Jeszcze jeden krok

Jestem pod wrażeniem, jaką pracę wykonał trener Robert Kalaber i jego współpracownicy – mówi czterokrotny olimpijczyk oraz rekordzista pod względem występów w reprezentacji, Henryk Gruth.


Musiałby nastąpić jakiś kataklizm, by biało-czerwoni nie awansowali do Elity – tak twierdzą nie tylko fani, ale również fachowcy. Okazja jest wyjątkowa, bo w ostatnim meczu mistrzostw świata Dywizji 1A w Nottingham wystarczy wygrać z Rumunią, a potem spokojnie oglądać potyczkę Brytyjczyków z Włochami również walczącymi o występ w przyszłorocznych MŚ w Ostrawie i w Pradze.

Charaktery

Po sparingach z silnymi rywalami byliśmy przekonani, że wszystko idzie we właściwym kierunku, ale w trakcie turnieju Polacy zaimponowali dojrzałą i efektywną grą. Na wielu imprezach mieli błyskotliwe momenty, ale nagle wpadali w czarną dziurę, co rywale skrzętnie wykorzystywali. Tym razem jest inaczej… – Każdy kibic powinien być dumny z hokeistów, bo wykonują świetną pracę – powiedział selekcjoner Robert Kalaber po meczu z Koreańczykami.

– Początek był taki sobie, ale szybko złapaliśmy właściwy rytm i wykorzystaliśmy okazje. Gra była niezwykle efektywna, a chłopaki pokazali charakter. Drugie w tym turnieju zero z tyłu było wielce wymowne i wszystkich ucieszyło. Oczywiście, że zmęczenie fizyczne i psychiczne daje o sobie znać, ale zdajemy sobie sprawę, co mamy przed sobą. O Korei zapomnieliśmy, bo przed nami Rumunia i szansa, której nie możemy zaprzepaścić. Krok po kroku zmierzaliśmy do celu, ale teraz trzeba postawić ten najważniejszy.

W czwartek nasz zespół zaliczył zajęcia na lodzie, a potem analizę wideo pod kątem piątkowego rywala. Wszystko toczy się zgodnie z ustalonym planem.

Pod wrażeniem

– Jestem pod wrażeniem, jaką pracę wykonał trener Kalaber i jego współpracownicy – akcentuje były reprezentant, a teraz już emerytowany szkoleniowiec, Henryk Gruth. – Trener ma pomysł na grę i – co najważniejsze – został on zaakceptowany przez zespół. Nie było to takie proste, jakby przeciętnemu obserwatorowi mogłoby się wydawać. Kalaber dokonał właściwej selekcji i poszczególne formacje są odpowiednio ułożone. Wszystkim przypisał odpowiednie role i są one doskonale realizowane. Zawodnicy, zarówno fizycznie, jak i mentalnie wyglądają świetnie i jestem przekonany, że tak będzie również w ostatnim meczu. Błędy oczywiście się zdarzają, ale po przeciwnej stronie tafli jest rywal, który też myśli o zwycięstwie.

Nawet gdy traciliśmy gola, nie było paniki, tylko trzymanie się schematów, jakie zostały nakreślone przez szkoleniowców. Takiej sytuacji nie było na przestrzeni wielu sezonów, bo zwykle traciliśmy głowę i… kolejne bramki. Gra w przewadze nie była dla mnie dużym zaskoczeniem, bo przecież Pasiut z Wronką i Fraszką znają się od lat, a do tego zestawienia dochodzili doświadczeni Kolusz i Dzibiuński. Miło się oglądało, gdy przebywali na lodzie i trafiali do siatki. Miło zaskoczyła też młodzież. Widać po niej, że na co dzień przebywa w innej hokejowej rzeczywistości. Trenuje oraz gra na wyższym poziomie i odgrywa istotne role w tym zespole. To ważne, bo przecież niebawem najstarsi będą się żegnali z reprezentacją, choć chciałbym, żeby grali w niej jak najdłużej!

Grę naszego zespołu oglądam już pod kątem przyszłorocznych mistrzostw świata, bo w awans nie wątpię. Jesteśmy, podobnie jak za moich czasów, zawieszeni między dywizją 1A a Elitą, ale przy grze, jaką obecnie prezentuje zespół, jesteśmy w stanie walczyć jak równy z równym z Węgrami, Słowenią, Danią, Austrią czy Francją. Na razie jednak cieszymy się z tego co mamy.

Hokej ma swoje „pięć minut” i nawet kilka portali internetowych, które do tej pory nie raczyły go zauważać, potrafią napisać więcej niż kilka zdań. Transmisje w TVP Sport notują rekordową oglądalność, a to znaczy, że dyscyplina cieszy się zainteresowaniem. Pewnie byłoby ono jeszcze większe, gdyby zdecydowano się na regularne transmisje meczów ligowych, a nie tylko od święta, przy okazji Pucharu Polski czy finałów play offu. Ale to rozważania na inną okazję. Na razie przed nami ostatni akt ciekawej i jakże radosnej przygody w Wielkiej Brytanii. Rumuni nie popsują nam święta – taką mamy nadzieję!

W ostatnim meczu 4. kolejki: Wlk. Brytania – Rumunia 7:0 (0:0, 3:0, 4:0).

1. Wlk. Brytania 4 11 19:4

2. Polska 4 10 22:7

3. Włochy 4 9 20:11

4. Korea Płd. 4 3 6:19

5. Rumunia 4 3 7:20

6. Litwa 4 0 6:19

W piątek grają: Polska – Rumunia (13.30)], Litwa – Korea Płd. (17.00), Włochy – Wlk. Brytania (20.30).

Liczby

3

GOLE straciliśmy, grając 10 razy w osłabieniu, co daje 70% skuteczności!

10

BRAMEK zdobyliśmy, grając 16 razy w liczebnej przewadze, co daje 62,5% skuteczności.


Na zdjęciu: Kamil Wałęga (na pierwszym planie) wykorzystał pobyt w Liptovskym Mikulaszu i w reprezentacji prezentuje wysoką formę.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus