Jastrzębianie na wysokiej fali

Gospodarze odnieśli 13. zwycięstwo i tylko ZAKSA potrafiła ich zatrzymać.


Siatkarze Jastrzębskiego Węgla nadal zadziwiają wysoką formą i kolejny rywal został odesłany z kwitkiem. W derbach Śląska zespół z Jastrzębia pewnie pokonał GKS Katowice, choć w pierwszej odsłonie miał trochę problemów. A potem wszystko potoczyło się zgodnie z planem. 75 minut trwa

– Z możnymi tej ligi musimy od początku grać punkt za punkt i szukać swojej szansy – tak mówił prze wyjazdem do Jastrzębia trener GKS-u, Grzegorz Słaby.

W I secie jego podopieczni spełnili oczekiwania i na dobrą sprawę przegrali go na własne życzenie. Goście świetnie spisywali się w obronie, sporo podbijali piłek i przeprowadzali skuteczne kontry. Trudno się dziwić, że katowiczanie prowadzili 8:6 i 16:13. Jednak prawdziwa walka rozgorzała od remisu 18:18. Ani jedni, ani drudzy nie zamierzali odpuszczać. W końcu po akcjach Kamila Kwasowskiego i Jakuba Jarosza goście objęli prowadzenie 23:21. I w tym momencie popełnili dwa kardynalne błędy. Jan Nowakowski zepsuł serwis, zaś Adrian Buchowski na „czystej” siatce posłał w aut. Za chwilę Yacine Louati z zagrywki trafił piłką w siatkę. Jednak ostatnie słowo należało do miejscowego zespołu. Wyrównał kapitan Jurij Gładyr, Michała Szalacha udanie skontrował, a na zakończenie tej partii w ataku pomylił się Jarosz. Gospodarze musieli się solidnie napracować na zwycięstwo, ale ze sporą pomocą swoich rywali. Niemniej statystyki obu zespołów były porównywalne i poziom seta na pewno mógł zadowolić.

Katowiczanie długo nie mogli rozpamiętywać swojego niepowodzenia. Natomiast miejscowi siatkarze przekonali się, że w tej potyczce nic nie przyjdzie łatwo. Stąd też od początku drugiej odsłony byli niezwykle skoncentrowani i każdą akcję konstruowali niezwykle starannie. Od początku objęli prowadzenie i później ją sukcesywnie ją powiększali. 4 „oczka” przewagi i to była komfortowa sytuacja dla gospodarzy. Goście próbowali odrabiać straty, ale jastrzębianie mieli wszystko pod kontrolą. Gospodarze w tej odsłonie znakomicie spisywali się w bloku i aż 6 razy zatrzymali swoich rywali. Na finiszu tego seta Wiktor Musiał najpierw został zablokowany, a chwilę potem zaatakował w aut. Atak (24% skuteczności) to był największy problem gości.

W kolejnej partii trener GKS-u dokonał zmiany. Kwasowskiego w przyjęciu zastąpił zastąpił Jakub Szymański. Ta roszada ponownie zmobilizowała zespół, który znów podjął walkę i grał punkt za punkt. W końcu po udanej zagrywki Rafała Szymury gospodarzom udało się wyjść na prowadzenie 16:13. Wprawdzie Szymański i Firlej odrobili 2 „oczka”, ale potem gospodarze już opanowali sytuację na parkiecie. Pewnie serwowali i, co najważniejsze, byli niezwykle skuteczni.

Gospodarze kontynuują niezwykle udaną serię i zaliczyli 13. zwycięstwo. Jastrzębianie brylowali w każdym elemencie i odnieśli pewną wygraną. Kto wie jak potoczyłby się ten mecz gdyby pierwsza odsłona zakończyła się wygraną gości. Tego jednak już się nie dowiemy…

Z podniesioną głową

Stal Nysa z Warszawy wraca z punktem, a miała szansę na zwycięstwo.

– Nie wiem ile jeszcze musimy rozegrać tie-breaków, by wreszcie go wygrać – tłumaczy Patryk Szczurek, rozgrywający ekipy z Opolszczyzny.

Faktycznie tie-break w Warszawie był już siódmym przegranym przez Stal w tym sezonie.

– Co zdecydowało o porażce?

– Przestój, który nam się przytrafił w decydującym secie. Gospodarze podbili jedną, dwie piłki, wyprowadzili kontry i nam odskoczyli – opisuje Maciej Zajder, środkowy Stali.

– Zdecydowały niuanse. Przykładowo, przy stanie 6:6 podbijamy atak Andrzeja Wrony, ale dotykamy przy tym siatkę. W kolejnej akcji blokujemy Artura Szalpuka i dotykamy antenki. Zamiast dać sobie szansę w kontrach, przegrywamy 6:8. Tie break jest krótkim setem i nie ma w nim czasu na odrobienie strat – wtóruje mu Szczurek.

Mimo przegranej siatkarze z Nysy pozostawili po sobie dobre wrażenie i ze swojej gry mogli być zadowoleni. A nic na to nie wskazywało, bo pierwszy set przegrali z kretesem, do 10.

– Z gry możemy być zadowoleni. Było bardzo dużo pozytywów, w każdym kolejnym spotkaniu robimy progres, krok do przodu. Byliśmy lepsi w wielu elementach od gospodarzy. Nie udało się tylko wygrać. Ale mogliśmy z hali w Warszawie wyjść z podniesioną głową – podkreśla Zajder.

A wygrana była na wyciągnięcie ręki. Najpierw przyjezdni wyszli z ogromnym tarapatów, bo w decydującej odsłonie przegrywali już 9:13, a następnie mieli dwie piłki meczowe. Za pierwszym razem Łukasz Łapszyński zaserwował w siatkę, za drugim gracze z Nysy nie zdołali podbić ataku Piotra Nowakowskiego. Decydujący o porażce punkt stracili z kolei po autowym ataku Mariusza Schamlewskiego. Krzysztof Stelmach, trener Stali, próbował jeszcze ratować sytuację, prosząc o wideoweryfikację, ale arbitrzy się nie pomylili przyznając punkt gospodarzom.

Włodzimierz Sowiński, (mic)

Jastrzębski Węgiel – GKS Katowice 2:0 (26:24, 25:18, 25:18)

JASTRZĘBIE: Kampa (2), Louati (4), Gładyr (7), Al Hachdadi (10), Fornal (16), Szalacha (9), Popiwczak (libero) oraz Bucki (2), Tervaporti, Kosok (1), Szymura (5). Trener Luke REYNOLDS.

KATOWICE: Firlej (2), Buchowski (5), Nowakowski (5), Jarosz (15), Kwasowski (4), Zniszczoł (7), Watten (libero) oraz Kohut, Musiał, Nowosielski, Szymański (2), Stolc. Trener Grzegorz SŁABY.

Sędziowali: Marek Lagierski (Czeladź) i Wojciech Maroszek (Żory).

Przebieg meczu

I: 9:10, 13:15, 20:19, 26:24.

II: 10:7, 15:12, 20:15, 25:18.

III: 10:9, 15:13, 20:16, 25:18.

Bohater – Tomasz FORNAL.


VERVA Warszawa ORLEN Paliwa – Stal Nysa 3:2 (25:10, 22:25, 23:25, 25:22, 20:18)

WARSZAWA: De Haro (5), Kwolek (18), Wrona (12), Superlak (20), Grobelny (6), P. Nowakowski (15), Wojtaszek (libero) oraz Ziobrowski (4), Szlpuk (7), Kozłowski (1). Trener Andrea ANASTASI.

NYSA: Komenda (3), Bućko (4), Zajder, Ben Tara (26), Łapszyński (14), M’Baye (10), Ruciak (libero) oraz Długosz (10), Dembiec (libero), Szczurek, Szamlewski (9), Filip (1). Trener Krzysztof STELMACH.

Sędziowali: Piotr Skowroński (Gdańsk) i Marek Heyducki (Puck).

Przebieg meczu

I: 10:8, 15:9, 20:10, 25:10.

II: 9:10, 14:15, 18:20, 22:25.

III: 9:10, 13:15, 19:20, 23:25

IV: 10:7, 15:11, 20:15, 25:22.

V: 5:2, 10:7, 14:15, 20:18.

Bohater – Bartosz KWOLEK.


Fot. Rafal Rusek / PressFocus