Jastrzębski Węgiel. Będzie zabawa?

W sezonie 1990/91, kiedy rywalizacja na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce nosiła nazwę I ligi serii A, drużyna występująca pod nazwą KS Jastrzębie Borynia zdobyła pierwszy w historii medal. Stanęła wówczas na najniższym stopniu podium, a zespół prowadzili trenerzy Bronisław Orlikowski i Włodzimierz Kurek. Tamten sukces doskonale pamięta oczywiście obecny asystent Roberto Santilliego, Leszek Dejewski, który występował wówczas w jastrzębskim zespole. Na przestrzeni kolejnych 28 lat jastrzębianie 10 razy stawali na podium rozgrywek na najwyższym szczeblu, a szczególnie upodobali sobie brąz. Łącznie aż siedem razy zajmowali właśnie trzecie miejsce. Częściej na najniższym stopniu podium rozgrywek o mistrzostwo Polski stawały tylko dwa zespoły. AZS Olsztyn (9 razy) i Legia Warszawa (8 razy).

Twarda rywalizacja

Dwa ważne kroki w kierunku brązu jastrzębianie już wykonali. Kosztowało ich to 10 setów, w których zdobyli łącznie 229 punktów. To bardzo dużo, a decydujące znaczenie ma w tym wszystkim zaciętość rywalizacji z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie, która we wspomnianych dziesięciu setach zgromadziła 210 punktów. Wynika z tego, że jastrzębski zespół ma pewną przewagę nad rywalem, ale szkoleniowiec „Pomarańczowych”, Roberto Santilli, spodziewa się dziś kolejnego wyrównanego boju.

Jastrzębski Węgiel. Żal ogromny

– Jesteśmy blisko brązu, ale Zawiercie jest super drużyną. Właśnie z takich meczów, jak ten ostatni w ich hali, musimy wyciągać wnioski. Rywal grał wyśmienicie i nigdy się nie poddaje. Warta zagrywała znakomicie i czasami nic nie mogliśmy na to poradzić. To niezwykle ciężki przeciwnik. Najlepiej świadczy o tym, że nasza ostatnia batalia trwała trzy godziny – przypomniał włoski szkoleniowiec jastrzębskiego zespołu. – O świętowaniu nie myślimy, ale zapraszam wszystkich kibiców na mecz. Będą emocje, będzie zabawa, bo oglądanie obu tych zespołów jest ogromną przyjemnością – dodał trener Santilli.

Płacą frycowe

Podobnego zdania jest szkoleniowiec zawierciańskiej ekipy, która w rywalizacji o medale – nie da się ukryć – spłaca frycowe. W drugim meczu półfinałowym prowadziła z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 2:0 i była o seta od finału. W pierwszym meczu o brąz wygrała pierwszego seta, a w drugim prowadziła 2:1 i w tie breaku miała piłki meczowe. Żadnego z tych meczów Aluronowi Virtu Warcie wygrać się jednak nie udało. – W piątym secie zadecydował jeden błąd. Cóż, takie jest życie. Kibice natomiast obejrzeli prawdziwy spektakl i mogli po tym meczu rozmawiać wyłącznie o siatkówce – mówił w środę Mark Lebedew, szkoleniowiec zespołu, który po raz pierwszy rywalizuje o medale PlusLigi.
Sam australijski trener smak brązu zna doskonale. W sezonie 2016/17 prowadzony przez niego… Jastrzębski Węgiel pokonał w rywalizacji o trzecie miejsce Asseco Resovię. Tamten medal jastrzębianie wywalczyli jednak na wyjeździe i dopiero dzień później świętowali go z kibicami we własnej hali. Czy teraz będzie inaczej i już dziś w Jastrzębiu-Zdroju wystrzelą korki od szampanów? Przekonamy się późnym popołudniem.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ