Jaroszek: Seria Stomilu robi wrażenie

Pańskie wspomnienia z jesiennego meczu ze Stomilem Olsztyn są wyłącznie przyjemne i pozytywne?
Bartosz JAROSZEK: – To chyba zrozumiałe, prawda? Potrafiliśmy przecież odwrócić losy spotkania i rozstrzygnąć je na swoją korzyść. Zapamiętałem przede kapitalną bramkę Krzyska Gancarczyka, która zapewniła nam zwycięstwo i trzy punkty.

Ale w I połowie nie było tak różowo, moim zdaniem przeciwnik prezentował się w tym fragmencie spotkania korzystniej niż wy.
Bartosz JAROSZEK: – Zdeprymowała nas szybko stracona bramka po strzale głową, to ustawiło mecz do przerwy. W nasze poczynania wkradała się nerwowość, a jak wiadomo, nerwy nigdy nie są dobrym doradcą. Na szczęście w II połowie zwarliśmy szeregi, ruszyliśmy do ataku i nasz szturm przyniósł efekty.

Wiosenna seria olsztynian meczów bez porażki na własnym boisku zrobiła na panu wrażenie?
Bartosz JAROSZEK: – Oczywiście, bo okazało się, ze problemy natury organizacyjno-finansowe nie są w stanie złamać piłkarzy tego zespołu. Stomil w czterech meczach zdobył 8 punktów, a grał między innymi z Sandecją i Rakowem. Przez wielu na pewno został skreślony, ale pokazał pazurki. Proszę zauważyć, że oni co chwila mają jakieś problemy, mimo to wciąż grają w I lidze. To oznacza, że sportowo prezentują wysoki poziom. Dlatego należy do nich podchodzić z szacunkiem, a ich ostatnie dokonania muszą budzić szacunek.

Przetrawiliście już dwie ostatnie porażki z Chrobrym Głogów i GKS-em Katowice? Którą z nich było trudniej zaakceptować i czy są już powody do niepokoju?
Bartosz JAROSZEK: – Moim zdaniem ogłaszanie alarmu byłoby przedwczesne, naprawdę nie ma powodów do zmartwienia i niepokoju. Nikt z nas nie jest zadowolony z wcześniejszych porażek, obie bardzo nas zabolały, ale bardziej ta poniesiona w derbowym pojedynku z Katowicami. Na szczęście mieliśmy dwa tygodnie przerwy w rozgrywkach ligowych, więc na treningach pracowaliśmy nad poprawą tych elementów gry, które szwankowały najbardziej. Mam nadzieję, że efekty naszej pracy będą widoczne już w najbliższym spotkaniu w Olsztynie.

Bierze pan pod uwagę scenariusz, że zostaniecie z pustymi rękami w trzech kolejnych potyczkach ligowych?
Bartosz JAROSZEK: – To absolutnie nie wchodzi w rachubę! Poza tym lepiej nie wywoływać wilka z lasu. Pojedziemy do Olsztyna pełni wiary w swoje umiejętności i korzystny wynik. Nie wyobrażam sobie innego scenariusza niż nasze zwycięstwo. W takim wypadku upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu – przerwiemy dobrą passę Stomilu i odsuniemy się od strefy spadkowej. Tabela jest bowiem bardzo spłaszczona – dwie porażki mogą zepchnąć drużynę do strefy spadkowej, natomiast dwie wygrane wywindować do ścisłej czołówki tabeli.

 

Na zdjęciu: Bartosz Jaroszek jest przekonany, że GKS 1962 Jastrzębie wkrótce powróci na zwycięską ścieżkę.