Jeńców nie będzie

Dla Aluronu Virtu Warty oraz Cerradu Czarnych to będzie mecz sezonu. W niedzielę jedna z tych ekip zapewni sobie awans do półfinału PlusLigi, co będzie ogromnym sukcesem. Przed rozpoczęciem rozgrywek nikt bowiem na nie nie stawiał. O medale bić się miały ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, Jastrzębski Węgiel, PGE Skra Bełchatów, Asseco Resovia i Stocznia Szczecin. Tylko dwa pierwsze z nich stanęły na wysokości zadania. Skra przepadła w ćwierćfinale, Resovia nie zakwalifikowała się do play offu, a Stocznia przygodę z ekstraklasą zakończyła w sposób skandaliczny, bo klub zbankrutował.

Każda piłka na wagę złota

Ćwierćfinałowa rywalizacja zawiercian z Czarnymi jest bardzo wyrównana i emocjonująca. Po dwóch meczach jest remis, a praktycznie każdy z setów kończył się grą na przewagi. Co zatem będzie decydujące w ostatniej rozgrywce? – Za bardzo się nie zaskoczymy, ale zawsze można coś nowego dołożyć. Każda piłka będzie na wagę złota. Jesteśmy porównywalnymi zespołami i będą decydowały detale. Oni znają nasze mocne strony, my ich i wielkich szachów nie będzie. Można powiedzieć, że radomianie są nam najbardziej znani w PlusLidze. Wszystko rozegra się zatem w głowach i mięśniach chłopaków. Ważne będą ich samopoczucie, dyspozycja dnia. A wszystko się dzieje na bardzo wąskiej krawędzi – uważa Dominik Kwapisiewicz, drugi szkoleniowiec Aluronu Virtu Warty. – Kto wyjdzie na parkiet bardziej zdeterminowany, ten wyga. Nam tej determinacji nie zabraknie – wtóruje mu Bartłomiej Gawryszewski, środkowy zawierciańskiej ekipy.

Mają się za lepszych

Podobnie uważają jednak w Radomiu. – To będzie mecz walki, w którym decydować będą końcówki. To będzie bitwa, w której już się jeńców nie bierze. Żadnych niespodzianek nie będzie. Nikt niczym wielkim nikogo nie zaskoczy. Zdecydują odporność psychiczna, łut szczęścia i charakter. Ale cały czas uważam, że jesteśmy drużyną lepszą. Mamy więcej atutów. Może powiem trochę nieskromnie, ale jesteśmy faworytem. Stać moją drużynę na zwycięstwo – twierdzi Robert Prygiel, opiekun Cerradu Czarnych.

Liczyć będzie się siła

W poprzednich meczach bardzo ważną rolę odgrywała zagrywka. W pierwszym spotkaniu w tym elemencie lepiej radzili sobie zawiercianie – zaserwowali aż 14 asów! Brylował zwłaszcza Portugalczyk Alexandre Ferreira, autor 7 asów; cztery dołożył Marcin Waliński. W Radomiu już tak dobrze w tym elemencie nie było. Przewagę mieli gospodarze. – Zobaczymy, kto większy łomot spuści na zagrywce. I nie chodzi o to, żeby zaserwować precyzyjniej, bliżej linii. Liczyć się będzie siła. Musimy serwować mocno i powtarzalnie – mówi Kwapisiewicz.

Kibice a presja

Na przygotowania do meczu zespoły miały aż tydzień. Mark Lebedew, trener Aluronu Virtu Warty, dał swoim podopiecznym dwa dni wolnego. – Były nam bardzo potrzebne. Mogliśmy skupić się na prywatnych sprawach, poświęcić czas rodzinie i znajomym – mówi Kamil Semeniuk, przyjmujący popularnych „Jurajskich rycerzy”. – Ale teraz jesteśmy zmotywowani i chętni do gry. Głowy mamy chłodne i zresetowane. Jesteśmy pozytywnie nastawieni. W niedzielę przypieczętujemy awans do najlepszej czwórki – zapewnia.

Zawiercianie bardzo liczą też na wsparcie kibiców. Ale akurat o to nie muszą się obawiać, mecz wywołuje bowiem ogromne zainteresowanie i trybuny zapełnią się do ostatniego miejsca. Zdaniem Prygla to może być jednak… plus dla jego zespołu. – Oczekiwania kibiców powodują, że gospodarze będą pod większą presją – twierdzi opiekun Czarnych. – A my wyjdziemy na luzie i z chęcią zwycięstwa. Wygramy trzy sety i będziemy się cieszyć z awansu – buńczucznie zapowiada Norbert Huber, środkowy ekipy z Radomia.

Transmisja z meczu w niedzielę od 17.30 w Polsacie Sport.

 

Na zdjęciu: Rewelacyjni zawiercianie są o krok od wielkiej czwórki i zapewniają, że determinacji im nie zabraknie.