Jeden wielki chaos

Końcówka 2022 roku przyniosła równie wielkie emocje, co rywalizacja ligowa.


Ubiegłoroczne rozgrywki od samego początku wzbudzały wiele kontrowersji. Nie inaczej było na sam koniec sezonu. Dodając do tego zaskakujące zakończenie rywalizacji w ekstralidze, pierwszej, jaki i drugiej lidze, trzeba przyznać, że fani żużla nie mieli jak się nudzić. Kolejny sezon jeszcze się nie zaczął, a już będzie wzbudzał kolejne kontrowersje.

Wojna w sądzie

Wybuch konfliktu zbrojnego za naszą wschodnią granicą zmienił wszystko. Był on niezwykle trudnym momentem dla wielu, między innymi dla rosyjskich żużlowców. Nie nam oceniać, czy decyzja Polskiego Związku Motorowego, aby wykluczyć bez wyjątku wszystkich zawodników z Rosji, w tym tych jeżdżących na polskiej licencji oraz na co dzień żyjących w naszym kraju był słuszny. Wiele jest przesłanek, które można znaleźć na potwierdzenie, jak i zaprzeczenie słuszności tej decyzji. Nie zmienia to jednak faktu, iż rosyjskich żużlowców zabrakło w polskiej lidze.

Odbiło się to na postawie wielu zespołów. Ubiegłoroczny mistrz Polski, Sparta Wrocław przez brak Artioma Łaguty zakończyła rozgrywki na piątym miejscu bez szans na medal. Pierwszoligowy ROW Rybnik o mały włos, przez brak Siergieja Łogaczowa, nie spadł na najniższy szczebel rozgrywkowy. To jedynie nasze przykłady, a przecież mieliśmy jeszcze w ekstralidze choćby Emila Sajfutdinowa. W nowym sezonie Rosjanie z polskimi paszportami wrócą oni do rywalizacji ligowej. Czeka ich jednak wielki problem. Kibice nie będą raczej do nich pozytywnie nastawieni.

Podobnie było z działaczami, którzy aż do października wstrzymywali się z ponownym dopuszczeniem ich do startów. Być może władze PZM nie złamałyby się i dalej w lidze nie oglądalibyśmy Łaguty, Sajfutdinowa i Andrieja Kudriaszowa. Reakcja była jednak potrzebna, aby uniknąć wieloletnich batalii sądowych. Łaguta złożył nawet pozew przeciw związkowi, w którym domagał się wielomilionowego odszkodowania. Jak wyjaśniał prezes PZM, Michał Sikora, Sąd Okręgowy w Warszawie odrzucił wniosek zawodnika. Nie zmienia toi jednak faktu, że w pewnym momencie zrobiło się gorąco. W nowym sezonie ten temat zapewne dalej będzie wzbudzał słuszne kontrowersje.

Licencji brak?

2022 rok będzie także kojarzył się z problemami licencyjnymi. Wraz z jego końcem związek poinformował, że dwa kluby – Kolejarz Opole oraz Wybrzeże Gdańsk ich nie otrzymają. Była to szokująca informacja, która wywołała konsternacje wśród kibiców oraz w mediach społecznościowych. Sygnał nie jest dobrą informacją, nie tylko w kontekście tych dwóch klubów. Mowa była przede wszystkim o problemach finansowych. Opolanie zaprzeczyli tym informacjom. Ostatecznie otrzymali licencję warunkową. Wybrzeże otrzymało za to nadzorowaną. Tutaj jednak problemy finansowe wystąpiły. Do procesu licencyjnego nie przystąpiła Polonia Piła. W jej przypadku także chodziło o pieniądze.

Mamy więc do czynienia z problemem, który w najbliższych latach zacznie narastać. Już słychać wyraźne głosy z Torunia, że miejscowy Apator jest na sprzedaż. Dodatkowo klub musiał wyprowadzić się z Motoareny. Mowa oczywiście o pracownikach biurowych, co nie zmienia jednak faktu, że problem jest poważny. Koszty eksploatacji stadionów zdecydowanie wzrosną z powodu narastającej inflacji. Wiele ośrodków może przez to mieć spore kłopoty. Podobnie z zespołami, które są dotowane przez urzędy miejskie. Problemy mógł mieć choćby Włókniarz Częstochowa, który początkowo miał otrzymać z kasy miasta 0,5 miliona złotych. Kwota zaproponowana przez prezydenta miasta została jednak zwiększona do 3 milionów (tyle samo otrzymał piłkarski Raków).

Biorąc jednak pod uwagę problemy, z jakimi w najbliższym czasie będą mierzyć się samorządy, oraz przedsiębiorcy inwestujący w „czarny sport” można mieć obawy, czy w najbliższych latach nie dojdzie do krachu wśród zespołów żużlowych. Nie od dzisiaj wiadomo, że wiele mniejszych ośrodków, choćby tych drugoligowych często ma problemy ze spięciem budżetów. Wzrost kosztów może je wręcz zarżnąć. Żużel sam w sobie jest dyscypliną niszową. Dodatkowo sprzęt oraz przygotowanie torów sporo kosztuje. Najbliższe lata mogą więc być dla niego testem, czy uda się w ogóle utrzymać dyscyplinę przy życiu.

Wilczy pazur

Trzeba jednak patrzeć na pozytywy. Wśród ligowców było ich wiele. Przedsezonowe przewidywania można było wyrzucić do kosza. Wpływ miało na to wiele czynników, choćby wspominane wykluczenie rosyjskich zawodników. Między innymi przez to Motor Lublin sięgnął po mistrzostwo Polski, spychając z tronu Spartę Wrocław. Był to więc sezon wyjątkowy dla „Koziołków” – po raz pierwszy w 75-letniej historii lubelskiego żużla sięgnęli po mistrzowski tytuł. Wygrali rundę zasadniczą ze sporą przewagę nad drugim Włókniarzem. W fazie finałowej świetnie prezentowali się na własnym obiekcie, co wystarczyło, by wygrać dwumecze z Apatorem i Stalą Gorzów.

Rywalizacja na zapleczu ekstraligi także przyprawiała o ból głowy. Posezonowego „kaca” mieli przede wszystkim fani Falubazu Zielona Góra. Piotr Protasiewicz, który po ubiegłorocznych rozgrywkach zakończył karierę, chciał, aby jego drużyna wróciła do ekstraligi i robił wszystko, aby się to udało. Rundę zasadniczą zakończyli na drugim miejscu za plecami Polonii Bydgoszcz, a przed Wilkami Krosno. Tych pierwszych odprawili w półfinale. W decydującym starciu zmierzyli się z krośnianami. Już pierwszy mecz wskazał, że zielonogórzanie mogą zapomnieć o awansie. Choć w drugim spotkaniu Falubaz był górą, tak zabrakło mu ledwie dwóch punktów. Wilki po raz pierwszy w swojej historii zameldowały się na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.

Drugoligowe rozgrywki za to przyniosły awans PSŻ-u Poznań. „Skorpiony” nie były typowane do awansu. Jego losy miały zostać rozstrzygnięte między Kolejarzami – Opolem i Rawiczem. Drugi z tych zespołów wypadł z gry w półfinale. Opolanie polegli z kolei w finale. W obu rywalizacjach zdecydowanie lepsi byli poznaniacy, którzy zasłużenie awansowali na zaplecze ekstraligi. Wracają oni na ten poziom rozgrywkowych po 12 latach przerwy.

Mogło być lepiej

Jak zatem na tle najlepszych zaprezentowały się zespoły z regionu? Włókniarz Częstochowa może pluć sobie w brodę. Owszem, podopieczni Lecha Kędziory wrócili na ligowe podium po dwóch sezonach przerwy. Wydawało się jednak, podobnie jak w ostatnich kilku latach, że będą najlepszym zespołem ligi, w najgorszym wypadku drugim w zestawieniu. Srebro było w zasięgu „Lwów”. Cóż jednak z tego, skoro zmarnowali szansę w dwumeczu ze Stalą Gorzów, gdy na swoim stadionie musieli przełknąć gorzką pigułkę w postaci porażki. Biorąc jednak pod uwagę ruchy transferowe zespołu z Olsztyńskiej, można mieć nadzieje na lepszy wynik w kolejnym sezonie.

O wiele gorzej było w przypadku ROW-u Rybnik. „Rekiny” najwyraźniej pogubiły wszystkie zęby. Rybniczanie, między innymi poprzez nieobecność Siergieja Łogaczowa, walczyli do samego końca o byt w pierwszej lidze. Udało im się co prawda utrzymać, jednak jak na zespół, który miał bić się o ponowny awans do ekstraligi, to nie była to dobra informacja. Na szczęście w nowym roku karta może się odwrócić. Rybniczanie na pewno będą chcieli powalczyć o awans.

Szczęścia zabrakło opolskiemu Kolejarzowi. Nie dość, że po raz kolejny nie awansowali do pierwszej ligi, to na domiar złego pod koniec roku gruchnęła informacja o nieprzyznaniu im licencji na rozgrywki 2023. Ostatecznie sprawa rozeszła się po kościach, a opolanie będą mogli ponownie walczyć o awans. Nie zmienia to jednak faktu, że pewien niesmak połączony z niepewnością pozostał. Nowy rok to jednak szansa dla Kolejarza, jak i pozostałych zespołów, aby był lepszy od poprzedniego.

LICZBY

31 LAT trwała kariera Piotra Protasiewicza. W tym czasie trzykrotnie zdobywał złoty medal Drużynowego Pucharu Świata, osiem razy wygrywał Drużynowe Mistrzostwo Polski. Ma także na koncie Indywidualne Mistrzostwo Świata. Przez łącznie 18 lat występował w Falubazie Zielona Góra. Po zakończeniu kariery został jego dyrektorem sportowym

75 LAT Lublin czekał na Drużynowe Mistrzostwo Polski. Do poprzedniego sezonu dwa razy (1991 i 2021) Motor sięgał po srebrne medale. W ubiegłym roku mógł świętować tytuł, a kto wie czy nie zdobędzie kolejnych. W końcu do zespołu dołączył Indywidualny Mistrz Świata, Bartosz Zmarzlik.

Wilki Krosno po raz [1] w swojej historii awansowały do ekstraligi. Dotychczas dwa razy (1964 wówczas jako Karpaty Krosno i 2021) zajmowali drugie miejsce na zapleczu „najlepszej żużlowej ligi świata”. Teraz czeka ich pierwszy sezon wśród elity.


Na zdjęciu: Artiom Łaguta w 2023 roku wróci do ścigania w ekstralidze.

Fot. Marcin Karczewski/PressFocus