Jeszcze jeden krok

Sporo zdrowia zostawiły obie drużyny w czwartym spotkaniu finałowym o mistrzostwo Polski, a minimalnie lepsi okazali się jastrzębianie.


Nerwy, nerwy i jeszcze raz nerwy towarzyszyły hokeistom podczas drugiego spotkania pod Wawelem. Najpierw jastrzębianie stracili gola w kuriozalnej sytuacji, a wyrównali pod koniec meczu w dość szczęśliwych okolicznościach. Decydującym trafieniem popisał się Zach Phillips z rzutu karnego w… dogrywce. Jastrzębianie do złota mają jeszcze jeden, ale pewnie najtrudniejszy krok. Czy w sobotę w Jastrzębiu będzie święto? Nim do tego ewentualnie dojdzie, na lodzie będzie temperatura wrzenia!

Rudolf Rohaczek, trener „Pasów”, dokonał tylko jednej zmiany – Richarda Nejzechleba zastąpił Fin Emil Oksanen. Z kolei trener Robert Kalaber dokonał więcej przetasowań. Dominik Paś wskoczył do I ataku w miejsce Radosława Sawickiego, który wypadł ze składu. Natomiast do III ataku dołączył Jan Sołtys i jego partnerami byli Kamilowie: Wałęga i Wróbel. Ten ostatni do tej pory grał z Markiem Hovorką i Zachem Phillipsem, ale jego miejsce zajął Maciej Urbanowicz. Ten ostatni w sezonie zasadniczym już miał okazję całkiem udanie występować w tej konstelacji personalnej.

Spodziewaliśmy się bardziej otwartej gry gości, którzy dzień wcześniej chyba zbyt bojaźliwie podeszli do swoich obowiązków. I tak też było, ale strzały były blokowane przez rywali lub trafiały w rosyjskiego bramkarza. Gospodarze w najmniej oczekiwanym momencie objęli prowadzenie i to w kuriozalnej sytuacji. Erik Nemec wygrał wznowienie i krążek trafił do Oskanena. Fin podał do Dmitrija Kostromitina, a ten wrzucił go pod bramkę Nechvatala. Czeski golkiper próbował chwycić krążek, lecz wrzucił go do swojej bramki. Ta sytuacja nie podłamała jastrzębian i szukali szansy na wyrównanie. Jednak klarownych sytuacji nie mieli. Natomiast gospodarze za sprawą Stephana Csamango 2 razy (15 i 19 min) mogli zmienić wynik, ale ostatecznie nie wykorzystał tych sytuacji.

Hokeiści z Jastrzębia mocno zdeterminowani ruszyli do przodu. Jednak Denis Pierewozczikow bronił strzały Wałęgi (29) i Urbanowicza (34) z bliskiej odległości, jak i z dalszej Phillipsa (37). Przewaga gości wynikała przede wszystkim z większego zasobu sił. Byli szybsi i sprytniejsi w starciach pod bandami. Cóż z tego, skoro ich dominacja nie została udokumentowana golem. Gospodarze sporadycznie przebywali w strefie JKH GKS-u i po uderzeniach niezmordowanego Damiana Kapicy (33) oraz Davida Goodwina (35) krążek nie znalazł drogi do siatki. W drużynie „Pasów” były oznaki „zadyszki”, ale potrafiły utrzymać korzystny wynik. Goście dwa razy grali w przewadze, ale i te okazje nie znalazły odbicia w wyniku.

Hokeiści JKH GKS grali zdecydowanie lepiej niż w pierwszym meczu pod Wawelem, ale krążek jak zaczarowany nie chciał wpaść, choć strzelali z bliskiej odległości tacy fachowcy, jak Rac czy Urbanowicz. W 56:32 min Csamango za przeszkadzanie powędrował do boksu i przed przejezdnymi otworzyła kolejna szansa Ciągle nękali rosyjskiego bramkarza, ale wyrównali w szczęśliwych okolicznościach. Krążek kilka razy były posyłany pod bramkę krakowską i w końcu dopadł go Wałęga i błyskawicznie uderzył. „Guma” odbiła się od… Kostromitina i wpadła do siatki. Hokeiści z Jastrzębia w pełni zasłużyli na tę bramkę, bo od II odsłony mieli inicjatywę. I po raz pierwszy w finale mieliśmy okazję obserwować dogrywkę. A w niej wiele się działo z jednej i drugiej strony, choć dogodniejsze sytuacje posiadali goście. Jednak Rac, Urbanowicz, Phillips, Hovorka nijak nie mogli pokonać Pierewozczikowa. W końcu pod koniec 76 min Jakub Szaur popełnił faul w strefie rywali i sędziowie zasygnalizowali karę, a szybki Martin Kasperlik popędził na bramkę i przed nią został sfaulowany przez Alesza Jeżka. Sędziowie nie mieli żadnych wątpliwości i podyktowali karnego. A w takich sytuacjach Phillips jest niezawodny i bezbłędnie posłał krążek pod poprzeczkę.

Jastrzębianie zrobili poważny krok do mistrzostwa kraju. W sobotę na „Jastorze” mogą już świętować.

COMARCH CRACOVIA – JKH GKS JASTRZĘBIE 1:2 (1:0, 0:0, 0:1, 0:1)

Stan rywalizacji 1-3

1:0 – Kostromitin – Oksanen (3:58), 1:1 – Wałęga (57:49, w przewadze), 1:2 – Philiips (76:04, karny).

Sędziowali: Krzysztof Kozłowski i Mariusz Smura – Grzegorz Cudek i Mateusz Kucharewicz.

CRACOVIA: Pierewozczikow; Dudasz – Ignatowicz, Gula – Kostromitin (2), Doherty – Gutwald, Szaur (2) – Saukko; Kapica – Welsh – Sołowiow (2), Oksanen – Nemec – Ferrara, Tiala – Goodwin – Kamiński, Csamango (2) – Jeżek (2) – Brynkus. Trener Rudolf ROHACZEK.

JKH: Nechvatal; Bryk – Górny, Kostek (2) – Klimiczek, Horzelski – Jass (4), Szewczenko – Michałowski; Paś – Rac – Kasperlik, Phillips – Hovorka – Urbanowicz, Sołtys – Wałęga – Wróbel, Ł. Nalewajka – Jarosz – R. Nalewajka (4). Trener Robert KALABER.

Kary:Cracovia – 12 (2 tech.) min, JKH – 10 min.


Liczba

43

SEKUND grali goście w przewadze gdy zdobyli wyrównującego gola.


Na zdjęciu: Dmitrij Kostromitin do siatki trafił dwa razy, ale na pewno wolałby tylko raz…

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus