Jastrzębski Węgiel. Punkty i w… samolot

Zespołowi Jastrzębskiego Węgla przyświeca jeden cel: wygrać z Radomiem i w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku polecieć do Rumunii, by wywalczyć awans do fazy głównej Ligi Mistrzów.


Siatkarze JW wraz ze sztabem szkoleniowym wychodzą z założenia, że jeżeli nadarza się okazja, by rywalizować o ligowe punkty, to należy z tego skwapliwie korzystać. Nie mogli rozegrać meczu z GKS-em Katowice, przebywającym w kwarantannie, wybrali się więc na północ kraju na swoisty dwumecz.

Wyprawa okazała się udana, bo zaliczyli komplet punktów, choć mecze w Gdańsku oraz Suwałkach nigdy do łatwych nie należały. Następnie na kilka chwil pojawili się w swoich domach, po czym rozegrają mecz z Radomiem (sob. 17.30) i znów wyruszą w podróż. Tym razem znacznie dłuższą, bo najpierw autokarem do Warszawy, a potem samolotem do Rumunii, by wygrać turniej eliminacji Ligi Mistrzów.

Forma dnia

Wszyscy skupieni wokół Jastrzębskiego Węgla mają powody do zadowolenia, bo z siedmiu meczów wygrali sześć (kompleks ZAKSY?), w tym jeden za 2 „oczka” Zawierciu. 17 pkt daje 2. lokatę, ale drużyna nie zamierza na tym poprzestać.

W wygranym meczu w Suwałkach w podstawowym składzie zagrał atakujący Jakub Bucki, zaś nominalnie nr 1 Marokańczyk Mohamed Al Hadachdi pojawił się tylko w jednym epizodzie w II secie.


Czytaj jeszcze: Wrażenia artystyczne na drugi plan

– Trener Luke Reynolds ma zasadę, że podstawowy skład na dany mecz tworzy z zawodników, którzy najlepiej spisują się na treningach – wyjaśnia oficer prasowy JW, Marcin Fejkiel. – Kuba Bucki miał ostatnio drobny uraz, mniej grał i pewnie przed występem w Lidze Mistrzów szkoleniowiec chciał go sprawdzić i może dołożyć pewności siebie.

Reynolds ma mniejsze możliwości rotacji wśród przyjmujących. Tomasz Fornal ze względu na kontuzję pauzuje. Z kolei młody Michał Gierżot nadal odczuwa skutki po zakażeniu koronawirusem i chyba jeszcze nie jest w pełni sił. W tej sytuacji do przyjęcia staje duet: Rafał Szymura – Lacine Louati. Środkowi Łukasz Wiśniewski oraz Jurij Gładyr oraz libero Jakub Popiwczak to „żelazna” gwardia Reynoldsa, podobnie jak rozgrywający.

W jedności siła

Dzisiejszy rywal z Radomia może nie należy do efektownych, ale na pewno do efektywnych. Mimo kontuzji atakującego Dawida Konarskiego oraz podstawowego libero Matusza Masłowskiego ostatnio zaliczył wygrane w Warszawie oraz u siebie z Cuprum. Ich zmiennicy, Daniel Gąsior oraz Maciej Nowosielak, spisują się więcej niż przyzwoicie, a w każdym razie nie odstają od podstawowych zawodników.

– Warto zwrócić uwagę na rozgrywającego Michała Kędzierskiego oraz środkowego, reprezentanta Bułgarii Wiktora Josifowa – dodaje Fejkiel. – Na pewno to wymagający rywal, który postawi nam trudne wymagania.

Z kolei Szymura, przyjmujący JW, w rozmowie publikowanej na stronie klubowej zwraca uwagę, że o sile tej drużyny jedność stanowi. W istocie – ekipa jest umiejętnie skomponowana, bo obok doświadczonych zawodników jest jeszcze kilku młodych, nabierających boiskowej ogłady. A do której grupy zaliczyć sympatycznego Szymurę? Oczywiście, że do młodych (25 lat), ale już z… doświadczeniem. Jesteśmy przekonani, że niebawem będzie on stanowił m.in. o sile reprezentacji.

Idealny rywal

W Zawierciu zamartwiano się – jak się potem okazało na wyrost – że siatkarzom zaraz po wyjściu z kwarantanny przychodzi grać z ZAKSĄ. A tymczasem rywale po pozytywnych testach na koronawirusa musieli się udać na przymusowy urlop. A „Jurajscy rycerze” mieli okazję do wspólnych treningów i spokojnie się przygotować do wyjazdowego meczu z Vervą (niedz. 20.30).

Ekipa Andrei Anastasiego to, naszym zdaniem, idealny rywal dla powracającego do gry Aluronu CMC Warty. Stołeczni siatkarze wpadli w „dołek”, co włoski szkoleniowiec tłumaczy kłopotami z koronawirusem. To prawda, że ostatnio mieli z nim kłopoty Piotr Nowakowski oraz Artur Szalpuk, ale chyba nie wszystko można zrzucać na zarazę.

A my niecierpliwie czekamy na udany powrót zawierciańskiego zespołu. Do tej pory spisywał się więcej dobrze. To było jednak przed kwarantanną, która nie sprzyja utrzymaniu wysokiej formy.


Na zdjęciu: Rafał Szymura nie ma żadnego problemu ani z atakiem, ani z przyjęciem, a na dodatek dobrze spisuje się w polu serwisowym.

Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus