Jastrzębie zagrało beznadziejnie

Przed meczem rozgrywający Jastrzębskiego Węgla, Lukas Kampa, powiedział wprost, że to jego zespół jest faworytem rywalizacji z Chemikiem Bydgoszcz i zamierza wygrać, aby dotrzymać tempa rywalom z czołówki ligowej klasyfikacji. Tak samo myśleli kibice „Pomarańczowych”, którzy szykowali się na w miarę spokojny mecz i zwycięstwo swoich ulubieńców za trzy punkty. Tymczasem już pierwsze piłki pokazały, że to nie będzie dla podopiecznych Ferdinando De Giorgiego łatwe spotkanie. Niemniej jednak jeszcze nikt nie spodziewał się tego, co stało się później…

Przechodząca na wagę seta

Po raz pierwszy w tym sezonie szkoleniowiec JW dał szansę od początku meczu Salvadorowi Hidalgo Olivie. Pierwsze piłki w wykonaniu Kubańczyka w pierwszej odsłonie były wyraźnie nerwowe. Przyjmujący został zablokowany, a następnie wpadł w siatkę i Chemik osiągnął kilka punktów przewagi, którą utrzymywał przez dłuższy czas. Dzięki bardzo dobrej grze Bartłomieja Lipińskiego, Bartosza Filipiaka i Nikoli Kovaczevicia przyjezdni nie pozwolili jastrzębianom na niwelowanie strat. Dopiero w końcówce, Dawid Konarski pogonił zagrywką i „Pomarańczowi” zbliżyli się na jeden punkt. Przechodząca piłka po stronie gospodarzy przy stanie 22:23 mogła okazać się przełomowym momentem tej partii, ale miejscowi szansy nie wykorzystali. Ostatecznie Chemik, po bloku na „Konarze”, wygrał tę akcję, a chwilę później całego seta. Gospodarze grali w nim źle, byli dziwnie spięci i niewiele im wychodziło. Słaba zagrywka, niezbyt rozsądne decyzje Kampy, a także niska skuteczność w przyjęciu i ataku spowodowały, że to bydgoszczanie cieszyli się z prowadzenia.

Kibice zaczęli wychodzić

Wygrany set wyraźnie ich uskrzydlił. Zanim napiszemy o wszystkim tym, co działo się w dwóch kolejnych partiach, a w co nie mogli uwierzyć miejscowi kibice, zaznaczmy bardzo wyraźnie, że zespół Jakuba Bednaruka rozegrał bardzo dobre zawody. W opozycji do tego, co w dalszej fazie spotkania zaprezentowali siatkarze jastrzębscy. Zaczęło się od trzech asów serwisowych Filipiaka z rzędu na początku drugiej partii. Następnie goście budowali przewagę obnażając wszystkie błędy faworyta. Ten z kolei grał tak beznadziejnie, że kibice kręcili głowami z niedowierzaniem. Nie było w szeregach gości zawodnika, który trzymałby chociażby przyzwoity poziom. Kampa został rozłożony na czynniki pierwsze. W połowie seta Konarskiego zmienił Jakub Bucki, ale niewiele to dało, a kiedy zrobiło się… 22:11 dla Chemika na trybunach jastrzębskiej hali rozpoczął się niespotykany chyba nigdy wcześniej ruch. Kibiców w kierunku wyjścia! Goście zebrali kilka porcji oklasków, a JW nie wystarczyło do zdobycia uznania delikatnie zniwelowanie strat. Bo do 16 u siebie jastrzębianie nie przegrali nawet wówczas, kiedy w zeszłym sezonie rywalizowali z… Zenitem Kazań!

Tego się nie spodziewał

Ci, którzy liczyli na to, że gospodarze obudzą się w trzecim secie rozczarowali się rychło, bo set zaczął się od prowadzenia bydgoszczan 5:1. Cały czas bardzo dobrze grali Lipiński, Filipiak i Kovaczević, kapitalnie blokował Michał Szalacha, a grę umiejętnie rozdzielał doświadczony Raphael Margarido, doskonale zresztą w Jastrzębiu-Zdroju znany. Brazylijczyk bronił barw „Pomarańczowych” w sezonie 2011/12 i zdobył z zespołem klubowe wicemistrzostwo świata. Sympatyczny siatkarz bardzo się cieszył na powrót na stare śmieci, ale pewnie nawet nie marzył o takim występie swojego zespołu. Chemik trzymał w trzeciej partii bezpieczną przewagę, która w szczytowych momentach sięgała siedmiu punktów. Jastrzębianie po nieudanych akcjach – bo i prawie wszystkie w tym meczu takie były – patrzyli po sobie i dopiero w końcówce trzeciej partii nieco się przebudzili. Oliva, ostatecznie najjaśniejsza postać meczu po stronie JW, próbował poderwać kolegów, zaserwował asa na 22:24, ale chwilę później było już po wszystkim.

Jastrzębski Węgiel – Chemik Bydgoszcz 0:3 (23:25, 16:25, 22:25)

Sędziowali Piotr Skowroński (Gdańsk) i Zbigniew Wolski (Gorzów Wielkopolski). Widzów 1739.

JW: Kampa (1), Oliva (15), Kosok (5), Konarski (7), Lyneel (6), Hain (8), Popiwczak (libero) oraz Bucki (5), Wolański.

CHEMIK: Margarido (3), Lipiński (11), Szalacha (9), Filipiak (9), Kovaczević (9), Morozow (7), Kowalski (libero) oraz Gryc. Trener Jakub BEDNARUK.

Przebieg meczu
I set: 6:10, 11:15, 16:20, 23:25.
II set: 5:10, 8:15, 9:20, 16:25.
III set: 5:10, 8:15, 14:20, 22:25.

Bohater Bartłomiej LIPIŃSKI.