Jego ostatni mecz?

W zeszłym tygodniu, przed meczem z Wigrami Suwałki, pisaliśmy o piłkarzach, dla których ostatni mecz tego sezonu pod Klimczokiem może być pożegnaniem z Podbeskidziem. Przez ostatnich siedem dni nie pojawiły się jednak żadne konkrety w tej sprawie. Wiemy jedynie tyle, że decyzje będą podejmowane po sezonie. Podobnie – a oficjalnie powiedział o tym prezes „górali” Tomasz Mikołajko – jest jw przypadku trenera Adama Noconia. Z nieoficjalnych informacji wynika, że obecny szkoleniowiec raczej nie poprowadzi drużyny w przyszłym sezonie.

Sezon taki, jak… poprzedni

Przypomnijmy, że Adam Nocoń trenerem Podbeskidzia został 22 sierpnia zeszłego roku. Wówczas – wszystko przez konflikt klubu z Janem Kocianem – figurował oficjalnie jako członek sztabu szkoleniowego. 5 października „przemianowano” go na pierwszego trenera. W sumie poprowadził zespół w 30 meczach, w których drużyna zdobyła 42 punkty. Średnia zatem, która wynosi 1,4 punktu na mecz, nie jest imponująca. Warto jednak jest pamiętać, że kiedy Adam Nocoń przychodził do zespołu, ten był zupełnie rozbity i zajmował ostatnie miejsce w tabeli I ligi. Oczywiście dalsze występy – patrząc na nie kompleksowo, aż do teraz – nie były takie, jakich w Bielsku-Białej oczekiwano. Niemniej, szczególnie jesienią trudno było to wszystko pozbierać. Nie chodzi o to, aby bronić trenera przed niepodjętą jeszcze oficjalnie decyzją, ale trudno jest oprzeć się wrażeniu, że nie tylko on odpowiada za nie najlepszy – delikatnie mówiąc – sezon Podbeskidzia. Poprzedni był przecież niemal identyczny, a zespół prowadził ktoś inny.

Wiedzą, że kontrakt się kończy

Nieco ponad tydzień temu informowaliśmy na naszych łamach, że „górali” w przyszłym sezonie może poprowadzić Radosław Mroczkowski. Prezes klubu podkreślił na naszych łamach, że po sezonie spotka się z trenerem Noconiem i wszystko zostanie przeanalizowane. – Wtedy właściciele podejmą decyzję czy projekt przedstawiony przez trenera Noconia będzie kontynuowany dalej, czy nie – przyznał Tomasz Mikołajko. A jednocześnie podkreślił, że do klubu zgłaszają się trenerzy i ich agenci, którzy wiedzą, że obecnemu szkoleniowcowi kończy się w czerwcu kontrakt. Konkretów personalnych jednak nie przedstawił. W takich sytuacjach na giełdzie pojawiają się zazwyczaj te same nazwiska. Wolnych szkoleniowców, nierzadko związanych z naszym regionem. „Nieśmiertelnym” kandydatem jest – jeżeli akurat nigdzie nie pracuje – Piotr Mandrysz, którego nazwisko już kilka razy padało w kontekście Podbeskidzia.