Jerzy Brzęczek swoje jeszcze zarobi

Zwolnienie Jerzego Brzęczka nie oznacza, że nie będzie miał z czego żyć. Ale gorzka to satysfakcja.


Ważni piłkarze reprezentacji Polski za pośrednictwem mediów społecznościowych podziękowali Jerzemu Brzęczkowi za współpracę. – Dziękuję trenerze za czas spędzony razem, powodzenia w dalszej karierze – napisał [Kamil Glik], obrońca Benevento, który u byłego już selekcjonera wystąpił 19 razy. – Dzięki trenerze i życzę powodzenia w przyszłości – to z kolei wpis Kamila Grosickiego.

Zawodnik ten sporo Brzęczkowi zawdzięcza, bo nawet pomimo problemów z grą w klubie, trener z niego nie zrezygnował. „Grosik” zagrał w 20 spotkaniach za kadencji zwolnionego w poniedziałek trenera. Tyle samo gier w koszulce z orzełkiem na piersi zaliczyli u Brzęczka Jan Bednarek, Mateusz Klich i Piotr Zieliński.

Najwięcej, 21 meczów, zagrał Grzegorz Krychowiak. Robert Lewandowski z kolei wystąpił w 18 spotkaniach. Kapitan reprezentacji Polski, według informacji portalu onet.pl, zadzwonił do Jerzego Brzęczka i podziękował mu osobiście. Rozmowa odbyła się w przyjaznej atmosferze.

Szczegółów brak, ale…

Oficjalnie jutro Jerzy Brzęczek przestanie być selekcjonerem reprezentacji Polski, ale jego związki ze… związkiem nie dobiegają końca. Wprawdzie nie są znane szczegóły finansowe rozstania z selekcjonerem, ale wiadomo, że szkoleniowiec nie został pozbawiony środków do życia.

Najważniejszym dokumentem jest w tej kwestii kontrakt, jaki został zawarty 18 maja 2020 roku. Wówczas piłkarska centrala podpisała z Brzęczkiem nową umowę, która miała obowiązywać do końca 2021 roku, a więc do końca eliminacji katarskiego mundialu. Istniały w niej dwa zapisy. Pierwszy mówił o automatycznym przedłużeniu kontraktu o rok, w przypadku awansu reprezentacji Polski na mistrzostwa świata.

Drugi zakładał możliwość skrócenia umowy w tym roku, po mistrzostwach Europy. Oba warunki w związku z decyzją Zbigniewa Bońka przestały obowiązywać. PZPN będzie musiał trenerowi płacić do końca tego roku.
Ile? Pensja Jerzego Brzęczka, od samego początku jego przygody z reprezentacją owiana była tajemnicą.

Mówiono, że w 2018 roku selekcjoner zgodził się na miesięczne uposażenie nieco niższe niż te, które miał Adam Nawałka. Poprzedni opiekun drużyny narodowej zarabiał ok. stu tysięcy złotych miesięcznie. Podobno w umowie Brzęczka istniały zapisy o bonusach związanych z realizacją konkretnych celów. Takich jak awans na ME czy MŚ.

Warto też przypomnieć, że gdy rozpętała się na świecie pandemia koronawirusa, Brzęczek zgodził się na 50-procentową obniżkę wynagrodzenia przez trzy miesiące. Nie wiadomo, czy majowa prolongata kontraktu zawierała podwyżkę.

Ile naprawdę zarabiał?

Zakładając jednak, że średnio Jerzy Brzęczek mógł liczyć na ok. 100 tysięcy złotych, wliczając owe bonusy, to Polski Związek Piłki Nożnej, zwalniając go w styczniu, winien jest mu dwanaście pensji do 2021 roku. Łatwo obliczyć, że zwolniony selekcjoner zarobi jeszcze ok. 1,2 mln zł. Chyba że w kontrakcie istniał jakiś zapis w przypadku przedterminowego zwolnienia ze stanowiska. Tymczasem inne kwoty podał dziennikarz Mateusz Borek.

W „Kanale Sportowym” komentator meczów reprezentacji Polski podkreślił, że nawet gdyby Brzęczek poprowadził Polskę na Euro 2020 i przegrał trzy mecze, to i tak – podpisując nowy kontrakt w maju zeszłego roku – zagwarantował sobie 2-2,5 mln zł. Liczby te sugerują, że podwyżka jednak była, a oznacza ona, że Brzęczek od kilku miesięcy zarabiał w przedziale od 170 do 200 tysięcy złotych.

Tak czy inaczej o finansową przyszłość wicemistrz olimpijski z Barcelony martwić się nie musi, choć pewnie jest rozczarowany i zawiedziony tym, co się wydarzyło. Zwolnienie dopadło Jerzego Brzęczka dokładnie na dwa miesiące przed 50. urodzinami, które będzie obchodził 18 marca. Tydzień później reprezentacja zagra w Budapeszcie z Węgrami w pierwszym meczu eliminacji MŚ. Już pod wodzą nowego selekcjonera, którego nazwisko powinniśmy poznać jutro.


Fot. Adam Starszyński/PressFocus