Jeszcze zagram w reprezentacji

Napastnik Cracovii znalazł się w gronie trzech piłkarzy reprezentacji Polski, którzy zostali skreśleni z listy zanim na dobre rozpoczęły się przygotowania do mundialu. – Zadzwonił do mnie trener Adam Nawałka i powiedział, że to jeszcze nie mój czas. Przyjąłem to normalnie, choć oczywiście chciałem znaleźć się w kadrze na turniej. Trzeba przyznać, że konkurencja w linii ataku była chyba najmocniejsza. Trener miał do wyboru wielu zawodników, którzy w tym sezonie regularnie strzelali bramki – zaznacza Piątek.

Nawałka osobiście dzwoni do zawodników, których musi pożegnać. – Muszę to brać na siebie. Przekazuję nie tylko dobre, ale też złe informacje. Wiem, co zawodnik czuje w takiej sytuacji, bo sam kiedyś byłem w podobnym miejscu – mówi. Dla Piątka już samo miejsce w szerokiej kadrze było wyróżnieniem, przecież do tej pory nawet nie zadebiutował w reprezentacji. A to pewnie się stanie, prędzej czy później.

– Trener Nawałka mówi mi to samo, co powtarza mi Michał Probierz. Obaj zwracają uwagę na pewne sprawy taktyczne, które muszę poprawić, jeśli chcę grać w Europie. Będę starał się to robić i mam nadzieję, że w przyszłości zagram jeszcze w reprezentacji Polski – mówi Piątek.

Teraz sprawy kadry odchodzą u niego na bok, za to tematem numer jeden będzie kwestia transferu. – Umówiliśmy się z Krzyśkiem Piątkiem, że jeśli latem otrzyma propozycję, która zadowoli wszystkie strony, nie będziemy go na siłę zatrzymywać – zdradza prezes Pasów, Janusz Filipiak.

Napastnik Pasów chętnie z tej propozycji skorzysta. – Na razie niewiele wiem na ten temat. Umówiłem się z moimi agentami, że w trakcie sezonu nie mówili mi o tym, co się dzieje. Dopiero teraz zajmę się tematem transferu – mówi Piątek. Marzy mu się czołowa liga w Europie. – Wymarzone kierunki to Włochy, Hiszpania, Niemcy czy Anglia. Ale na razie zobaczymy, skąd pojawią się oferty – zaznacza.

Napastnik Cracovii zdobył w tym sezonie 21 bramek, a mimo to nie został nominowany do nagrody dla najlepszego napastnika ekstraklasy. W gronie nominowanych znalazł się za to Jarosław Niezgoda z Legii, który strzelił tylko 13 goi. – Tak się ułożyły głosy i tyle. Skoro to nagroda indywidualna, to chyba widać, kto więcej strzelał – mówi Piątek z przekąsem. Niektórzy zarzucali mu, że dużą liczbę bramek zdobywa strzałami z rzutów karnych.

– Nie wiem, o co w tym chodzi. To dla mnie śmieszne. Nieraz karny jest trudniejszy do wykorzystania niż sytuacja meczowa, strzał na pustą bramkę czy dobitka strzału. Wielu napastników, którzy walczą o koronę króla strzelców, strzela karne – Lewandowski, Kane, Aguero czy Salah. Nie wiem, czy im też się liczy, ile goli zdobyli z karnych – dodaje Piątek.