Jest tylko jeden scenariusz…

Zbigniew CIEŃCIAŁA: Jaka jest pana wizja zespołu. W jaki sposób pana Ruch ma ratować pierwszą ligę?

Dariusz FORNALAK: – Plan, wizja jest prosta, ale sam jestem ciekawy jak będzie, bo przyszłość jest wielką niewiadomą. Nikt jednak nie mówił, że będzie łatwo. W sobotę straciliśmy dwa punkty, dalej mamy pięć straty do strefy barażowej. W pozostałych 11 spotkaniach do końca sezonu musimy maksymalnie punktować.

Dokonał pan sporo zmian w ustawieniu drużyny, także w zestawieniu wyjściowej jedenastki. Skąd tyle roszad??

Dariusz FORNALAK: – Ruch personalnie nie należy do zespołów, w których jest nadmiar skrzydłowych. Sam fakt, że ustawiliśmy dzisiaj Przybeckiego z lewej strony, był czymś spowodowany. Zawodników z wiodącą lewą nogą, poza Mateuszem Hołownią, po prostu nie ma. Kontuzja Miłosza powoduje, że jest kolejny problem. Zmieniliśmy także na szybko, nie ćwicząc tego, ustawienie w kryciu w obronie. Przeszliśmy na indywidualne, bo krycie strefą jest bardzo trudne, a Ruch w takim ustawieniu tracił wiele bramek. Teraz przez miesiąc gramy co trzy dni, więc nie będziemy mieli czasu na normalne treningi. Mimo to musimy pracować na wielu płaszczyznach. Ale powiem, że oglądając poprzedni mecz Ruchu w Tychach i ten z Olimpią, to teraz był to inny zespół. I nie mówię tego, aby siebie gloryfikować, bo powiedziałem w szatni zawodnikom, że to oni spowodowali, że trenera Rochy już w Chorzowie nie ma. Ja natomiast swoją decyzję podjąłem w pięć minut.

Bierze pan wraz z działaczami dwa scenariusze wydarzeń?

Dariusz FORNALAK: – Nie rozmawialiśmy na temat dwóch scenariuszy, bo scenariusz jest tylko jeden – utrzymanie się Ruchu w pierwszej lidze.

Czy nie miał pan wahania – abstrahując od morale samego Krzysztofa Warzychy – przy obsadzie go w roli pana asystenta?

Dariusz FORNALAK: – Trudna odpowiedź. To była moja inicjatywa, pod warunkiem, że wyrazi na to zgodę. Postawiłem natomiast warunek asystenta Karola Michalskiego, bo przez ostatnie pięć lat pracowaliśmy razem z trenerem Janem Kocianem. Potrzebowałem kogoś takiego, komu nie będę musiał tłumaczyć moich zachowań, od nowa czegoś uczył. A rola „Gucia” jest na tyle ważna, że przybliży on mi zespół, bo zna go bardzo dobrze. Ja też z każdą rozmową będę znał lepiej chłopaków, dzięki czemu popełnię mniej błędów.