Jastrzębski Węgiel. Gdańsk na koniec roku

 

Drużyna Greenyadru Maaseik tylko momentami była równorzędnym rywalem dla zespołu prowadzonego przez Slobodana Kovaca. – Taki był plan – przyznał po spotkaniu Dawid Konarski, najlepszy siatkarz na parkiecie, chociaż supervisor CEV-u, nagrodę dla MVP spotkania wręczył Lukasowi Kampie.

– Chcieliśmy wygrać ten mecz za trzy punkty, aby przed przerwą w Lidze Mistrzów ugrać maksa. Czyli to, co mogliśmy zrobić. Tak się stało i bardzo się z tego powodu cieszymy. Mamy sześć punktów. 6:0 w setach i lepiej nie mogliśmy zacząć tych rozgrywek. To jednak dopiero początek drogi po wyjście z grupy. Mam jednak nadzieję, że w styczniu będziemy kontynuować dobrą passę – podkreślił dwukrotny mistrz świata.

Zanim jednak „pomarańczowi” – dwukrotnie w styczniu – stawią czoła potężnemu Zenitowi Kazań, muszą wypełnić ostatni w tym roku obowiązek ligowy. W niedzielę zmierzą się na wyjeździe z Treflem Gdańsk. Zespołem, który radzi sobie w bieżących rozgrywkach całkiem przyzwoicie.

Plasuje się obecnie tuż pod jastrzębską drużyną w ligowej klasyfikacji, czyli na piątym miejscu. I choć strata do JW jest spora, bo wynosi 7 punktów, to trzeba zaznaczyć, że ekipa prowadzona przez Michała Winiarskiego rozegrała o jeden mecz mniej. Urwała, po jednym secie, PGE Skrze Bełchatów i ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. Jak również, po 3:0, „spakowała” drużyny mierzące wysoko, choć za często w tym sezonie rozczarowujące, czyli Aluron Virtu CMC Zawiercie i Asseco Resovię.

Dlatego jastrzębianie, przed wizytą nad Bałtykiem, nie mogą być pewni swego. Tym bardziej, że w poprzednim sezonie, po długim meczu i czwartym secie wygranym na przewagi, Trefl dał się mocno „pomarańczowym” w Gdańsku we znaki.