Jastrzębski Węgiel. Bez „Wiśni” ze Skrą

Łukasz Wiśniewski, środkowy Jastrzębskiego Węgla, nie wystąpi w najbliższych spotkaniach. Dzisiejszym, ze Skrą Bełchatów, a także 30 grudnia, kiedy to jastrzębianie zmierzą się z Asseco Resovią.


Tydzień temu „Wiśnia”, na początku meczu z MKS-em Będzin, poczuł ukłucie mięśnia dwugłowego uda. Przypomnijmy, że już wcześniej siatkarz ten zmagał się z podobnym urazem, ale doszedł do pełni sprawności. W dniach poprzedzających starcie z MKS-em trenował normalnie, zatem nie można mówić, że zbyt wcześnie wrócił do gry.

Kontuzja nie jest poważna i, wszystko na to wskazuje, od nowego roku doświadczony środkowy będzie do dyspozycji Luke’a Reynoldsa. Uraz zawodnika, szczególnie po problemach z koronawirusem, z jakimi zmagał się Jastrzębski Węgiel, to nic dobrego, ale Wiśniewskiego ma kto zastąpić. Przede wszystkim nadal w wysokiej formie jest inny ze środkowych, czyli Jurij Gładyr. A w dwóch ostatnich meczach w miejsce Wiśniewskiego grał Michał Szalacha.

Do dyspozycji australijskiego szkoleniowca pozostają jeszcze doświadczony Grzegorz Kosok, który niedawno – po raz trzeci w karierze – związał się z Jastrzębskim Węglem, a także młody Patryk Cichosz-Dzyga. Najpewniej jednak dzisiejszy mecz w wyjściowej szóstce rozpocznie Szalacha.

– To bardzo ważne spotkanie, bo jestem przekonany, że Bełchatów będzie gonił ze środka tabeli. Myślę, że spośród tych zespołów Skra będzie najgroźniejsza – uważa środkowy JW, który do klubu z al. Jana Pawła II trafił pod koniec sezonu 2018/19, z Chemika Bydgoszcz. Do tej pory nie odgrywał jednak poważniejszej roli w zespole i teraz ma szansę, by pokazać się w większym wymiarze.

Tym bardziej w starciach z renomowanymi rywalami, choć postawa Skry pozostawia ostatnio wiele do życzenia. Dlatego to jastrzębianie, którzy w PlusLidze mają bilans 10:2, wobec 6:6 bełchatowian, uchodzą za faworytów dzisiejszego starcia.

– Nasza gra nie wygląda źle. Wiemy, że mamy bardzo duże rezerwy. Przed tym zamieszaniem koronawirusowym graliśmy dużo lepsze spotkania. Byliśmy rozpędzeni. Teraz potrzebujemy czasu. Wiemy, że nasi przeciwnicy są z górnej półki. Na pewno nie będzie tak, że się po wszystkich przejedziemy i gładko wygramy najbliższe mecze – podkreśla Michał Szalacha.

Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus