Jest Zagłębie, są VARiacje

Nie inaczej było w Białymstoku. W spornych sytuacjach brał udział m.in.: Vamara Sanogo, który dzięki bramce przeciwko Jagiellonii przeszedł do historii sosnowickiego klubu. Ale po kolei…

Rosnące napięcie

Zaczęło się jak Hitchcock’a od mocnego uderzenia, czyli nieuznanej bramki Mateusza Cichockiego w 2 minucie. Potem napięcie już tylko rosło. Kilka chwil potem sędzia Zbigniew Dobrynin odgwizdał przewinienie na Vamarze Sanogo.
 
Zdaniem arbitra zdarzenie miało miejsce przed polem karnym. Jak wykazały telewizyjne powtórki Francuz stał na linii pola karnego, a więc skoro faul był, to powinien być rzut karny. Tymczasem sędzia nawet nie skorzystał z VAR-u. W 18 minucie sędzia „podparł” się VAR-em po faulu Martina Totha w polu karnym Zagłębia i tym razem wskazał na „wapno”. W tym przypadku sosnowiczanie muszą jednak mieć pretensje do siebie, bo Słowak zachował się wyjątkowo nieodpowiedzialnie w sytuacji, w której rywal nie sięgnąłby piłki. Niezdrowe emocje wywoła jednak gol strzelony na 2:0. Patryk Klimala wykończył piękną akcję miejscowych, problem w tym, że we wcześniej fazie Jesus Imaz miał dotknąć piłkę ręką.

Arbiter przeanalizował całą sytuację, ale wideoweryfikacja nie przyniosła zmiany decyzji. Koniec emocji? Nic z tych rzeczy. Trener Valdas Ivanauskas tradycyjnie już szalał przy linii, aż w końcu sędzia po kolejnym napomnieniu wyrzucił Litwina na trybuny. Dla szkoleniowca Zagłębia to prawdziwa recydywa, gdyż nie tak dawno został wyrzucony z ławki podczas meczu z Górnikiem Zabrze.

Bardziej zły na zespół

– Za pierwszym razem powiedziałem kilka słów sędziemu, ale od razu przeprosiłem. Potem byłem bardziej zły na zespół, niż na sędziów, ale stało się jak się stało. Wiem, że pewnie znów posypią się kary. Trudno. Dla mnie najważniejsze jest dobro zespołu i musimy zrobić wszystko aby przygotować się do kolejnych gier – mówi trener Zagłębia. Litwin nie omieszkał jednak ocenić pracy arbitrów w Białymstoku.
 
– Ciężko jest wygrać mecz, gdy gra się przeciwko czternastu ludziom na boisku. Jest VAR, są analizy na monitorze, a i tak puszcza się akcję bramkową, w której chwilę wcześniej jest ewidentne zagranie ręką. Tak nie można. Szanujmy czyjąś pracę – nie kryje frustracji trener sosnowiczan.

Karny na raty

W drugiej połowie było już nieco spokojniej, ale bez VAR-u się nie obyło. Wszystko przy okazji rzutu karnego podyktowanego za zagranie rękę przez jednego z graczy Jagiellonii po strzale Olafa Nowaka. Ręką była oczywista, ale karnego strzelano na trzy razy. Najpierw przy celnym strzale Szymona Pawłowskiego za szybko w pola karne wbiegł Żarko Udovicic, potem strzał kapitana Zagłębia obronił Marian Kelemen, ale przed strzałem wyszedł przed linę bramkową i mieliśmy trzecią próbę, którą na bramkę zamienił Sanogo. 

Dla Francuza było to dziewiąte trafienie w tym sezonie, a zarazem pierwszy gol strzelony w tym roku. Dzięki temu trafieniu Sanogo stał się najskuteczniejszym obcokrajowcem w barwach Zagłębia. Ma na koncie 19 bramek i o jedno trafienie wyprzedził Bośniaka Hadisa Zubanovicia. – Odkupiłem winy za przestrzelonego karnego z Arką. Cieszę się, że w końcu zdobyłem w tym roku gola. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach będę skuteczniejszy i ten rekord trochę podkręcę – uśmiecha się Sanogo.

Krzysztof Polaczkiewicz
 
 
Na zdjęciu: Zagłębie to klub, który ma pecha do decyzji podejmowanych po analizie VAR.