Jastrzębski Węgiel. Bułgarskie przetarcie

Jastrzębianie po przymusowej przerwie wrócili do treningów. W najbliższych dniach rozegrają pięć meczów. Zaczynają już dzisiaj od wyjazdowego starcia w Lidze Mistrzów z Hebarem Pazardżik.


„Pomarańczowi” ostatni mecz o punkty rozegrali 25 stycznia. Przed własną publicznością wygrał 3:0 z mistrzem Belgii Knack Roeselare, zapewniając sobie na dwie kolejki przed końcem fazy grupowej awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Kilka dni później u sześciu zawodników oraz jednego członka sztabu szkoleniowego stwierdzono zakażenia koronawirusem. Izolacja zakończyła się w ostatnią niedzielę o północy. W poniedziałek drużyna wróciła do zajęć.

– Dla mnie to była pierwsza izolacja. Przebyłem dwie mniejsze kwarantanny w zeszłym sezonie, ale wówczas za każdym razem byłem „negatywny”. Dopiero teraz po raz pierwszy wyszedł mi pozytywny wynik testu na koronawirusa. Było to długie dziesięć dni, ale jest też pozytyw, bo mogłem spędzić więcej czasu z rodziną. Trzeba zawsze patrzeć na te dobre strony – zauważył Benjamin Toniutti, rozgrywający Jastrzębskiego Węgla.

– Z jednej strony fajnie odpocząć kilka dni, ale jednak to była za długa przerwa – dodał środkowy Łukasz Wiśniewski.

Toniutti chorobę przechodził łagodnie. Przyznał jednak, że o utrzymanie formy w warunkach domowych nie było łatwo. – Podczas kwarantanny był czas pobawić się z córkami, potrenować stabilność rdzenia, trochę innych aktywności oraz ćwiczeń wytrzymałościowych. Ale łatwo nie było choćby ze względu na to, że nie mam w domu zbyt wielu przyrządów do trenowania. Próbowałem sobie jakoś radzić, by w miarę płynnie powrócić do optymalnej formy fizycznej – stwierdził.

Jastrzębian czeka teraz bardzo intensywny czas. Muszą odrobić zaległości, zarówno w Lidze Mistrzów, jak i na krajowym podwórku.

Zaczną już dzisiaj od wyjazdowego meczu w LM z Hebarem Pazardżik (18.00). – Ważne jest to, że już uzyskaliśmy awans. Mecz w Bułgarii może nam przede wszystkim posłużyć do odzyskiwania rytmu grania. Musimy też uważać na kontuzje, bo przerwa związana z kwarantanną była długa, Pojedziemy do Bułgarii by wygrać i kontynuować naszą zwycięską serię – zapewnił Francuz.

Na papierze Hebar nie powinien sprawić zbyt wiele kłopotu mistrzom Polski. – Mecz w Bułgarii będzie dla nas idealnym momentem do powrotu. Ci, którzy byli na kwarantannie będą mogli poczuć rytm meczowy. Potraktujemy go trochę treningowo. Bardziej będzie służył jako przygotowanie do trudniejszych meczów, które są przed nami – ocenił Wiśniewski.

Po powrocie z Bułgarii jastrzębian czekają starcia ligowe u siebie ze Ślepskiem Malow Suwałki, następnie „domowy” mecz Ligi Mistrzów z VfB Friedrichshafen, wyjazd do Zawiercia, a następnie zaległy mecz 1/4 finału Pucharu Polski z Projektem Warszawa.

– Ta izolacja to były jedne z moich najdłuższych „wakacji” w ostatnich dziesięciu latach! Ale takie siedzenie w domu nie należy do najprzyjemniejszych. Zdecydowanie wolę grę, nawet co trzy dni – z naciskiem powiedział Toniutti.


Na zdjęciu: Jastrzębianie od meczu z Knack Roeselare – w akcji Trevor Clevenot – nie mieli okazji zagrać meczu.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus