nie straciliśmy gola, szkoda tylko, że z przodu nie udało się „ukłuć”.

Zapytałem dlatego, ponieważ statystyki przemawiają zdecydowanie na waszą korzyść: strzały 13:11, celne 5:2, posiadanie piłki 57% – 43%, podania 591:396, w tym celne 483:294, czyli 82% – 74%. Pan podawał 88 razy, z czego 83 razy piłka dotarła do właściwego adresata. Miał pan najwyższy procent (94) celnych podań w zespole, gorsi pod tym względem byli od pana Damian Tront (93) i Marek Mróz (91).
Bartosz JAROSZEK: – Bez fałszywej skromności powiem, że jechaliśmy do Niepołomic po trzy punkty. Schodząc z boiska zaraz po meczu odczuwaliśmy niedosyt, wyartykułował to w szatni Kamil Adamek. Adam Wolniewicz w wywiadzie podkreślił, że jeżeli nie można meczu wygrać, to trzeba go przynajmniej zremisować. Ma rację. Nasza przewaga w statystykach wynika ze stylu gry, jaki preferuje Puszcza. Wprawdzie nie udało się nam jeszcze strzelić tej drużynie bramki, ale zaręczam, że projekt „Puszcza” krok po kroku idzie do przodu. Na razie musimy pogodzić się z tym remisem i tyle.

GKS Jastrzębie. Pełna gotowość

Z Adamem Wolniewiczem gra już pan na pamięć? Rozumiecie się bez słów?
Bartosz JAROSZEK: – Rozumiemy się coraz lepiej, każda kolejna minuta zagrana wspólnie będzie działała na naszą korzyść. Wierzę, że nasza coraz lepsza współpraca spowoduje, że będziemy tracili mniej bramek. A na tym nam najbardziej zależy jako obrońcom.

Ma pan z GKS-em Tychy jakiś rachunek do wyrównania? Dwukrotnie graliście z tym zespołem i ani razu nie udało się wygrać, chociaż w przegranym pojedynku na wyjeździe strzelił pan honorowego gola dla swojej drużyny. To chyba jednak marna pociecha, prawda?
Bartosz JAROSZEK: – Mam nadzieję, że w sobotę uda się wreszcie pokonać tyszan, a gol strzelony na wagę trzech punktów dałby mi podwójną satysfakcję. Nie nastawiam się jednak specjalnie na strzelanie bramek, ważny jest korzystny wynik drużyny. Mam nadzieję, że przyjdzie nas obejrzeć w akcji dużo kibiców, w końcu gramy na własnym boisku. Tychy podrażnione w swoich ambicjach porażką w Radomiu będą chciały się zrehabilitować, więc zapowiada się ciekawe – mam taką nadzieję – widowisko piłkarskie.

W sobotę spodziewa się pan jakichś korekt w składzie w stosunku do pierwszego meczu, czy też trener Skrobacz to „konserwatysta” i nie będzie szukał dziury w całym?
Bartosz JAROSZEK: – Mamy bardzo wyrównaną kadrę, każdy z zawodników może dać dużo jakości drużynie. Jeżeli któryś z kolegów, który mecz z Puszczą rozpoczynał na ławce rezerwowych, teraz wybiegnie w podstawowym składzie, to będzie wartością dodaną. W przeszłości zdarzały się zmiany nawet po wygranym meczu, więc teraz tym bardziej nikt nie może być pewny miejsca w podstawowym składzie. To sprzyja rozwojowi każdego z piłkarzy i drużyny jako całości. Zdrowa rywalizacja naprawdę jeszcze nikomu nie zaszkodziła.

 

Na zdjęciu: Bartosz Jaroszek (z lewej) ma z GKS-em Tychy rachunek do wyrównania.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ