Prezent jakich mało

Bartłomiej Jeziorski zakończył właśnie bardzo udany sezon.


Dzień po rewanżowym meczu z Węgrami (3:2) w Bytomiu i tydzień przed mistrzostwami świata Dywizji 1A w Nottingham Bartłomiej Jeziorski obchodził 25. urodziny. Zapewne nie mogły być szumne, bo wówczas myśli wszystkich reprezentantów krążyły wokół najważniejszego występu w sezonie. Awans biało-czerwonych i udane występy „Jeziora” sprawiły, że otrzymał jakże miły prezent.

– Trudno sobie wyobrazić lepszy i cieszę się, że byłem częścią tej drużyny i mogłem dołożyć swoje „grosze” do tego sukcesu – mówi tyski napastnik, który wypoczywa i przygotowuje się do urlopu w Dubaju.

Miejsce w szeregu

Zagraniczni obserwatorzy sporo miejsca poświęcili występom polskiej reprezentacji i mocno komplementowali rozsądną i cierpliwą grę. Nasi południowi sasiedzi już zacierają ręce, że przyszłorczne mistrzostwa świata Elity znów będą rekordowe pod względem frekwencji, bo liczą na naszych fanów. I pewnie tak będzie.

– To prawda, że graliśmy w tych mistrzostwach zdecydowanie inaczej niż w poprzednich – uśmiecha się nasz rozmówca.

– Wcześniej bywało tak, że byliśmy spanikowani i w naszych poczynaniach było wiele nerwowości, a teraz byliśmy pewni swego, wychodziliśmy na lód z myślą o zdobyciu gola. To zasługa trenera Roberta Kalabera oraz jego współpracowników, bo przecież najpierw poustawiał wszystkie formacje oraz dobrał taktykę do każdego przeciwnika. A ponadto już podczas turnieju trenerzy Grzegorz Klich oraz Ireneusz Jarosz reagowali na bieżąco i w czasie przerw mieliśmy na wideo pokazane jak mamy reagować na rywala i czym możemy go zaskoczyć. To była z ich strony perfekcyjna praca.

Pełna koncentracja

Podczas mistrzostw kilkakrotnie przecieraliśmy oczy ze zdumienia jak rozsądnie zachowują się na lodzie nasi hokeiści. Konsekwencja w każdym calu, żadnej paniki, lecz realizacja nakreślony planów.

– Wyglądaliśmy tak jak… nie my – śmieje się Jeziorski.

– Po meczach towarzyskich wiedzieliśmy, że idziemy we właściwym kierunku, ale nie chcieliśmy pompować balonika. Trochę obawialiśmy się meczu z Litwą, bo inauguracja niesie za sobą wiele niewiadomych. A tymczasem szybko zdobyte gole tylko nas pozytywnie nakręciły i graliśmy z dużą swobodą. Teraz już z perspektywy czasu mamy do siebie pretensje za 40 minut gry przeciwko Brytyjczykom, bo chyba nie do końca wytrzymaliśmy tę presję. Trochę spanikowaliśmy i oddaliśmy inicjatywę rywalom. Dopiero w ostatniej tercji doprowadziliśmy remisu, ale przegrana w dogrywce nas zabolala. I przede meczem z Włochami powiedzieliśmy sobie, że musimy zwyciężyć. Chyba zbyt asekuracyjnie podeszliśmy do ostatniej odsłony, ale teraz łatwo się o tym mówi. Najważniejsze, że uzyskaliśmy korzystny wynik. Nasza koncentracja nie spadła przed meczami z Koreą oraz Rumunią i byliśmy przekonani, że jesteśmy od nich lepsi, ale mieliśmy respekt. Azjatom szybko narzuciliśmy nasze reguły gry i później było zdecydowanie łatwiej.

Z Rumunami byliśmy w szoku, bo oddali dwa strzały i zdobyli gola. Wówczas przez moją głowę przemknęła myśl: czyżby znów jakaś klątwa?! Szybko złe myśli odrzuciłem i potrafiliśmy też udowodnić swoją wyższość. Przed spotkaniem John Murray doznał kontuzji, ale w zespole nie było nerwowych ruchów, bo wiedzeliśmy, że Maciek Miarka znajduje się w wysokiej formie i udowodnił to w meczach towarzyskich. Trudno go winić za gole, bo to raczej myśmy nie ułatwili mu zadania.

Rekordowy dorobek

Po udanym sezonie ligowym i turnieju mistrzowskim rozeszła się informacja, że jakoby Jeziorski otrzymał propozycję z zagranicznego klubu.

– Nic mi o tym nie wiadomo – odpowiada napastnik.

– Mam na kolejny sezon kontrakt z moim macierzystym klubem i plotkami się nie zajmuję. To prawda, że mam za sobą rekordowy sezon pod względem punktów, ale mógłby być jeszcze lepszy. W mistrzostwach strzeliłem cztery gole i z wielką przyjemnością grałem w towarzystwie Krystiana i Alana (Dziubińskiego i Łyszczarczyka – przyp. red.). Przy stanie 3:3 z Brytyjczykami miałem dobrą okazję i mogłem rozstrzygnąć mecz, lecz trafiłem w łyżwę rywala. Nieco wcześniej z Litwą też miałem okazję, ale na mecz z Koreańczykami już nie mogę narzekać. A w lidze? Nie zdobyliśmy mistrzostwa i trochę to bolało, ale GKS Katowice był od nas lepszy. Może psychicznie nie podołaliśmy trudom tej rywalizacji, bo wcześniej graliśmy siedem meczów z Unią. Teraz, gdy już emocje trochę opadły, zdobycie Pucharu Polski i wicmistrzostwa kraju jest sporym osiągnięciem. No, ale chciałoby się więcej. Może w przyszłym sezonie. A zapowiada się on interesująco, bo od pierwszego meczu każdy potencjalny reprezentant będzie chciał się pokazać i przekonać trenerów do swojej osoby. Na razie korzystam z krótkiego urlopu, a po nim będę się sposobił do treningów. Kadrowicze mają czas do 6 czerwca – mówi na pożegnanie Jeziorski.

GKS Tychy rozpoczyna przygotowania od połowy maja, ale nadal nie wiadomo jaki będzie skład.


Liczby

  • 5 PUNKTÓW zdobył tyski napastnik w Nottingham za 4 gole i podanie.
  • 23 GOLE strzelił „Jezior” w 55 (40+15) meczach ligowego sezonu: 17 w zasadniczym i 6 w play offie. Do tego miał 12 podań (11+1), tak więc uzbierał 35 pkt.

Na zdjęciu: Bartłomiej Jeziorski docenia to, co osiągnął, ale ma świadomość, że może być jeszcze lepiej.
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus.pl


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.