Jastrzębski Węgiel: Nie ma się czego bać

Jeśli mam siedzieć na kwarantannie to siedzę i nigdzie nie wychodzę. Musimy przestrzegać obostrzeń i nie ryzykować, ale nawet wtedy, jak widać po naszej drużynie, trudno jest uniknąć zakażeń – uważa Tomasz Fornal, przyjmujący zespołu z Jastrzębia.


Jastrzębski Węgiel wrócił do treningów po kwarantannie. Była to już jego druga w tym sezonie przymusowa przerwa.

– Drugi okres izolacji był pod pewnymi względami inny od tego pierwszego. Przede wszystkim tym razem była już ze mną moja żona, a także… nasz nowy szczeniak, którego niedawno kupiliśmy. Miałem więc co robić w domu, w odróżnieniu od pierwszej kwarantanny, kiedy człowiek praktycznie tylko ćwiczył i jadł. Natomiast rzeczą, która pozostaje niezmienna, jest codzienna praca nad analizą naszego zespołu i tym, w czym możemy się poprawić w dalszej perspektywie – uważa Luke Reynolds, trener zespołu z Jastrzębia Zdroju.

Najważniejsze zdrowie

Po pierwszej kwarantannie jastrzębianie wrócili do gry w wybornej formie. Wygrali pięć kolejnych meczów i awansowali na drugie miejsce w tabeli. Wtedy jednak zakażony był tylko jeden zawodnik i do tego przechodził chorobę bezobjawowo. Teraz COVID dopadł większość zespołu, a do tego do treningów wracali w różnym okresie.

– Powrót będzie znacznie trudniejszy, ale wierzę, że dzięki mądremu i kreatywnemu planowaniu możemy powoli przywrócić naszych graczy do formy. To generalnie będzie dłuższy proces i bez wątpienia trudniejszy, aniżeli się spodziewamy. Ale ostatecznie musimy spojrzeć na to z szerszej perspektywy – zdrowie zawodników jest najważniejsze, a powrót do formy zajmie trochę czasu. Tytułów mistrzowskich nie zdobywa się w grudniu, dlatego musimy poświęcić więcej czasu na spokojne przygotowanie zespołu do gry, patrzeć długoterminowo i nie spieszyć się – podkreśla Reynolds.

Utrudniona rehabilitacja

Jednym z największych pechowców w ekipie „pomarańczowych” był Tomasz Fornal. Reprezentacyjny przyjmujący był w wybornej formie, ale na jednym z treningów doznał kontuzji. Podczas zajęć w Bełchatowie przed spotkaniem z PGE Skrą, który nie doszedł do skutku, uszkodził staw skokowy.

– Wyskoczyłem do bloku i spadłem na stopę atakującego – opisuje zawodnik.

Do tego zespół trafił na kwarantannę, co uniemożliwiło mu przeprowadzenie odpowiedniej rehabilitacji.

– Najgorszy był ten okres po Bełchatowie. Osiem dni mieliśmy kwarantannę i był zakaz wychodzenia z mieszkania, więc trudno było popracować z fizjoterapeutą i przez ten okres kostka w niektórych miejscach pozalewała się – przyznaje Fornal.

– Nie mamy możliwości nikogo obwiniać. Takie są przepisy i musieliśmy się ich trzymać. Z tego względu powrót był dłuższy, ale już jest w jak najlepszym stanie. Mam nadzieję, że w następnym meczu będę w 100 procentach gotowy do grania – dodaje.

Reprezentacyjny przyjmujący przed swoim powrotem do gry jest dobrej myśli.

– Jestem na bardzo dobrym etapie. Po drugiej kwarantannie, z której wróciliśmy kilka dni temu, już normalnie trenujemy. Po takiej przerwie spokojnie wchodzimy do treningów. Po półtorej miesiąca bez konkretniejszego wysiłku fizycznego pod względem kardio dla mnie to jak najbardziej plus – uważa siatkarz.


Czytaj jeszcze: Aluron wciąż szuka formy

Powrót na Zenit

Jastrzębianie do gry mieli wrócić dzisiaj. Ich mecz z VERVĄ Warszawa ORLEN Paliwa został jednak odwołany. Wszystko wskazuje zatem na to, że na parkiet wyjdą dopiero w turnieju Ligi Mistrzów (8-10 grudnia) w Berlinie. Zagrają w nim kolejno z Zenitem Kazań, ACH Volley Lublana i Berlin Recycling Volleys.

– Do turnieju mamy jeszcze kilka dni i mamy możliwość, co prawda jeszcze w okrojonym składzie, bo część chłopaków wraca z kwarantanny, trenować i przygotować się do spotkania. Mam nadzieję, że przez te dni, w których teraz trenujemy, wrócę do formy, którą prezentowałem przed skręceniem. Nie mamy się czego bać. W tamtym roku wygraliśmy dwa razy z Zenitem Kazań. To jednak teraz nowa drużyna, doszedł Bartek Bednorz, który gra bardzo dobrze, więc będzie to całkiem inne spotkanie, niż to sprzed rokiem. Ale optymistycznie podchodzimy do meczu wierzę, że uda nam się również w tym roku ją pokonać – przekonuje Fornal.


Na zdjęciu: Tomasz Fornal wierzy, że po powrocie na parkiet utrzyma dyspozycję z początku sezonu.

Fot. Adam Starszyński/pressfocus