Jest kasa, sztandar się rozwija

O ile wizytówkę PZPN stanowi reprezentacja Polski, o tyle sztandarową imprezą futbolowej federacji jest od edycji 2013-14 Puchar Polski. Niezmienna lokalizacja finału na Stadionie Narodowym, o stałej porze – czyli w Dzień Flagi RP, 2 maja – w niezaprzeczalny sposób podniosły prestiż tego wydarzenia. A że ekipa Zbigniewa Bońka jest, obiektywnie oceniając, naprawdę mocna w działaniach marketingowych i PR – zbudowano wokół całych rozgrywek o krajowy puchar otoczkę, jakiej nie było nigdy wcześniej.

Wystarczy zresztą spojrzeć na wagę sponsorów: od państwowego giganta PGE, przez browar Łomża, zakłady bukmacherskie Totolotek, prężnie rozwijającego się producenta napojów izotonicznych spod marki Oshee, na Atlasie – czyli producencie obuwia ochronnego – kończąc. Każdy dokłada się do organizacji, nic zatem dziwnego, że tylko z tytułu premii wypłacanych przez związek Arka Gdynia, która broni trofeum, zainkasowała w zeszłym roku 1,4 miliona złotych. Co stanowiło wyższą kwotę niż Ekstraklasa SA w formie nagrody przekazała czwartemu zespołowi ligowego sezonu.

A przecież nie tylko z uwagi na finansowe gratyfikacje Puchar Polski stanowi nie lada gratkę dla czołowych zespołów. Triumfator Imprezy Tysiąca Drużyn – z założenia – ma dwa tygodnie dłuższe wakacje, do eliminacji Ligi Europy przystępuje bowiem dopiero w drugim terminie; podczas gdy nawet mistrz Polski – od sezonu 2018-19 – będzie zmuszony kwalifikować od rundy pierwszej. Oczywiście, w przypadku zwycięstwa Legii i możliwego wywalczenia przez stołeczny klub tytułu ligowego, warszawianie nie skorzystają z tego przywileju, co jednak nie zmienia faktu, że szczególna pozycja zdobywcy Pucharu Polski także buduje rangę rozgrywek.

Tegoroczny finał będzie nieco odmienny od czterech poprzednich rozegranych na Narodowym. Sędziowie po raz pierwszy będą wspierani przez technologię VAR, wybrany zostanie także Piłkarz Meczu, a nagrodę w kształcie eleganckiego złotego buta ufundował najmłodszy – stażem – ze sponsorów. Warto w tym miejscu dodać, że od następnego sezonu modyfikacji ulegnie formuła rozgrywek o Puchar Polski. Nie będzie – jak we wszystkich dotychczas rozegranych pod rządami Bońka w PZPN edycjach – drabinki. Po każdej rundzie zapowiadają się zatem większe emocje podczas ceremonii losowań, bo na rozstawienie – ale tylko w 1/32 finału – będą mogły liczyć zespoły reprezentujące polski futbol w europejskich pucharach. Zniesione zostaną także rewanże, które rozgrywano w ćwierćfinałach i półfinałach. A przynajmniej takie były założenia, bowiem w opublikowanym niedawno przez PZPN ramowym planie na sezon 2018-19 znalazły się aż trzy trzydniowe sesje zarezerwowane na ¼ finału i dwie trzydniowe na ½ finału. Może to jednak tylko przeoczenie.

Jeśli jeszcze obeszłoby się bez kontrowersji wokół sprzedaży biletów, których po zamówieniu drogą elektroniczną w tym roku nabywcy nie mogli wydrukować, tylko musieli zamawiać przez kuriera – powinno być w Pucharze Polski jeszcze lepiej niż dotychczas. A już było całkiem nieźle…

LICZBY FINAŁU

1 – Legia z Arką zmierzy się w finale krajowego pucharu po raz pierwszy w historii.
2 – tyle razy po główne trofeum sięgali arkowcy (100 proc. skuteczności).
18 – tyle triumfów (najwięcej w historii) ma na swoim koncie ekipa z Łazienkowskiej.
26 – w sumie tyle razy oba zespoły docierały do decydującej potyczki o Puchar Polski.

 

Finał Pucharu Polski
Arka Gdynia – Legia Warszawa
Transmisja: Polsat, Polsat Sport (godz. 16.00)
Sędzia – Piotr Lasyk (Bytom)