Jastrzębski Węgiel. Zdobyta twierdza

„Jurajscy rycerze” nie zatrzymali Jastrzębskiego Węgla. Sukces w Zawierciu był ich 17. z kolei, licząc wszystkie rozgrywki.


Obie drużyny do meczu przystąpiły po przejściach. Zawiercianie z powodu urazów obu rozgrywających, Maximilliana Cavanny i Miguela Tavaresa, nie mogli normalnie trenować. Ten pierwszy wrócił wreszcie do składu, ale z kolei wypadł z niego Uros Kovacević. Jeden z liderów Aluronu CMC Warty złapał infekcję i został odizolowany od zespołu. Dla gości natomiast starcie w Zawierciu było dopiero trzecim po przymusowej przerwie spowodowanej kwarantanną.

Na parkiecie widać było, że zarówno „Jurajscy rycerze”, jak i mistrzowie Polski nie są w najwyższej dyspozycji. Zdarzało im się popełniać proste błędy, zwłaszcza w polu serwisowym, w niektórych akcjach brakowało im też odpowiedniej dynamiki. Nie znaczy to, że kibice nie zobaczyli efektownych wymian, potężnych ataków czy pełnych poświęcenia obron. Imponowali obaj libero. I Michał Żurek, i Jakub Popiwczak udowadniali, że na swojej pozycji należą do krajowej czołówki.

Dwa pierwsze sety były bliźniaczo podobne, z tym, że w pierwszym dominowali gospodarze, w drugim prym wiedli przyjezdni.
Walka rozgorzała w trzeciej partii. Długo żaden z zespołów nie potrafił wywalczyć przewagi. Gra toczyła się punkt punkt. Benjamin Toniutti, rozgrywający Jastrzębskiego Węgla, często korzystał z kombinacji i wystawiał na drugą linię, bądź wybierał pierwsze tempo ze środkowymi. A ci nie zawodzili. Jurij Gładyr i Łukasz Wiśniewski byli bardzo skuteczni. Cavanna po drugiej stronie siatki  częściej stawiał na prostsze środki i skrzydłowych: Mirosław Orczyka, Dawida Konarskiego oraz Facundo Conte.

Gdy zawiercianie odskoczyli na dwa punkty (16:14), wydawało się, że są w stanie dowieźć prowadzenie do końca. Mistrzowie Polski pokazali jednak klasę. Nie stracili koncentracji. Ich odpowiedź była zabójcza. Zdobyli siedem punktów z rzędu, popisując się fantastyczną postawą w bloku. Niemoc udało się przezwyciężyć dopiero Conte. Goście nie dali sobie jednak wyrwać wygranej.

To był przełomowy moment. Miejscowi spasowali. W czwartym secie byli cieniem samych siebie. Grali bez wiary, że mogą jeszcze coś osiągnąć. Za to jastrzębianie na tle zgaszonych rywali prezentowali się wybornie. Toniutti z łatwością gubił blokujących, dzięki czemu jego koledzy atakowali na czystej siatce, bądź mając przed sobą zaledwie jednego przeciwnika.


Aluron CMC Warta Zawiercie – Jastrzębski Węgiel 1:3 (25:16, 18:25, 18:25, 17:25)

ZAWIRCIE: Tavares, Conte (19), Zniszczoł (3), Konarski (14), Orczyk (10), Niemiec (4), Żurek (libero) oraz Malinowski (1), Depowski, Cavanna (3). Trener Igor KOLAKOVIĆ.

JASTRZĘBIE: Toniutti (1), Fornal (15), Gładyr (11), Hadrava (17), Fornal (15), Wiśniewski (9), Popiwczak (libero). Trener Andrea GARDINI.

Sędziowali: Marek Lagierski (Czeladź) i Wojciech Maroszek (Żory).

Widzów 1453.

Przebieg meczu

I: 10:8, 15:10, 20:13, 25:16.
II: 6:10, 9:15, 13:20, 18:25.
III: 10:9, 15:14, 16:20, 18:25.
IV: 5:10, 7:15, 11:20, 17:25.
Bohater – Trevor CLEVENOT.


Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus