Jego wejście zupełnie odwróciło losy spotkania

Przed niedzielnym spotkaniem z Górnikiem Zabrze błyskotliwy pomocnik „Białej gwiazdy” Stefan Savić na pewno nie był zadowolony i szczęśliwy. Starcie z zabrzanami dość niespodziewanie zaczął na ławce rezerwowych, co za kadencji trenera Jerzego Brzęczka jeszcze mu się w Wiśle nie przydarzyło.


Jak przystało jednak na profesjonalistę pełną gębą, Austriak dał sobie ze wszystkim radę, a piłkarską odpowiedź dał po wejściu na boisko po godzinie gry. To był krytyczny moment spotkania przy Reymonta. Na tablicy wyników było 1:1, a Górnik miał inicjatywę.

Wejście niewysokiego zawodnika zupełnie odwróciło jednak losy spotkania. Przede wszystkim kilka minut po wejściu na murawę trafił w efektowny sposób na 2:1, jego Wisła nabrała wiatru w plecy, poszła za ciosem, a w końcówce zmasakrowała górniczą jedenastkę aż 4:1!

Savić miał jeszcze udział przy ostatnim, czwartym golu, kiedy to dobrze zagrywał do innego rezerwowego Nikoli Kuveljicia. Ostatecznie „Biała gwiazda” zdobyła trzy bezcenne dla siebie punkty i dalej jest w grze o utrzymanie się w gronie najlepszych, choć w końcówce sezonu, patrząc na terminarz wcale nie będzie łatwo.

28-letni zawodnik może mieć powody do zadowolenia, bo w kolejnym spotkaniu wpisał się na listę strzelców. Wcześniej zdobył też bramkę w starciu z Piastem Gliwice. W kluczowym meczu ze Śląskiem we Wrocławiu w wielkanocny poniedziałek trener Brzęczek postawi pewnie na niego od pierwszej minuty.

Stefan Savić to doświadczony zawodnik z międzynarodowymi sukcesami. Na swoim koncie ma choćby i mistrzostwo i puchary krajowe zdobywane w barwach słoweńskiej Olimpii Lublana, gdzie w sezonie potrafił i 7 razy trafić do bramki rywala. Na taką jego skuteczność liczą i teraz na finiszu ligowych rozgrywek w Krakowie.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus