Jastrzębski Węgiel nie bierze jeńców

Lider rozgrywek pewnie, przed własną publicznością, poradził sobie z Czarnymi Radom. Wygrał za trzy punkty.


Trzeba przyznać, że pierwszy set w wykonaniu drużyny z Jastrzębia-Zdroju nie był zbyt pewny. „Pomarańczowi” popełniali w tej odsłonie zbyt dużo błędów i rywal z Radomia był cały czas groźny. W końcówce jednak sprawy w swoje ręce wziął Eemi Tervaportti. Fiński rozgrywający, który zastępuje kontuzjowanego Benjamina Toniuttiego, znakomicie potrafi rozprowadzić grę i właśnie to pokazał w pierwszym secie tego spotkania, w którym jastrzębianie wyraźnie cierpieli. Wygrali jednak tę odsłonę, bo swoje zrobił Trevor Clvenot w ataku.

Drugi set zdecydowanie już należał do gospodarzy. Słabo grającego Stephene’a Boyera zmienił Jan Hadrava i jastrzębianie ewidentnie się rozkręcili. Czeski atakujący był zdecydowanie skuteczniejszy od swojego francuskiego kolegi po fachu. Kończył ataki pewnie, a nawet, kiedy został zatrzymany, to nie można było mówić o prawie serii. Radomianie sporadycznie dobrze grali blokiem i przeważnie gospodarze punktowali. Wysoki poziom w ataku, w drugim secie, trzymał Clevenot, a skutecznie wspomagali go Hadrava i Tomasz Fornal.

Na początku trzeciego seta jastrzębianie wrzucili wyższy bieg i „odjechali”. Zrobiło się w jastrzębskiej hali nieco sielankowo, bo przewaga gospodarzy sięgała niemal 10 punktów. Paweł Woicki, szkoleniowiec drużyny z Radomia, coś usiłował zmienić. Ale nie był w stanie odmienić losów tego spotkania. Ostatnia akcja tego spotkania była wręcz oczywista. Hadrava wybił piłkę po bloku i jastrzębianie zainkasowali komplet punktów.

Jastrzębski Węgiel – Cerrad Enea Czarni Radom 3:0 (25:23. 25:18, 25:20))


Fot. Tomasz Kudala/PressFocus