Jerzy Engel: Brzęczek potrafi wyciągać wnioski

 

Rok 2019 stał przede wszystkim pod znakiem reprezentacji, która rozegrała wszystkie 10 meczów eliminacyjnych do Euro. Wiadomo, że cel, jakim był awans, został osiągnięty, ale patrząc ogólnikowo, na wszystkie elementy, jak ten rok kadry można ocenić?

Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus

Jerzy ENGEL: – Oceniam go bardzo dobrze, bo liczy się skutek i konkretny cel, a nie to, w jakim stylu został osiągnięty. Dlatego twierdzę, że reprezentacja miała awansować i zrobiła to tak szybko, jak mogła. Trzeba to oceniać bardzo pozytywnie.

Czy ten poziom, który oglądaliśmy, wystarczy na mistrzostwa Europy?
Jerzy ENGEL: – Żeby poziom meczu był dobry, muszą być dwie drużyny. W naszej grupie nie było odpowiednich zespołów, które grałyby na takim poziomie, aby zadowalać kibiców. Dlatego uważam, że w spokoju możemy wyczekiwać finałów mistrzostw Europy, bo tam spotkamy się z lepszymi drużynami i te mecze będą zupełnie inne.

Wokół selekcjonera Jerzego Brzęczka zawsze było sporo dyskusji, więc jestem ciekawy, czy pan należy do grupy tych, którzy są do niego przekonani?
Jerzy ENGEL: – Każdy z nas, selekcjonerów, miał swoich zwolenników i oponentów. Jest to absolutnie normalne i naturalne. Natomiast Jerzy Brzęczek udowodnił w trakcie swojego selekcjonerskiego czasu, że potrafi wyciągać wnioski i prawidłowo ustawić zespół. Po pierwszych spotkaniach, z których chyba nikt nie był usatysfakcjonowany – łącznie z samą reprezentacją, bo słyszeliśmy wypowiedzi zawodników i trenerów – końcówka eliminacji była już na naprawdę zadowalającym poziomie.

A co było najmocniejszą stroną reprezentacji?
Jerzy ENGEL: – Robert Lewandowski! To jest nasza siła już od dłuższego czasu. Tak długo, jak Robert jest w znakomitej formie, tak długo, jak potrafi wpływać na wynik meczu i brać losy spotkania w swoje ręce, tak długo reprezentacja Polski będzie cały czas na topie.

Tylko gdzie są granice Lewandowskiego? W jednym z niedawnych wywiadów sam przyznał, że on dopiero wchodzi w swój najlepszy piłkarski wiek.
Jerzy ENGEL: – Wiek człowieka, a wiek biologiczny sportowca to dwie zupełnie różne sprawy. Robert jest „wygranym” zawodnikiem, z tego względu że jako dziecko, jako junior spokojnie dorastał i nikt go nadmiernie nie eksploatował. Można więc powiedzieć, że teraz wchodzi w najlepszy wiek piłkarski, co udowadnia obecny sezon, bo takiego sezonu w całej swojej karierze jeszcze nie miał. To tylko pokazuje, że mamy znakomitego gracza – możliwe że najlepszego piłkarza w Europie z numerem 9 – wokół którego kręci się dorobek tej reprezentacji.

Przejdźmy teraz do piłki klubowej, bo w końcu ona także jest częścią polskiego futbolu. Największym wydarzeniem tego roku było chyba mistrzostwo Piasta Gliwice i nie pytam nawet, czy jest pan nim zaskoczony, bo pewnie nikt takiej możliwości nie obstawiał. Czy uważa pan jednak, że taki niespodziewany scenariusz może wyjść w jakichś aspektach ekstraklasie na dobre?
Jerzy ENGEL: – Oczywiście, że tak. Dzięki temu wszyscy zrozumieli, że jeśli będą mieli solidne zespoły, dobrze przygotowane, w których nie będzie wzlotów i upadków, a będzie za to porządna gra i odpowiednie nastawienie do każdego meczu, to każdy może w tej lidze o coś powalczyć – bo nie jest to żadna wielka liga europejska.

Piast pokazał się pod bardzo dobrą batutą Waldka Fornalika jako dobrze przygotowany zespół mający swoje wewnętrzne gwiazdy, gdzie dwóch czy trzech zawodników dominowało nad resztą i wokół nich stworzyła się solidna, dobrze zmotywowana drużyna. To spowodowało, że dzisiaj inaczej postrzegamy wszystkie kluby ekstraklasy i Legia Warszawa nie jest już takim dominatorem jak dawniej, chociaż jak zwykle ma najszerszą kadrę i najwyższy budżet. Dla Piasta ogranie Legii to była wielka sztuka.

Wspomniał pan o przewadze finansowej Legii, która mimo tego nie wyróżnia się nad resztą ligi tak, jak wskazywałaby na to logika. Dlaczego radzi sobie tak przeciętnie, często po prostu słabo, biorąc pod uwagę jej potencjał i możliwości?
Jerzy ENGEL: – Dlatego, że zbyt szybko odchodzą stamtąd bardzo dobrzy piłkarze. Co się pokaże lepszy zawodnik, to już go nie ma. W tej chwili odchodzą nawet piłkarze bardzo młodzi. Strata Sebastiana Szymańskiego, który był fantastycznym motorem napędowym Legii, spowodowała kolejne zawirowania, bo takiego gracza szybko się innym nie zastąpi. Jakbyśmy tak popatrzyli na ostatnie lata, to każdy najlepszy zawodnik, jaki pojawił się w Warszawie – czy to Polak, czy obcokrajowiec – po sezonie odchodził. To są te problemy, które nurtują Legię, a trzeba powiedzieć, że wychowuje ona naprawdę dobrych piłkarzy. Już się zresztą mówi, że odejdą kolejni młodzi gracze! Nie zbuduje się mocnego zespołu, sprzedając co roku wyróżniających się młodych zawodników.

Patrząc przez pryzmat ostatnich 12 miesięcy, co można powiedzieć o wciąż nie najlepszym poziomie ekstraklasy? Dostrzegł pan jakiś postęp, czy może należy mówić o regresie?
Jerzy ENGEL: – Weryfikacją poziomu naszej ekstraklasy jest gra w europejskich pucharach. To pokazuje wszystko, bo ścigania się o to, kto jest najlepszy na naszym podwórku to jedno, ale drugą rzeczą jest gra w Europie. Tutaj nie istniejemy. Dopóki nasze zespoły ponownie nie zaczną odgrywać jakiejkolwiek roli w europejskiej piłce klubowej, tak długo musimy oceniać naszą ligę bardzo mizernie.

Momentami to już zakrawa pod żenadę, gdy mistrz Polski prezentuje się gorzej od łotewskiego zespołu. Zrozumiałe byłoby to w przypadku przeciwników z mocniejszych lig, ale w takich sytuacjach trudno to jakoś racjonalnie wyjaśnić.
Jerzy ENGEL: – Dla kogoś z zewnątrz jest to trudne do wytłumaczenia. Natomiast my patrzymy na to, jak się steruje kadrami klubów. Z każdego zespołu odchodzą piłkarze, bo z Piasta Gliwice również został wytransferowany zawodnik jeszcze w trakcie rozgrywek europejskich (Joel Valencia – przyp. red.). To jest coś bardzo przykrego dla kibiców, trenerów i w ogóle dla klubów, że najlepsi piłkarze błyskawicznie odchodzą, nawet za nieduże pieniądze. 1,5 miliona euro czy 2 miliony to dzisiaj na rynku nie są wielkie kwoty, ale dla polskich klubów, będących w trudnej sytuacji finansowej, jest to z pewnością jakiś ratunek. To jest cały problem polskiej piłki.

Jakie ma pan oczekiwania na rok 2020?
Jerzy ENGEL: – Przede wszystkim chciałbym zobaczyć kolejną plejadę młodych, bardzo zdolnych piłkarzy. Przepis PZPN-u o młodzieżowcu, wokół którego musi się kręcić kilku zawodników w zespole, pokazał naprawdę sporą liczbę graczy młodego pokolenia, którzy zaraz zaczną dorastać. Oby dorastali w taki sposób, żeby ten przepis nie był im już potrzebny. Skończą wiek młodzieżowca, ale zostaną w wyjściowych składach swoich drużyn. Będzie to wtedy kolejny mocny impuls dla wszystkich klubów, który sprawi, że na boiskach będziemy oglądać coraz większą liczbę uzdolnionych polskich piłkarzy.

To na koniec: jak ocenia pan ten rok w skali od 1 do 10?
Jerzy ENGEL: – 8, czyli bardzo wysoko, bo patrząc również indywidualnie, dwaj nasi zawodnicy byli nominowani do grona najlepszych graczy globu. Jeden znalazł się na ósmym miejscu, a drugi wśród najlepszych bramkarzy. Można powiedzieć, że przez pryzmat indywidualny piłkarzy i przez postawę reprezentacji jest to ocena wysoka, natomiast do dołu ciągną ją oczywiście kluby. I to jest cały problem.

 

Na zdjęciu: Jerzy Brzęczek, jak każdy selekcjoner, ma swoich zwolenników i oponentów.