Jastrzębie czwarty raz z rzędu. Kolejna wygrana „pomarańczowych”

Mogło być 3:0, ale skończyło się 3:1. To jednak nie zmienia faktu, że zespół Luke’a Reynoldsa zasłużenie pokonał Czarnych z Radomia.


Jastrzębianie wygrali 12 z 15 ostatnich meczów z radomskim rywalem w PlusLidze, choć w lutym zeszłego roku, w rundzie rewanżowej sezonu 2019/20, doszło do sporej niespodzianki, kiedy to zespół Roberta Prygla wygrał w Jastrzębiu-Zdroju w trzech setach. W sobotę od pierwszych piłek było jednak widać, że radomian czeka dużo trudniejsze zadanie. Gospodarze szybko zdobyli 2-3 punkty przewagi. Głównie dzięki bardzo agresywnej zagrywce, z którą rywale nie potrafili sobie poradzić. Jako pierwszy armatę odbezpieczył Rafał Szymura, a później punktowe serwisy dołożyli Lukas Kampa i Yacine Louati.

Na przestrzeni seta przewaga miejscowych rosła,a bezlitosny dla przeciwników był Mohamed El Hachdadi. Marokański atakujący na sześć pierwszych ataków skończył… wszystkie, a dwa z nich były niezwykle efektowne. Najpierw El Hachdadi zaatakował po bardzo ciasnym skosie w trzeci metr, a chwilę później uderzył ze skrzydła nad blokiem. W tym elemencie „pomarańczowi” również byli lepsi od rywala, ale przede wszystkim atak był najgroźniejszą bronią zespołu Luke’a Reynoldsa. Odnotowali w premierowej partii jastrzębianie aż 70-procentową skuteczność w tym elemencie, skończyli 16 z 23 piłek i dali się złapać blokiem zaledwie raz. 8 z 24 skutecznych ataków po stronie radomskiej, to było zdecydowanie zbyt mało, aby sprawić gospodarzom jakiekolwiek problemy.


Seta jastrzębianie wygrali do 17, a wyrównana gra w kolejnej odsłonie toczyła się jedynie na początku. Do momentu, w którym na zagrywce pojawił się Jurij Gładyr. Ukrainiec najpierw zaserwował tak, że Łukasz Wiśniewski skończył przechodzącą piłkę. Następnie, dzięki ostremu serwisowi, radomianie mieli problemy z rozegraniem akcji i dwa razy z z rzędu zostali zablokowani. Aż wreszcie Gładyr… zaserwował asa! Dzięki znakomitej pracy w polu zagrywki swojego środkowego zespół z Jastrzębia-Zdroju odjechał rywalowi na sześć punktów, dzięki czemu miejscowi zyskał dużo pewności siebie. Rywal nie miał pomysłu, jak ten ważny atut wytrącić „pomarańczowym” z rąk.


Po fantastycznej akcji w obronie Popiwczaka do spółki z Louatim, a następnie skutecznej kiwce Szymury na siatce, zrobiło się 20:12 dla JW. Gościom opadły po tej akcji ręce i pogodzili się z tym, że niczego w drugiej partii nie zwojują. Seta, asem serwisowym, zakończył Szymura, który po dwóch odsłonach wyglądał dobrze w statystykach, bo miał skuteczność na poziomie 50 procent zarówno w przyjęciu, jak i w ataku. Od początku trzeciego seta w grze radomskiej drużyny pojawiło się więcej entuzjazmu i na efekty nie trzeba było długo czekać. Poprawa była widoczna szczególnie w systemie gry blok-obrona. O ile przez dwa pierwsze sety goście zdobyli blokiem tylko jeden punkt, o tyle w kilku pierwszych akcjach trzeciej odsłony dwukrotnie udało im się zablokować Szymurę.


Daniel Gąsior miał piłkę w górze na 12:9 dla Radomia, ale został zablokowany. Chwilę później gospodarze już prowadzili, bo El Hachdadi skończył kontrę, a Łukasz Wiśniewski zaserwował asa. Zaczęło się następnie przeciąganie liny i co chwilę na tablicy wyników widniał remis. Wreszcie El Hachdadi skończył kontrę i gospodarze zyskali dwa punkty przewagi, którą powiększył skuteczny ze środka Gładyr. Niedługo później Ukrainiec był skuteczny na zagrywce i zrobiło się 20:16, a później 21:17. To było już solidna zaliczka, ale dwa niechlujne ataki i złe przyjęcie spowodowały, że zniknęła w całości. Doszło do nerwowej końcówki. Przy stanie po 23 w aut zaserwował Dawid Dryja, ale chwilę później serwis popsuł też Lukas Kampa. Na domiar złego dla jastrzębian zatrzymany na środku został Gładyr, a w kolejnej, długiej akcji, punkt na wagę seta zdobył Lucas Loh.

Jastrzębianie przegrali partię na własne życzenie i musiał pojawić w szeregach gospodarzy ktoś, kto przywróciłby zespół na odpowiednie tory. Takie zadanie wziął na swoje barki Gładyr, którego dwie kolejne wizyty w polu serwisowe były bardzo udane. Jastrzębski środkowy miał już na swoim koncie cztery punkty zdobyte bezpośrednio z zagrywki, a dzięki temu, że coś od siebie dołożył El Hachdadi, jastrzębianie mieli seta pod kontrolą. I tym razem nie pokpili sprawy. W znacznej mierze dlatego, że rywal nie dał rady drugi raz w tym spotkaniu zmobilizować się tak, jak pod koniec trzeciej partii. Mecz, asem serwisowym, zakończył El Hachdadi, który przypieczętował tym samym tytuł MVP spotkania. Zakończył je z 26 punktami na koncie i skutecznością w ataku na poziomie 64 procent. Jastrzębianie wygrali czwarty mecz z rzędu i umocnili się na fotelu wicelidera rozgrywek.

Jastrzębski Węgiel – Cerrad Czarni Radom 3:1 (25:17, 25:17, 24:26, 25:17)

Sędziowali Paweł Ignatowicz i Waldemar Kobienia (obaj Opole).

JASTRZĘBIE: Kampa, Louati, Gładyr, El Hachdadi, Szymura, Wiśniewski, Popiwczak (libero) oraz. Trener Luke REYNOLDS.

RADOM: Kędzierski, Sander, Dryja, Gąsior, Lucas Loh, Josifow, Nowosiak (libero) oraz Zrajkowski, Firszt, Pasiński. Trener Robert PRYGIEL.

I set: 10:6, 15:9, 20:13, 25:17.
II set: 10:6, 15:8, 20:12, 25:17.
III set: 8:10, 14:15, 20:16, 24:25, 24:25.
IV set: 10:7, 15:10, 20:15, 25:17.

Bohater – Mohamed EL HACHDADI.

Fot. Lukasz Sobala / Press Focus