Jedność 32 Przyszowice. Do trzech i pół raza sztuka

Jedność 32 Przyszowice awansowała do IV ligi, mając w niektórych meczach… obrońcę w bramce.


Po zanotowanym cztery lata temu spadku z IV ligi trener i zawodnicy, którzy zadeklarowali pozostanie w Jedności 32 Przyszowice, myśleli o awansie.

To, co się nie udało przez trzy sezony, powiodło się za czwartym podejściem. Rozgrywki – ze względu na sytuację epidemiczną – trwały tylko jesienią zeszłego roku, więc mistrzowie grupy I (bytomsko-zabrzańskiej) mogą mówić „do trzech i pół raza sztuka”.

Praca długofalowa

– Na przedsezonowym zebraniu zarządu postawiliśmy sprawę jasno – mówi prezes Paweł Szołtysek – i powiedzieliśmy sobie, że interesuje nas awans. W tym celu wzmocniliśmy zespół prowadzony już czwarty sezon przez Mateusza Labuska, a wcześniej był zawodnikiem oraz szkoleniowcem młodzieży i zespołu rezerw.

Długofalową pracę zaczął po spadku i do zbudowanej przez niego drużyny latem doszli: Ariel Mnochy, Bartłomiej Maciejewski, Tomasz Michalik, Alexander Mrozek, Łukasz Pilc i Denis Rogon.

Wyniki potwierdzały, że dokonaliśmy dobrego wyboru, bo na początku sezonu wygraliśmy cztery razy z rzędu. Pechowe 0:1 z należącym do czołówki Piastem II Gliwice nie wybiła nas z rytmu, bo w kolejnych spotkaniach odnieśliśmy komplet ośmiu zwycięstw. Bardzo natomiast zabolała nas wyjazdowa porażka 2:3 z Czarnymi Kozłowa Góra w 14. kolejce, bo rywale plasujący się za naszymi plecami zbliżyli się do nas.

Nie daliśmy się jednak przeskoczyć, gromiąc na zakończenie rundy Czarnych Pyskowice 6:0. Ten mecz był popisem Rafała Hajoka. Zdobył w nim 4 bramki, a w całym sezonie zapisał na swoje konto 19 trafień.

Szindler wrócił, by pomóc

13 zwycięstw i 2 porażki to bilans, za którym kryją się konkretni zawodnicy. – Filarem naszej obrony był wspomniany Mrozek, w drugiej linii liderował Piotr Szołtysek, a Hajok w pełni potwierdził, że jest snajperem – wylicza prezes Jedności.

– Największe problemy mieliśmy z obsadzeniem pozycji bramkarza, bo Tomasz Michalik w 4. kolejce – podczas wyjazdowego meczu z Górnikiem Bobrowniki Śląskie doznał kontuzji i między słupkami stanął… obrońca Dariusz Widera.

W tej podbramkowej sytuacji z pomocą przyszedł nam Tomasz Szindler. Nasz wieloletni bramkarz pożegnał się z nami przed sezonem, przechodząc do Quo Vadis Makoszowy, ale wrócił do zespołu. Choć w pierwszym meczu musiał przełknąć gorycz porażki z rezerwami Piasta, to później był naszym mocnym punktem w dziewięciu wygranych spotkaniach, z których siedem zakończyliśmy bez straty gola.

Zabrakło go w dwóch spotkaniach. Pierwsze, w którym podejmowaliśmy Silesię Miechowice i między słupkami stał trzeci bramkarz Przemysław Pakuła, zakończył się hokejowym wynikiem 6:3. Z kolei w drugim w Kozłowej Górze, gdzie też straciliśmy trzy gole i doznaliśmy wspominanej porażki, bluzę z numerem 1 założył Dariusz Widera.

W sumie była to jednak dla nas radosna runda, bo nie brakowało w niej udanych występów. Pierwsza wygrana 3:0 z Orłem Miedary utwierdziła nas w przekonaniu, że mamy naprawdę solidny zespół, a w wyjazdowym spotkaniu z Unią Strzybnica nasza drużyna pokazała charakter.

Podniosła się po szybkiej stracie gola i nie pogodziła z remisem, gdy w drugiej połowie gospodarze wyrównali na 2:2. Walka do końca dała nam zwycięstwo 3:2, a bramkę decydującą o komplecie punktów zdobył Maciej Kiełtyka.

Rozglądają się za młodzieżowcami

Na mecie rundy jesiennej Jedność zameldowała się z dorobkiem 39 punktów i o 2 „oczka” wyprzedziła Orła Miedary, a o 3 Piast II Gliwice. – Zimę przepracowaliśmy solidnie i nastawialiśmy się na wzmocnienia, do których ostatecznie nie doszło – dodaje Paweł Szołtysek.

– Choć zabrakło nam wiosennych emocji, wywalczyliśmy awans i możemy myśleć o nowym sezonie, przede wszystkim rozglądając się za młodzieżowcami. To jest wymóg IV ligi i to jest nasz priorytet. Chcemy wystartować, a to znaczy, że musimy też dopiąć budżet.


Czytaj też: „Dziewul” u steru”


Zdajemy sobie sprawę, że czeka nas przeskok finansowy, ale liczymy na naszego sponsora strategicznego Marka Błaszczyka, wspierającego klub od 15 lat oraz na gminę Gierałtowice, która pierwszy raz w tym sezonie pomogła drużynie seniorów.

Rozmowy trwają i wierzę, że utrzymamy trzon zespołu, który – wsparty solidnymi młodzieżowcami – powalczy o wysoką pozycję, bo tylko taka może zagwarantować utrzymanie.

W lipcu będą gotowi

Organizacyjnie i infrastrukturalnie klub jest przygotowany na IV ligę, bo budynek klubowy jest po remoncie, a odnowione szatnie i przygotowane trybuny już czekają.

– Nawet gdyby nowy sezon przyszło nam zaczynać w lipcu, to będziemy gotowi – podkreśla szef beniaminka. – Na szczęście nie mamy żadnych informacji o ataku wirusa na naszych piłkarzy, a ponieważ przez dwa miesiące obiekt był zamknięte, zawodnicy ćwiczyli indywidualnie.

Nie chcieliśmy nikogo narażać tym bardziej, że część chłopaków pracuje w górnictwie. Nie było więc sensu ryzykować, ale z każdym etapem „odmrażania” sportu my też na pewno będziemy coraz bliżej rozpoczęcia zajęć, byśmy zdążyli przygotować zespół na start IV ligi.

9

MECZÓW Jedność kończyła bez straty gola.


Na zdjęciu: Drużyna z Przyszowic zrobi wszystko, by na IV-ligowym poziomie utrzymać się jak najdłużej.

Fot. archiwum klubowe