Jastrzębski Węgiel. Francuza wartość ogromna

 

Drużyna Jastrzębskiego Węgla nie ma chwili wytchnienia. Podopieczni Roberto Santilliego są najczęściej grającym zespołem w Plus Lidze. Jako jedyny zespół w całej stawce rozegrał już siedem spotkań, a dziś czeka „pomarańczowych” ósma konfrontacja. Rywalem będzie Visła Bydgoszcz, a mecz ten rozgrywany jest awansem ze stycznia zeszłego roku.

Przypomnijmy, że w tym sezonie obie ekipy stanęły już naprzeciw siebie. Na inaugurację sezonu jastrzębianie wygrali nad Brdą 3:0, choć pierwszy set wcale nie układał się po ich myśli.

Rywal prowadzi 15:12 i 20:18, ale w końcówce przyjezdni przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Kluczową dla losów tej partii, jak również całego spotkania, okazała się zmiana, jakiej dokonał trener Santilli.

Przypomnijmy, że jastrzębianie zaczęli tamten mecz parą przyjmujących Tomasz Fornal – Dominik Depowski. „Depo” nie radził sobie jednak najlepiej i w jego miejsce pojawił się Julien Lyneel. Francuz odmienił losy partii, a w dwóch kolejnych był wyróżniającym się zawodnikiem swojej drużynie. Zasłużenie odebrał statuetkę dla najlepszego zawodnika meczu.

Nie od dziś wiadomo ile doświadczony przyjmujący dla jastrzębskiego zespołu znaczy. W poprzednim sezonie „Julek”, jak pieszczotliwie nazywają go kibice JW, był chyba najważniejszym liderem zespołu i poprowadził go do brązowego medalu mistrzostw Polski. Teraz, przed meczem z Projektem Warszawa, przegranym u siebie 0:3, Francuzowi odnowił się uraz łydki. Nie zagrał w wymienionym, a także w następnym meczu, z Indykpolem AZS-em Bydgoszcz i to było widać.

W zeszły piątek, przeciwko Ślepskowi Malow Suwałki, pojawił się na parkiecie w drugim i trzecim secie. Nie atakował, ale bardzo pomógł – szczególnie w trzeciej partii, kiedy jastrzębianie w końcówce odrabiali straty – w obronie, co zresztą jest jego ogromnym atutem.

Kiedy jastrzębianie przegrywali mecze u siebie, to wielokrotnie można było usłyszeć, że czekają na powrót Juliena Lyneela. Ciągle jednak trudno powiedzieć, kiedy zawodnik będzie gotów do gry w pełnym wymiarze. Zresztą sam temat urazu jest sprawą dosyć tajemniczą. Otóż po wykonaniu wszystkich niezbędnych badań, z medycznego punktu widzenia, zawodnikowi nic nie dolega. Tymczasem bywają momenty, kiedy Francuz odczuwa ból. W tej sytuacji trener Santilli – po prostu – nie chce ryzykować, co jest zupełnie zrozumiałe. W tej sytuacji zarówno trenerowi, zawodnikowi, jak i kibicom pozostaje czekać.

 

Na zdjęciu: Ciągle nie wiadomo, kiedy Julien Lyneel będzie gotów do gry w pełnym wymiarze.