Jastrzębski Węgiel. Czas trudnych rozmów

 

– Czekają nas rozmowy, które mogą być dla zawodników i sztabu szkoleniowego nieprzyjemne. Ale nie po to w zespół zostały zainwestowane takie pieniądze, żebyśmy na początku sezonu przegrali wszystkie ważne mecze do zera. Oczekujemy zdecydowanie większego zaangażowania i jakości.

Nie wiem, jakie podejmiemy w najbliższym czasie decyzje. Ale coś musi się zmienić. Trener? Zbyt wcześnie na takie deklaracje – powiedział po wtorkowej porażce z Indykpolem AZS-em Olsztyn, Adam Gorol, prezes Jastrzębskiego Węgla. A on nie raz już udowodnił, że jest osobą stanowczą i potrafi mocno reagować, kiedy w zespole dzieje się coś niedobrego. A tak się dzieje, nikt nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości.

Wspomniane przez sternika Jastrzębskiego Węgla rozmowy miały już miejsce. W środę doszło do spotkania władz klubu ze sztabem szkoleniowym. Wczoraj prezes spotkał się z drużyną. Przebieg dyskusji nie jest nam znany, ale można się domyślać, jak wyglądał. „Pomarańczowi” prezentują się – jak na razie – poniżej oczekiwań. A to, co można dodatkowo zaobserwować, to brak chemii pomiędzy zawodnikami i trenerem Roberto Santillim.

Mało tego. Podczas wspomnianego meczu z Olsztynem szkoleniowiec próbował łapać się najtańszych chwytów. Otóż, o czym zresztą wspominaliśmy w relacji z tego spotkania, nagle postanowił zmienić Dawida Konarskiego i zastąpić go Christianem Frommem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo „Konar” istotnie grał słabo, gdyby nie fakt, że pierwszy z wymienionych jest atakującym, a drugi przyjmującym. Na boisku zaistniał w tym momencie kompletny chaos.

Po jastrzębskiej stronie, na parkiecie, znajdowali się bowiem dwaj nominalni libero, czyli Jakub Popiwczak i Paweł Rusek, jak również dwaj przyjmujący – wspomniany Fromm i Tomasz Fornal. Obok nich Lukas Kampa, czyli rozgrywający, oraz środkowy Graham Vigrass. Każdy głupi zorientowałby się wówczas, że piłka – zagrywali olsztynianie – pójdzie na środek, do Kanadyjczyka. Nowy nabytek skończył atak w pierwszym tempie, ale niewiele brakowało, aby został zablokowany. Niemniej jednak można dziwić się dlaczego szkoleniowiec postąpił właśnie w ten sposób.

Po przegranym 0:3 meczu z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle Lukas Kampa powiedział, że to dopiero początek sezonu. Długiego, w którym mogą zdarzyć się porażki. Po kolejnym kiepskim występie, przegranym 0:3 meczu z Projektem Warszawa, Niemiec przyznał, że w jego drużynie brak systemu gry. Po meczu z Indykpolem AZS-em Olsztyn głosu już nie zabrał. Odezwał się trener Santilli, ale trzeba przyznać, że nic konstruktywnego do powiedzenia nie miał.

– Nie jesteśmy magikami. Jesteśmy tylko ludźmi. Każdemu zdarzają się porażki. Nasza gra rozpadła się po pierwszym secie – takie słowa mogą zdecydowanie zaskakiwać. Bo pierwszy set w starciu z Olsztynem był najsłabszym w wykonaniu jastrzębskich siatkarzy w tym spotkaniu.

Nie dziwią zatem zacytowane na początku tekstu słowa prezesa Adama Gorola. A wracając do zawodników, to poza kilkoma przebłyskami, niemal wszyscy grają słabo. Dość powiedzieć, że wspomniany Tomasz Fornal, w ostatnim spotkaniu, zanotował skuteczność w ataku na poziomie… 21 procent! A Dawid Konarski w dwóch ostatnich meczach zdobył ledwie 10 punktów. Przypomnijmy, że dwukrotny mistrz świata, w poprzednim sezonie, miewał mecze, w których zdobywał grubo ponad 20 punktów.

Konkluzja może być tylko jedna. Jeżeli dziś, w rozpoczynającym się o godz. 20.30 starciu z Ślepskiem Malow Suwałki drużyna Jastrzębskiego Węgla nie wygra, to w kolejnym spotkaniu zespołu trener Roberto Santilli już nie poprowadzi. Może to nieco samozwańcza teoria, ale więcej bezradności jastrzębscy kibice nie wytrzymają. I raczej nie wytrzyma też prezes…

Na zdjęciu: Roberto Santilli zdaje sobie sprawę z tego, że bez radykalnej poprawy gry zespołu Jastrzębskiego Węgla straci pracę.