Jastrzębski Węgiel. Stracili zdolność gry

 

W niedzielę przez media przetoczyła się informacja o tym, że Jastrzębski Węgiel zamierza wycofać się z rozgrywek Ligi Mistrzów, gdyby te zostały wznowione i próbowano je dokończyć.

– Chcę doprecyzować i wyraźnie podkreślić, że nie wydaliśmy oświadczenia, że wycofujemy się z Ligi Mistrzów – mówi w rozmowie ze „Sportem” prezes Jastrzębskiego Węgla, Adam Gorol.

– Po prostu, jako klub, tracimy zdolność rozegrania meczów w ćwierćfinale, jeżeli miałyby one dojść do skutku. Gdyby, teoretycznie, kazano nam grać za miesiąc czy półtora, nie bylibyśmy w stanie rozegrać tych spotkań. M.in. dlatego, że nasi obcokrajowcy już wyjechali albo są już spakowani. Potwierdzam, że w Polsce nie ma już Grahama Vigrassa, Juliena Lyneela i Arturo Iglesiasa – podkreślił sternik jastrzębskiego klubu.

Przypomnijmy, że „pomarańczowi”, na początku marca br., stoczyli długą i ciężką batalię o to, aby nie rozgrywać wyjazdowego meczu z Itasem Trentino. A później nie zostać ukaranymi walkowerem za niestawienie się na północy Włoch, gdzie już wtedy sytuacja związana z pandemią koronawirusa była bardzo poważna.

Ostatecznie europejska konfederacja (CEV), która wcześniej nie widziała zagrożenia, postanowiła, że rywalizacja rozstrzygnie się na zasadzie dwumeczu w słoweńskim Mariborze. Do czego jednak, w związku z niekorzystnym rozwojem sytuacji w całej już Europie, ostatecznie nie doszło.

Następnie CEV zawiesił wszystkie rozgrywki do 3 kwietnia, a później do odwołania, choć – jak mówił np. w rozmowie opublikowanej na łamach „Sportu” w zeszłym tygodniu [Dawid Konarski], atakujący JW – słyszał, że rozważa się powrót do rywalizacji ok. połowy maja.

– Generalnie jestem optymistą. Ale jestem też realistą i nie widzę możliwości, aby w 2-3 miesiące sytuacja została na tyle opanowana, by można było grać. Może w Polsce się uda. Oby. Ale we Włoszech mamy do czynienia z tragedią na szeroką skalę, a w rozgrywkach Ligi Mistrzów pozostały trzy włoskie zespoły – przypomina Adam Gorol.

Oprócz Itasu Trentino Cucine Lube Civitanova, drużyna, w której występuje Mateusz Bieniek, a także zespół Wilfredo Leona i Vitala Heynena, Sir Sicoma Monini Perugia.

Co będzie dalej? Trudno przewidzieć, ale prezes Jastrzębskiego Węgla na pewno będzie w tej sprawie działał. – W tym tygodniu, najprawdopodobniej w środę, wystosuję pismo do CEV-u. W którym przedstawię europejskiej konfederacji, że nie będziemy mieć możliwości rozegrania spotkań z Itasem Trentino – mówi Adam Gorol.

– Jednocześnie zwrócę się z propozycją, aby do kolejnej edycji Ligi Mistrzów zostali dopuszczeni wszyscy ćwierćfinaliści, którzy nie zdołali uzyskać przepustki do tych rozgrywek przez zmagania ligowe w swoich krajach. W takiej sytuacji znajduje się nie tylko Jastrzębski Węgiel, ale również zespół z Trentino, który rozgrywki krajowe skończył – podobnie, jak my – na czwartym miejscu – podkreślił sternik „pomarańczowych”.

Na zdjęciu: Na takie scenki przyjdzie nam poczekać. Pytanie – jak długo?