Jest strefa awansu! Zwycięstwo GieKSy w Rzeszowie

Gol Filipa Kozłowskiego i szybka czerwona kartka Jarosława Fojuta sprawiły, że katowiczanie zanotowali udane zakończenie II-ligowego roku, pokonując 1:0 wracającą do gry po kwarantannie drużynę Stali.


GieKSa na zakończenie II-ligowego roku zgarnęła pełną pulę w Rzeszowie. Zdecydował o tym gol z 52. minuty. Do siatki Stali trafił Filip Kozłowski, wykorzystując podanie Adriana Błąda. Najlepszy napastnik katowiczan uderzył, piłka odbiła się jeszcze od Łukasza Góry i znalazła się poza zasięgiem dobrze dysponowanego w rzeszowskiej bramce Gerarda Bieszczada.

Kluczowa dla losów meczu była jednak nie bramka, a czerwona kartka, jaką już w 24. minucie ujrzał stoper Stali Jarosław Fojut. Zawodnik z bogatym ekstraklasowym i międzynarodowym doświadczeniem w tym sezonie nie ujrzał wcześniej żółtej kartki, a na niedzielny mecz jakby wybiegł „zagotowany”.

Pierwsze żółtko ujrzał w 12. minucie za faul na Kozłowskim, a chwilę później potraktował go ostro łokciem w powietrzu i już wtedy mógł wylecieć z boiska. Arbiter oszczędził go, ale w obliczu kolejnego przewinienia – na Grzegorzu Rogali – odesłał go już pod prysznic. Dodajmy,że lewy obrońca GKS-u doznał kontuzji, nie mógł kontynuować gry i zastąpił go Danian Pavlas.

Gospodarze, dla których był to pierwszy mecz po kilkutygodniowej przerwie spowodowanej zakażeniami, najlepsze szanse mieli, gdy gra toczyła się jeszcze w pełnych składach. Po dośrodkowaniach ze stałych fragmentów gry uderzali Łukasz Góra i Wojciech Reiman. Ten pierwszy obił poprzeczkę, ten drugi przestrzelił głową. Po stronie katowiczan pecha miał ich najlepszy strzelec Marcin Urynowicz. W I połowie, w równych składach, środkowy pomocnik ostemplował słupek, a w II połowie trafił piłką w poprzeczkę.

Grając w przewadze i do momentu objęcia prowadzenia GieKSa kontrolowała mecz. Mogła objąć prowadzenie jeszcze przed zmianą stron, ale Bieszczad zatrzymał Arkadiusza Woźniaka, sparował też na słupek „główkę” Arkadiusza Jędrycha.

Goście do samego końca musieli drżeć o wynik, nie będąc w stanie na znajdującym się w złym stanie rzeszowskim boisku dołożyć drugiej bramki. Najlepszą ku temu okazję miał Krystian Sanocki, ale po napędzonej przez Kozłowskiego kontrze i podaniu Adriana Błąda przegrał pojedynek z Bieszczadem.

Ta sytuacja nie zemściła się, choć osłabiona Stal w ostatnich minutach mocno napierała. GKS kończy rok na 2. miejscu, przegrywając fotel lidera z Górnikiem Polkowice jedynie gorszym bilansem bramkowym (w bezpośrednim meczu, w Polkowicach, górą była GieKSa) i będąc jednym z najpoważniejszych faworytów do awansu na zaplecze ekstraklasy.


Stal Rzeszów – GKS Katowice 0:1 (0:0)

0:1 – Kozłowski, 52 min

STAL: Bieszczad – Sadzawicki, Fojut, Góra, Głowacki – Szeliga (46. Kotwica), Reiman – Michalik (60. Kłos), Olejarka (60. Pieczara), Sławek (87. Szczepanek) – Maciejewski (33. Kostkowski). Trener Marcin WOŁOWIEC.

GKS: Mrozek – Wojciechowski, Jędrych, Janiszewski, Rogala (26. Pavlas) – Gałecki, Urynowicz (83. Jaroszek) – Sanocki (70. Kiebzak), Błąd (70. Kościelniak), Woźniak – Kozłowski. Trener Rafał GÓRAK.

Sędziował Paweł Kukla (Kraków). Żółte kartki: Fojut, Szeliga, Reiman, Głowacki – Błąd, czerwona Fojut (24, druga żółta).


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus