Klątwa nadal trwa. Jastrzębski Węgiel bez szans w starciu z ZAKSĄ

Na kilka minut przed rozpoczęciem spotkania Jastrzębski Węgiel – ZAKSA Kędzierzyn Koźle przed kasami hali przy al. Jana Pawła Ii w Jastrzębiu-Zdroju tłoczyły się kilkudziesięcioosobowe kolejki, a trybuny wypełniły się po brzegi.

Od pierwszych ;piłek kibice oglądali zacięte spotkanie, a oba zespoły zdecydowały się na wymianę ciosów, w której nikt nie zamierzał odpuścić. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że po raz pierwszy jeden z zespołów osiągnął przewagę dwóch punktów przy stanie… 17:15. Po bloku Łukasza Kaczmarka na Julienie Lyneelu nieznacznie z przodu byli przyjezdni.

Pierwsza nadarzająca się okazja


Jastrzębianie od początku meczu podjęli bardzo duże ryzyko w polu zagrywki. Sporo serwisów zepsuli, ale dobrze grali przede wszystkim w obronie. Podbijali sporo piłek, dzięki czemu cały czas trzymali się blisko przeciwnika.

Do remisu po 21 doprowadził, serwując tym razem asa, Tomasz Fornal. Chwilę później przyjmujący JW „strzelił” zagrywką, a Jakub Bucki skończył sytuacyjną piłkę i gospodarze byli na prowadzeniu. Jako pierwsi jednak piłkę setową mieli goście, bo przy stanie 23:23 chytrze zaserwował Benjamin Toniutti, a kontrę atakiem ze skrzydła skończył Aleksander Śliwka. Chwilę później było już po secie. Akcja trwała długo, a w jej finalnym momencie Lukas Kampa, przebijając piłkę na drugą stronę, nie trafił w boisko.


Początek drugiej odsłony należał do jastrzębian, a konkretnie do Fornala. Przyjmujący efektownie skończył atak, świetnie serwował i popisał się kapitalną obroną. Dzięki temu gospodarze zarobili trzypunktową przewagę. Kędzierzynianom nie zajęło jednak zbyt wiele czasu, aby ją zniwelować. Fornal, tym razem, nie przedarł się przez potrójny blok i zrobiło się po 10. Kilka cwaniackich zagrań ZAKSY, jak np. przepchnięcie w zasadzie przegranej piłki Toniuttiego przez ręce Dominika Depowskiego, spowodowało, że goście odzyskali rezon. Gospodarze zaczęli grać zbyt nerwowo – Kampa próbował ratować sytuację i zdecydował się zagrać na drugą linię do Fornala. Ten jednak został zablokowany i zrobiło się 17:14 dla ZAKSY.

Rozbici po dwóch setach

Przed stratą kolejnego punktu uratował jastrzębian Dominik Depowski, który zmienił słabo spisującego się Juliena Lyneela. Roszad w jastrzębskim zespole było więcej. Niewiele to jednak dało. Jastrzębianie nadal zbyt często mylili się w polu zagrywki. Rywal spisywał się w tym elemencie lepiej. Łukasz Kaczmarek uderzył bardzo mocno, a po chwili jego koledzy skończyli kontrę i zyskali czteropunktową przewagę. Takich zasobów mistrz Polski nie zwykł marnować i drugą piłkę setową zamienił na 2:0 w meczu. Kaczmarek wybił piłkę po jastrzębskim podwójnym, nieszczelnym bloku.

Po dwóch partiach jastrzębianie wyglądali na rozbitych i fatalnie rozpoczęli trzeciego seta. Kędzierzynianie zdobyli pięć pierwszych punktów i – praktycznie – ustawili sobie partię. Następnie regularnie punktowali rywala, u którego przestało funkcjonować w zasadzie wszystko. Koncertowo grę swojej drużyny prowadził Toniutti, a w momentach zawahania ZAKSA mogła liczyć na to, że wygra np. przepychankę na siatce. W ten sposób mistrz Polski doprowadził sprawę do końca i szesnasty raz z rzędu pokonał JW.

Zobacz jeszcze: ZAKSA, czyli klątwa Jastrzebskiego Węgla

Jastrzębski Węgiel – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (23:25, 21:25, 20:25)

Sędziowali Paweł Burkiewicz (Kraków) i Maciej Twardowski (Radom). Widzów 3000.

JW: Kampa, Lyneel (9), Szalacha (8), Konarski (8), Fornal (12), Gładyr (8), Popiwczak (libero) oraz Hain, Vinhedo (1), Bucki (2), Depowski (3), Fromm (4). Trener Roberto SANTILLI.
ZAKSA: Toniutti (2), Parodi (6), Rejno (4), Kaczmarek (14), Śliwka (11), Wiśniewski (5), Zatorski (libero) oraz Semeniuk (2), Baroti (1), Stępień Trener Vladimir GRBIĆ.