Jeden cel to pokonać Duńczyków

Lechia zaprezentowała się w ostatni czwartek naprawdę dobrze. Pokonała Duńczyków 2:1 po golach Flavio Paixao i Patryka Lipskiego, choć wielu obserwatorów zgodnie twierdziło, że wynik powinien być dla Polaków korzystniejszy. Zabrakło jednak skuteczności, tym bardziej że w niejednej sytuacji to sami Duńczycy bardzo pomagali gdańszczanom.

U gospodarzy pojawiła się jednak chwila słabości w defensywie, która poskutkowała niebezpiecznym w kontekście dwumeczu trafieniem Simona Hedlunga. Jednak ogólnie rzecz ujmując, biało-zieloni pokazali, że są w stanie wyeliminować faworyzowanego i bardziej doświadczonego w europejskich bojach rywala, choć rewanż nie będzie spacerem.

Koszmar Wilczka

O obecnym sezonie w wykonaniu Broendby nie można wiele powiedzieć, bo duńska Superligaen rozegrała do tej pory tylko trzy kolejki. Rywal Lechistów zdobył w nich siedem punktów, wygrywając oba spotkania u siebie. Również w Lidze Europy klub z przedmieść Kopenhagi zwyciężył na własnym terenie, pokonując aż 4:1 fiński Inter Turku, w rewanżu przegrywając jednak 0:2. Jak na razie Broendby jest więc u siebie niepokonane, ale w poprzednim sezonie ich stadion nie był żadną twierdzą. Tylko w rozgrywkach ligowych – po 37 kolejkach, wliczając w to sezon zasadniczy i grupę mistrzowską – przegrali u siebie 7 spotkań, 7 wygrali, a 5 zremisowali. Nie jest to wynik godny pochwały.

Broendby jak na razie ma jeszcze trochę do poprawy, co pokazuje ich ostatni mecz w Superligaen, w którym pokonali u siebie 3:2 Odense Boldklub. Nie była to jednak pewna wygrana, ponieważ wynik został uratowany dopiero w ostatnich kilkunastu minutach przez [Kamila Wilczka], który zdobył dwa decydujące gole.

Remis z rezerwami

– To był jeden z moich najlepszych meczów przeciwko OB w czasie mojego pobytu w Broendby. Byliśmy lepsi w niemal każdym aspekcie i zasłużyliśmy na zwycięstwo. Mimo to byliśmy bliscy remisu, a może nawet porażki. Straciliśmy dwie bramki nie wiadomo skąd, ale udało nam się odwrócić rezultat – mówił Polak, który dla duńskiej ekipy zdobył aż 77 goli w 143 spotkaniach. W trakcie swojej kariery Wilczek 10 razy mierzył się z Lechią, ale nie może wspominać tych występów dobrze. Wygrał tylko dwukrotnie i zdobył zaledwie jedną bramkę.

Różne metody

Gdańszczanie będą jutro na pewno wypoczęci, dlatego że trener Piotr Stokowiec zdecydował się na dość zaskakującą rewolucję w składzie w ostatnim meczu ligowym z Wisłą Kraków. Trzy dni wcześniej Lechia grała właśnie z Broendby, lecz w obu tych spotkaniach od pierwszej na minuty na boisko wychodził tylko Michał Nalepa. Cała reszta zawodników – wliczając w to bramkarza – została wymieniona, co odbiło się wyraźnie na jakości drużyny Stokowca, która zremisowała z Wisłą 0:0 po słabym i nudnym meczu. Szkoleniowiec Broendby, Niels Fredriksen, zastosował inną metodę i w meczu z OB zmienił tylko trzech piłkarzy, stawiając na zgranie. Sztab Lechii mógł więc dodatkowo skupić się na analizie rywala.

– Grając w ekstraklasie na co dzień, zna się tych zawodników i nie trzeba wszystkiego dostać „na talerzu” od trenera, bo każdy ogląda ligę i wie konkretne rzeczy o danym zawodniku. Wiadomo, że analiza w meczach ligowych też jest, ale nie jest aż tak szczegółowa. Nie oglądamy meczów Broendby, więc analizowaliśmy wszystko, począwszy od charakterystyki całego zespołu po analizę konkretnych zawodników – stwierdził niedawno pomocnik gdańszczan, [Maciej Gajos]. Jutro okaże się, czy Lechia odrobiła swoje zadanie domowe.

Na zdjęciu: Maciej Gajos należy do grona piłkarzy, którzy w meczu z Broendby nie zagrali, ale spędzili pełne 90 minut w starciu z Wisłą Kraków.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ