Jastrzębski Węgiel – VfB Friedrichshafen. Na pół gwizdka

Jastrzębianie nie zagrali olśniewającego spotkania, ale nie musieli. W czwartym secie trener Gardini sięgnął po najgłębsze rezerwy.


Niemiecki zespół, nie mający już najmniejszych szans na awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów, przyjechał do Jastrzębia-Zdroju w okrojonym składzie. Doskonale znany wśród miejscowych kibiców trener Mark Lebedew, który prowadził „pomarańczowych” w latach 2015-18, do meczowego protokołu wpisał zaledwie 10 nazwisk, a nominalny libero, Nikola Peković, mierzący… 176 cm wzrostu, pełnił rolę zapasowego przyjmującego. Lukas Maase, z kolei, wyższy od kolegi z zespołu o niemal… 40 cm (212), to środkowy bloku. W środę, z konieczności, grał jednak jako atakujący.

W takich okolicznościach VfB Friedrichshafen nie miało prawa nawiązać równorzędnej walki z jastrzębianami w pierwszym secie. Tym bardziej, że w odsłonie tej trener Andrea Gardini postawił na wyjściowy skład. Na początku udało się wprawdzie Niemcom zaserwować dwa asy, ale następnie nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. Gospodarze bardzo swobodnie budowali swoją przewagę. Nieźle grali blokiem, podbijali sporo piłek, choć na pewno nie można powiedzieć, że mistrzowie Polski grali na swoim najwyższym poziomie.

Kilka akcji mogło się jednak podobać, a – co ważne – ich postawa nie straciła płynności, gdy na doszło do podwójnej zmiany. Eemi Tervaportti i Arpad Baroti zostali na parkiecie do końca seta, a ostatnią piłkę skończył, skuteczną próbą ze skrzydła po bloku, węgierski atakujący. Zawodnik ten, a także fiński rozgrywający, nie zostali na parkiecie na kolejną partię, ale w miejsce Tomasza Fornala, który zaprezentował się bardzo dobrze i zdobył 7 punktów (71 procent w ataku) trener Gardini wpuścił Rafała Szymurę.

Początek drugiej odsłony był w wykonaniu jastrzębian niepewny. Dali się gospodarze zaskoczyć zagrywką i przegrywali 2:5, a później 7:10. Wyrównali dopiero po punktowej zagrywce kolejnego rezerwowego, Jakuba Macyry, który następnie znów posłał asa serwisowego, tym razem po taśmie. Było 15:13 dla JW i wydawało się, że gospodarze opanowali sytuację. Nic bardziej mylnego,. Bo pięć kolejnych punktów, głównie po błędach jastrzębian, zdobył zespół z Niemiec. Jastrzębianie odrobili straty i doszło do nerwowej końcówki. Przy stanie 22:23 Maase zaserwował asa i Friedrichshafen zyskało dwie piłki setowe. Wykorzystało drugą z nich i Jastrzębski Węgiel przegrał drugiego seta w tej edycji CEV Champions League, a pierwszego na własnym parkiecie.

Taki przebieg wypadków bardzo mocno zdeprymował mistrzów Polski, którzy trzecią partię rozpoczęli od mocnego uderzenia. Konkretnie od świetnej serii Jurija Gładyra w polu zagrywki, który wypracował solidną przewagę (9:3). Jastrzębianie grali zdecydowanie uważniej i spokojnie punktowali, nie pozwalając rywalowi się zbliżyć. W końcówce seta wysoko prowadząc gospodarze pozwolili sobie na kilka efektownych akcji. Chyba dlatego, by zrekompensować drugą odsłonę i dać trochę radości kibicom. To trzeba powiedzieć uczciwie, że mecz ten nie stał na nadzwyczajnym poziomie.

Na czwartą partię trener Gardini wystawił ekstremalnie rezerwowy skład. Na parkiecie pojawili się – poza Tervaporttim, Szymurą, Macyrą i Barotim, którzy grali wcześniej – Bartosz Cedzyński, Wojciech Szwed, a nawet rezerwowy libero, Szymon Biniek. Może zabrzmi to brutalnie, ale zespół ten miał niewiele wspólnego z Jastrzębskim Węglem, poza kolorem koszulek. Ale udało się wygrać seta i mecz, a z dobrej strony pokazali się szczególnie Baroti i młody Szwed. Jastrzębski Węgiel wygrał grupę w Lidze Mistrzów z kompletem zwycięstw, a taka sztuka udała się „pomarańczowym” po raz pierwszy w historii.

Jastrzębski Węgiel – VfB Friedrichshafen 3:1 (25:18, 23:25, 25:15, 25:23)

JASTRZĘBIE: Toniutti (1), Clevenot (9), Gładyr (10), Hadrava (16), Fornal (10), Wiśniewski (3), Popiwczak (libero) oraz Tervaportti (3), Baroti (12), Szymura (7), Macyra (8), Szwed (2), Cedzyńśki, Biniek (libero). Trener Andrea GARDINI.

FRIEDRICHSHAFEN: Thiel, Bonin (8),Van Berkel (3), Maase (25), Vincentin (14), Boehme (5), Wylsworth oraz Peković, Aganits (1). Trener Mark LEBEDEW.

Sędziowali Jewgienij Makszanow (Rosja) i Tudor Pop (Rumunia). Widzów 846.

Przebieg meczu

I set: 10:6, 15:12, 20:13, 25:18.
II set: 7:10, 15:13, 18:20, 23:25.
III set: 10:4, 15:7, 20:12, 25:15.
IV set: 9:10, 13:15, 19:20, 25:23.

Bohater – Jan HADRAVA.


Na zdjęciu: Jastrzębski Węgiel zakończył fazę grupową Ligi Mistrzów z kompletem zwycięstw.
Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus