Jastrzębski Węgiel. Żądni rewanżu

 

„Pomarańczowi”, w starciu 1/4 finału Pucharu Polski, rozegrali emocjonujący i… najeżony sędziowskimi kontrowersjami mecz z Treflem Gdańsk przed własną publicznością. Przegrali go 2:3, a decydujący punkt zespół Michała Winiarskiego zdobył właśnie po rażącym błędzie sędziego Pawła Ignatowicz, który nie zauważył dotknięcia bloku po ataku Dawida Konarskiego i nie poprosił o wideoweryfikację.

Jastrzębianie nie mieli już do dyspozycji challenge’u i przegrali mecz, po którym przy sędziowskim stoliku doszło do wymiany zdań. Niemniej jednak jastrzębianie, jak sami przyznali, przegrali to spotkanie na własne życzenie.

Sportowa złość udzieliła się na tyle, że trzy dni później wygrali w Kazaniu z Zenitem, w meczu Ligi Mistrzów. Wydaje się jednak, że spełnieni będą podopieczni Slobodana Kovaca dopiero wówczas, kiedy uda im się zrewanżować gdańszczanom za tamtą porażkę. A okazja ku temu nadarza się dziś.

Jastrzębski Węgiel wraca do własnej hali po sześciu wyjazdowych meczach. Bilans? Pięć zwycięstw i jedna porażka. W Warszawie, z Vervą. Ponadto „pomarańczowi” zdobyli kolejno: Kazań, Kędzierzyn-Koźle, Ankarę, Suwałki i Lubin. Bilans setów 15:9 na korzyść JW.

– Szkoda, że akurat ten mecz w Warszawie nam nie wyszedł – mówi Piotr Hain, środkowy „pomarańczowych”, który w tym sezonie praktycznie nie gra, ale w środowym starciu przeciwko Cuprum pojawił się na parkiecie i… zaserwował asa.

– Ogólnie jednak ten wyjazdowy bilans jest dobry – dodał 29-letni siatkarz rodem z Tarnowskich Gór. Tymczasem Paweł Rusek w najbliższym meczu nie spodziewa się łatwej przeprawy.

– Trefl pokazał niedawno u nas, że jest nieobliczalny i potrafi grać siatkówkę na najwyższym poziomie – powiedział doświadczony libero jastrzębskiego zespołu.

Niemniej jednak to zespół Slobodana Kovaca jest faworytem dzisiejszego starcia. Dość powiedzieć, że pod wodzą serbskiego szkoleniowca, Jastrzębski Węgiel u siebie przegrał tylko raz. Właśnie z Treflem, więc również dla trenera rewanż będzie mile widziany.